strona główna // forum // chat // kontakt // dodaj do ulubionych // ustaw jako startową


REMASTERY TR1-3
-> Krótki opis
-> Galeria
-> Dane techniczne
-> Gdzie kupić

Recenzja

.........


Tomb Raider I
Tomb Raider I Gold

Tomb Raider II
Tomb Raider II Gold

Tomb Raider III
Tomb Raider III Gold

Walentynkowy powiew nostalgii

Recenzja TR I-III Remastered okiem wieloletniego fana


Klikam ikonkę gry na pulpicie. Ładują się ekrany wstępu. W końcu odzywa się znajomy motyw muzyczny, a przed oczyma ukazuje się znajome menu. Znajome, ale nie to samo, bo i ono zostało zremasterowane. I wtedy znikam. Na wiele godzin. Znowu mam 12 lat, wróciłem ze szkoły z pożyczoną od kolegi płytką i teraz czeka mnie wiele godzin wspaniałej zabawy…


Rozterki i obawy

Do remasterów klasycznych Tomb Raiderów miałem stosunek ambiwalentny. Sceptycyzm wynikał z przekonania, że próbując poprawiać coś, co jest dobre, bardzo łatwo odrzeć to z tego, co było magią oryginału. Obawiałem się też, czy przestarzały, oparty o siatkę model leveli i przerysowane, karykaturalne postaci w odświeżonej formie się udadzą. Z jednej strony łatwo bowiem popaść w przesadny realizm, zacierając to, co było naturalne w grach z lat 90., z drugiej zaś strony równie łatwo stworzyć kreskówkową, "cukierkową" wersję gry, w której zniknie klimat oryginału.

Już pierwsze minuty spędzone w posiadłości Lary z pierwszej części uzmysłowiły mi, że moje obawy były bezzasadne. Gra wygląda tak, jakbym sobie tego życzył. Zarówno lokacje, jak i bohaterowie są stworzeni idealnie, przynajmniej w moim odczuciu. Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli powiem, że remastery to "oryginały na sterydach" - wszystko wygląda na tyle realistycznie, w jakim stopniu pozwala świat dawnego silnika, a jednocześnie na tyle podobnie do pierwowzoru, że bardzo łatwo o uczucie nostalgii.

Robota "swoich"

Największą zasługą tego stanu rzeczy jest to, że czuć we wszystkim rękę fanów. Obawiam się, że gdyby wykonanie remasterów zlecono komuś, kto nie "czuje" klasycznych Tomb Raiderów, dostalibyśmy coś zupełnie innego, chyba bardziej zbliżonego i kosmetycznie poprawionego. A tak, dzięki wkładowi ludzi, którzy wiedzieli, co robią i jak to ma wyglądać, otrzymaliśmy klasyczne gry odświeżone i zakonserwowane na przyszłe lata, bo to właśnie dzięki temu powtórnemu wydaniu niektórzy będą mieli okazję zagrać w nie po raz pierwszy, a inni będą mogli odpalić przygody Lary Croft sprzed lat na nowoczesnym sprzęcie, bez konieczności podpinania starszych konsoli czy instalowania ich na komputerach ze starszymi systemami operacyjnymi.

Zasługą fanów jest też chyba przywrócenie niewielkiej zawartości, którą wycięto z TR3. Konkretnie mowa tu o wyciętej cutscence, rozpoczynającej drugi level w Nevadzie. Mam wrażenie, że gdyby ten remaster robił ktoś spoza fandomu, tego rodzaju smaczki zostałyby pominięte.


Gra światła i cienia

Niesamowitą robotę w remasterach robi światło. Efekty promieni padających przez liście czy skalne szczeliny oraz gra światłocienia niesamowicie podkręcają atmosferę izolacji i nadają naturalności przestrzeni. W końcu niektóre zaułki, które w oryginałach były nienaturalnie jasne, zyskały należyty cień. Wiem, że wiele osób uznaje gry za zbyt ciemne, jednak dla mnie akurat ten efekt wyszedł na plus. Mimo to uważam, że powinna zostać dodana możliwość choćby niewielkiego dostosowania ustawień grafiki, w końcu każdy z nas widzi inaczej i narzucanie jednego sposobu odbioru, zamiast personalizacji, nie wydaje mi się dobrym rozwiązaniem. Jedyne, co mam nadzieję, że zostanie jeszcze dopracowane, to efekt wody. Nie jest on zły, na pewno wygląda lepiej niż w oryginale, ale jednak ten znany z Open Lara jest o niebo lepszy.

Udane gry światła i cienia zobaczyć można zwłaszcza w Indiach z TR3 i Egipcie z TR1. Osobiście jednak niesamowicie klimatyczne wrażenie zrobiła na mnie Wenecja z TR2. W idealny sposób ujęto w niej atmosferę oryginału i poczucie, że gra rozgrywa się gdzieś w bocznych kanałach tego malowniczego miasta. Świetnie też prezentuje się Zaginiona wyspa, która porośnięta jest tajemniczymi, poruszającymi się tkankami, sprawiającymi wrażenie, że cała przestrzeń żyje.

Nowe sterowanie do poprawy

Uważam też, że dobrym rozwiązaniem dla współczesnego gracza jest dodanie pasków zdrowia podczas walk z bossami. Dzięki nim można bowiem dobrze dopasować strategię działania, zamiast zgadywania, ile jeszcze ołowiu trzeba wpakować. Współczesnych graczy może jednak nieco odstraszać brak autozapisu gry. Zostawiono bowiem klasyczną drogę polegającą na ręcznym zapisie, która potrafi napsuć krwi, jeśli zginiemy i w międzyczasie zapomnieliśmy zapisać postępów.


A co ze sterowaniem? Cóż… gram na klawiaturze, więc jestem zwolennikiem klasycznego sterowania i biję pokłony twórcom, że zdecydowali się je zachować, bo ono idealnie sprawdza się na planszach opartych na sieci kwadratów. Dla mnie osobiście jest ono intuicyjne i nawet po latach nadal jestem w stanie się w nie wczuć, a Lara reaguje z identycznym opóźnieniem, jakie zapamiętałem. Inaczej natomiast sprawa ma się w przypadku nowoczesnego sterowania, które ma przypominać to znane z reboota. Uważam, że najzwyczajniej w świecie nie sprawdza się ono i zwłaszcza w momentach walki można dostać białej gorączki, próbując trafić w przeciwnika (zwłaszcza małego jak np. pająk czy szczur). Jest to absolutnie najsłabszy punkt remastera (w mojej opinii dorobiony nieco na siłę) i wręcz w tym aspekcie gra krzyczy, że potrzebuje patcha.

Nową Larę stworzył Polak!

A co z modelami postaci? Jestem bardziej niż zadowolony z tego, jak prezentuje się Lara. Zachowano bowiem więcej niż jej charakterystyczne kształty i proporcje, do tego mimika jej twarzy z zadziorną ekspresją idealnie oddaje jej charakter. I za to biję pokłony pochodzącemu z Polski Konradowi Majewskiemu, który za ten model odpowiada. Uważam, że zatrudnienie go przy projekcie było strzałem w dziesiątkę, bo jest to człowiek, który jak mało kto rozumie, czego oczekuje się od klasycznej Lary i jak nadać jej nowoczesnego wyglądu, nie ograbiając nas jednocześnie z uczucia nostalgii. Jedyny model postaci, który mi się nie podoba (choć z tego, co wiem, to nie wyszła ona akurat spod ręki Konrada) to Sophia Leigh, choć to akurat mocno subiektywne odczucia. Wyobrażałem sobie ją bowiem jako kogoś o ostrych i nieco kanciastych rysach a la Uma Thurman, a zamiast tego dostaliśmy słodką kobietkę o aparycji porcelanowej lalki. Nijak nie koresponduje mi to z jej szyderczym śmiechem rozlegającym się w otoczeniu londyńskich wieżowców. Ale fakt, że postaci w końcu mrugają i ruszają ustami, pozwala mi przełknąć nawet tę gorzką konfrontację własnych wyobrażeń z wizją twórców.

Cieszę się, że ścieżka dźwiękowa pozostała oryginalna, choć odnoszę wrażenie, że nieco ją "odkurzono", przez co brzmi (zwłaszcza w TR1 i TR2) bardziej czysto. Znaczącą zmianą jest też niezmienny poziom głośności muzyki po wejściu Lary pod wodę. Dzięki temu robiąca klimat muzyka nie zanika nienaturalnie (jak to miało miejsce w oryginale), kiedy tylko głowa Lary znajdzie się pod wodą, a cały czas buduje napięcie i podkreśla przebieg akcji.


Kolejne remastery poproszę

Głęboko wierzę, że firma Embracer, która zdaje się być skupiona nie tylko na przyszłości, ale też doceniająca dziedzictwo minionych lat, doprowadzi do tego, że podległe jej Aspyr i Saber zrealizują remastery kolejnych części, bo po ukazaniu się pierwszych trzech chyba jedynie ignorant nie widzi tkwiącego w nich potencjału. Te gry są na tyle blisko oryginału pod każdym względem, że nadal mogą nazywać się remasterami (świetnym posunięciem jest możliwość przełączania się na starą wersję grafiki w dowolnym momencie kliknięciem jednego klawisza), ale jednocześnie są one na tyle odległe, że nie ma wstydu względem innych tytułów.

Jako gracz wychowany na klasycznej Larze Croft cieszę się, że ktoś tchnął w bohaterkę dziecięcych lat nowe życie, dzięki czemu być może młodszemu pokoleniu jej pierwsze odsłony pokażą jej nieco inne oblicze, niż to, do którego przywykliśmy w ostatnich latach. "Stara" Lara ponownie bowiem żyje, choć odnoszę wrażenie, że ona nigdy nie umarła. Po prostu chyba wiele osób chciało, żebyśmy tak myśleli…

W SKRÓCIE


OCENA: 9/10

PLUSY
+ klimat wierny oryginałowi
+ możliwość przełączania grafiki
+ modele postaci
+ efekty światła
+ klasyczne sterowanie
+ paski zdrowia bossów
+ przywrócenie wyciętej cutscenki w Nevadzie

MINUSY
- nowoczesne sterowanie
- efekt wody
- model Sophii Leigh
- brak możliwości dostosowania jasności
- brak autozapisu

Krystian
© WoTR 2024