strona główna // forum // chat // kontakt // dodaj do ulubionych // ustaw jako startową


Strona główna działu
-> Trailery

Epizody
-> Keys To The Kingdom
-> Revenge Of The...
-> Angel Spit
-> Legacy
-> Pre-Teen Raider
-> Raising Thaumopolis
-> A Complicated Woman

Tłumaczenie dialogów
Ricardo Sanchez - wywiad

WSZYSTKIE ODCINKI MOŻNA OBEJRZEĆ NA YOUTUBE


  » KEYS TO THE KINGDOM (KLUCZE DO KRÓLESTWA)


• Odcinek 1

Dziennikarka: Włączyłeś? Ach ci amatorzy. Ustaw kamerę na profesora, a później to jakoś zmontujemy.
Dr Heinrich: Przekraczając granicę materialnego świata życia i śmierci, przechodzimy do czystej i doskonałej mistycznej krainy. Do Pleromy. Komunikacja z Pleromą zawsze była możliwa. Jednak mało kto próbował tego dokonać, ze względu na wielkie ryzyko. Do znanych metod należy zagubione astrologiczne laboratorium Maschali i... o tutaj... Ankh Ozyrysa. Ankh jest po prostu anteną, która potrafi dostrajać się do fal duchowych, czyli przewodniczy duszy w odnalezieniu drogi powrotnej do ciała.
Widownia: Daj spokój! Brednie!
Dr Heinrich: To starożytna technika wskrzeszania, która... Tak... to tylko twierdzenie. Moje twierdzenie, ale gdzie jest dowód? Tutaj! Dowód! Oto klucz. Trzymam moc życia w mojej ręce. Teraz uważnie patrzcie.
Zabójca: Croft!
Lara: Mam nadzieję, że to zadziała.
Broń się!
Dr Heinrich: Lara! Byłem... Lara?
Lara: Kabała, zgadza się, byli tutaj. Doktorze Heinrich. Większość ludzi nie jest na to gotowa--
Dr Heinrich: Nie jest gotowa? Masz rację. Gdybyś tylko wiedziała...
Lara: Dalej, chodźmy.
Dr Heinrich: Nie! Moja praca jest już skończona. Dlaczego mnie sprowadziłaś? Byłem... To było... doskonałe. Atsamus, Pleroma, to wszystko jest prawdziwe! Daj mi Ankh. To bezużyteczne. Ten świat jest niczym. Oddaj to Kabale, albo przysięgam, że nastąpi katastrofa.
Lara: Heinrich!
Co on zobaczył? Jaką katastrofę?
Pozwólcie, panowie. Nie ruszaj się.
Policjant: To wszystko?
Lara: To wszystko.
Bogini: Rozpoczęło się.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...

• Odcinek 2

Dziennikarka: Dziś wieczorem sławna archeolog - lady Lara Croft zszokowała akademicki świat ukazując tzw. "starożytną moc", która może zakwestionować poglądy na naturę samej śmierci. Demonstracja kontaktu z pogańskimi duchami, została przerwana przez uzbrojoną skrajną grupę religijną. Atak został zakończony, gdy kamienna statua w cudowny sposób została przywrócona do życia. Ale czym jest ta mistyczna moc? Niektórzy nazywają to prawdziwą religią, inni zwą to bluźnierstwem. Ale dla większości ludzi ważne jest to, że może to być klucz do nieśmiertelności. Jest ze mną mężczyzna, który twierdzi, że został przywrócony do życia przez Ankh Ozyrysa.
Lara: Myślisz, że dziewczyna zapamięta taką drobnostkę jak wskrzeszenie człowieka?
Przywódca Chrześcijan: To katastrofa. Wszystko o co zabiegaliśmy, każde wierzenia, każdy cel, artefakt, który zatajaliśmy by utrzymać naszą pozycję, teraz wszystko legło w gruzach. Powiększmy nasze siły, do czasu aż obecny kryzys się zakończy. I jeszcze jedno. Możecie wszyscy spłonąć w piekle, gdy już będzie po wszystkim.
Przywódca Żydów: Od teraz nasz wspólny interes będzie wymagać współpracy, aby pokonać tą nową herezję. Pomodlę się o waszą śmierć.
Przywódca Muzułmanów: Ubiegamy się o to dla twoich ludzi. Ale zgadza się, istnieje tylko jeden sposób.
Przywódca Chrześcijan: Wprowadźcie Uzdrowiciela.
Uzdrowiciel: Wzywaliście mnie.
Przywódca Chrześcijan: Misja jest prosta, Ankh zawiódł. Zdajesz sobie sprawę z powagi tego zadania?
Uzdrowiciel: Tak jest.
Przywódca Chrześcijan: Obiekt jest w posiadaniu Croft. Ale wiedz, że to okultystyczna moc. Gdy odzyskasz Ankh, przynieś go tutaj. Nie możemy pozwolić by znów ktoś go użył.
Przywódca Żydów: Pozwalamy ci użyć świętych darów. Jeśli zawiedziesz, stracimy naszą kontrolę, a świat ulegnie pewnej destrukcji. Bądź pobłogosławiony, mój synu.
Lara: Zahir Zalat, chyba się już znamy. Przywróciłam cię do życia, nie zasłużyłam chociaż na "dziękuję"? Doceniam to, co zrobiłeś dla mnie w muzeum, ale muszę wiedzieć jaki masz plan. A skoro gramy w to razem, pewnie wierzysz w teorię Heinricha. Ale ta katastrofa, o której wspominał. Co o niej wiesz? Dobrze więc... może dowiem się tego sama.
Heinrich zawsze mówił, że jest wiele dróg...
Zahir: ...przechodzenia.
Lara: Tak, racja.
Zahir: Pleroma... Boska kraina jest wszędzie wokół nas.
Lara!
Lara: Jeśli wierzysz, że uratowałam ci życie, ufam, że zrobisz mi to samo gdyby zaszła potrzeba.
Uzdrowiciel: Lara Croft. To nasza droga. Za nią!
Bogini: Z pewnością Ozyrys ma swoje plany.
Bóg: Może sądzi, że to on jest jedynym prawdziwym bogiem?
CIĄG DALSZY NASTĄPI...

• Odcinek 3

Uzdrowiciel: Croft! Oddaj nam Ankh!
Lara: "Oddaj nam Ankh... proszę."
To bezsensowne.
Uzdrowiciel: Wypuścić Wieczny Płomień!
Koło Ezechiela!
Oddaj nam Ankh, albo zobaczysz co oznacza zemsta Lorda!
Lara: Nie mam cholernego Ankha. I proponuję żebyś zmienił swój ton.
Dziennikarka: I co z tym twierdzeniem, że incydent w muzeum był wyreżyserowany?
Przywódca Chrześcijan: Wszyscy wiemy, że magia nie istnieje. Nie można wskrzeszać zmarłych. Panna Croft chce dostać się na pierwsze strony gazet, to wszystko. Ale racjonalni ludzie, jak pani i ja, pozostaną przy naszych tradycyjnych wierzeniach. I zignorują te brednie. Przepraszam.
Ozyrys: Witam, panie Stern. Pańscy agenci wracają, a Lara Croft nie żyje. Mam Ankh.
Przywódca Chrześcijan: Co to jest? Kim jesteś?
Ozyrys: Jeśli go chcesz, zrobisz o co poproszę.
Dr Heinrich: Powiedziałem ci byś po prostu oddała im Ankh, Laro.
Lara: Heinrich?
Dr Heinrich: Wskrzeszanie zmarłych jest bezużyteczne. Będą żyć tylko po to, by umrzeć ponownie.
Przywódca Chrześcijan: Pobłogosław mnie, Ojcze. Nie jestem godny.
Żołnierz Chrześcijan: To pułapka. Wydać rozkaz do ataku.
Bogini: Nie jesteś tu mile widziana.
Lara: Serio?
Bóg: Moje dziecko, czas byś stąd odeszła.
Dziennikarka: Chaos zapanował na ulicach Londynu. Uzbrojone frakcje organizacji znanej jako Kabała, obróciły się jedna przeciwko drugiej. Co to? Mój Boże. Nagrywacie to? Mężczyzna... nie do wiary... To ten, który niedawno został wskrzeszony do życia przez Larę Croft!
Ozyrys: Wasze religie są fałszywe. Jestem Ozyrys i-- Ale jak?
Lara: Powiedzmy, że tam wysoko nie jestem mile widziana.
Dziękuję za uratowanie mi życia. Obawiam się, że jesteś po prostu zbyt dobry dla tego świata.
Bóg: Jak było na początku...
Ozyrys: ...tak teraz i zawsze, i na wieki wieków.


  » REVENGE OF THE AZTEC MUMMY (ZEMSTA AZTECKIEJ MUMII)


• Odcinek 4

Zoltan: W końcu, po dekadzie poszukiwań światowych archeologów, to ja, Zoltan, osiągnąłem to, o czym inni mogą tylko marzyć. Znalazłem... zaginiony grobowiec króla Moctezumy!
Rodrigo: Cóż... zakładając... że jest w środku, szefie.
Zoltan: Rodrigo, ty bełkoczący głupcze. Psujesz chwilę.
Rodrigo: Wydaje mi się szefie, że potrzebujemy tego Moctezumy tylko po to by wykraść szkarłatnego skarabeusza.
Lara: Kim są ci idioci?
Zoltan: To Moctezuma!
Lara: Dziękuję panowie. Od dawna miałam ochotę popatrzeć na tego szkarłatnego skarabeusza... Cześć.
Zoltan: To ten rabuś grobowców - Lara Croft! Rozwalić ją!
Zabić ją na śmierć!
Lara: To wręcz aspołeczne.
Zoltan: Ładne to... Rodrigo, zrób mi zdjęcie do gazety, a później splądruj resztę.
Rodrigo: Tak, szefie.
Zoltan: Rodrigo!
Lara: Nie! Wyjmij to zanim będzie... za późno.
Rodrigo: Nigdy! Jestem wysłannikiem Azteckiej Kongregacji Wskrzeszenia, mającej na celu wskrzeszenie Moctezumy. Aby aztecki sposób składania ofiar mógł powrócić przywracając równowagę Wszechświata!
Zoltan: Ale ty jesteś tylko pierdzącym debilem.
Rodrigo: Milczeć! To nieprzyjemne, ale konieczne do zakończenia mojej misji. Moctezuma, oto twoja pierwsza ofiara.
Lara: Chyba żartujesz.
Zoltan: Co mam robić?
Lara: Uciekaj, kretynie!
Świetnie.
Gorzej się upaść nie dało.
Wybacz, Zoltan.
Zoltan: Zapomnijmy o tym. Rozumiem, że starasz się pomóc.
Lara: Tak jest, chodź i złap mnie.
Rodrigo: Wybacz, kiedy grasz rolę tak długo jak ja, jej niektóre aspekty stają się częścią ciebie. Moctezuma chce ofiary, pani nią będzie, miss Croft!
Lara: Nie sądzę.
Zoltan: Wiesz Laro, stanowiliśmy całkiem zgrany zespół, a ja szukam nowego partnera.
Lara: Im mniej słów o tej przygodzie, tym lepiej.


  » ANGEL SPIT (ANIELSKI KAMIEŃ)


• Odcinek 5

Profesor: W kieszeni trzymam ciekawy przedmiot, lady Croft. Próbowano to nielegalnie przemycić przez granicę. Przemytnicy nie byli zadowoleni. Kamień został przywieziony z jednej z wypraw z Antarktydy w XIX wieku. Nazwano to Anielskim Kamieniem. Tylko tyle pozostało z całego kawałka, który dostarczył jakiś obłąkany kapitan.
Lara: Do czego pan zmierza, profesorze?
Profesor: Odkryto, że Anielski Kamień ma niesamowite lecznicze właściwości. Niestety jak wspomniałem, tylko tyle pozostało. Jak sama widzisz, nie jesteśmy w stanie dalej kontynuować badań w laboratorium.
Lara: Jak to działa?
Profesor: Trzymasz biologiczne panaceum, zespół komórek, które można przekształcić w jakiekolwiek komórki. Mogłoby to być lekarstwo na wszelkie ludzkie choroby.
Lara: Rozumiem, więc potrzebujecie tego więcej. Ale problem w tym, że lek znajduje się gdzieś na Antarktydzie...
Profesor: ...a nikt oczywiście nie wie gdzie zacząć poszukiwania. Z oczywistych powodów nie możemy w to mieszać żadnej firmy farmaceutycznej. Zatem panno Croft, dokumenty w Muzeum Brytyjskim są do pani dyspozycji.
Lara: Co wiadomo o tej wyprawie?
Profesor: Nic szczególnego, sprawozdanie dzień po dniu, aż do dotarcia do bieguna południowego. W dniu dwusetnym opis polowania na pingwiny i późniejsza ich konsumpcja. W dniu pięćsetnym...
Kapitan J. C. Revere: Dzień 174. Śnieżyca znów nas zaskoczyła. Dotarliśmy na półwysep bez możliwości dalszej wędrówki. Podejrzewam, że jest to wyspa, połączona z lądem za pomocą lodowca. Ludzie chcą tu zostać. Znaleźli jakiś dziwny minerał, przypominający bursztyn. Pakują do plecaków tyle ile zdołają. Kamienie leżą na śniegu, w miejscu gdzie lód uformował białe szczyty. Dlatego nazwano je Anielskimi Kamieniami. Probuję ich powstrzymać, to miejsce mnie niepokoi. Podłoże wibruje ze stałą częstotliwością, jakby śpiewało.
Dzień 175. Hawkins udusił się w nocy własnym językiem. Przyczyna nieznana. Ten dźwięk powoduje dziwne zachowanie u niemal wszystkich członków wyprawy. Ludzie zaczynają ze sobą walczyć. Im więcej mają Anielskich Kamieni, tym bardziej są obłąkani. Dźwięk spod ziemi ich wzywa. Pod ziemią jakieś gigantyczne serce wzywa o swą krew. Żaden człowiek nie powinien tego zobaczyć. Żaden człowiek nie powinien tu być.
Dzień 176. Pozostali przy życiu pozabijali się w nocy. Gdy opuściłem półwysep, dudnienie ustało, a jedyny kawałek Anielskiego Kamienia przestał działać. Nie chcę już dłużej żyć. Jednak muszę ostrzec ludzi by tu nigdy nie wracali. Muszą wiedzieć o klątwie w samym sercu ziemi.
Lara: Klątwa. Cóż za bzdury. Jednak to ciekawa zagadka. Spojrzę na jakieś mapy.
MAPA PIRI REISA - ROK 1513
Lara: Spójrzmy na to! Ląd łączący Amerykę Południową z Antkarktydą. Oto wyspa, na którą muszę się dostać.
To ja, potrzebuję samolotu do Chile. Załatw też jakiś morski transport.
Chciałabym, byś porozmawiała ze swoimi przodkami, Mario. Muszę wiedzieć czy istniała wyspa w pobliżu bieguna południowego, na której są czerwone kamienie. Już kiedyś mi pomogłaś.
Maria: I znów ci pomogę. Przodkowie wiedzą, że wiedza jest bezużyteczna, gdy pozostaje wraz z nimi zakopana.
Mówią mi, bym ci powiedziała, żebyś tam nie szła. To dom Matki Ziemi, która śpi pod lodem. Ta tajemnica została powierzona przodkom moich szamanów, zanim reszta świata w ogóle usłyszała o kimś, kogo dziś zwiemy Bogiem.
Lara: Twierdzisz, że to klątwa?
Maria: Oczywiście, że nie. Nie jesteśmy przesądnym plemieniem. Mówimy ci, że po prostu tam zginiesz!
CIĄG DALSZY NASTĄPI...

• Odcinek 6

Zip: Zgadza się, panno Croft. Współrzędne się zgadzają. To wyspa pokryta lodowcem. To najdziwniejsza geologiczna rzeźba jaką--
Lara: Czy ktoś już wcześniej to widział?
Zip: Nie, nikt wcześniej nawet jej nie szukał. A z powodu tego klifu pokrytego lodem, nie byłby to zbyt ważny punkt na mapach Antarktydy.
Lara: Prześlesz mi współrzędne?
Zip: Tak szybko jak będę mógł, panno Croft.
Lara: Pospiesz się. Zamierzam trochę pozwiedzać.
Wspaniale.
Cudownie.
Anielskie Kamienie. Szczerze mówiąc ta nazwa nie pasuje. To wygląda raczej jak...
Cóż, nie miałam raczej na myśli żadnej antarktycznej cieczy, lecz...
Ciepło otoczone przez lód. Ten biologiczny proces jest niesamowity, to hibernacja. O mój Boże! Stoję w jego łonie, które ponadto właśnie się mnoży.
No dalej, ruszaj. Ruszaj, do cholery!
O nie. Nie!
Jeśli myślisz, że polecisz ze mną, to się mylisz. Nie ma dla ciebie miejsca w prawdziwym świecie.


  » LEGACY (DZIEDZICTWO)


• Odcinek 7

Lara: Niesamowite. Zaginiony klasztor zakonu Gompa.
Mnich: Nie jesteś jedną z nas.
Lara: A mimo to jestem tu.
Średniowieczni mnisi i Berło Khana. Świetnie.
Mnich: Musisz opuścić to przeklęte miejsce. Idź! Zanim będzie za póź--
Kapłan: To chyba twoja znajoma?
Lara: Abigale Butterworth. Zepsułaś plan. Jestem wdzięczna za podziw, ale mówiłam byś za mną nie szła.
Abigale: Chciałam być taka jak ty. Ale to już nie jest zabawne, Laro.
Lara: Jeśli wyjdziemy z tego żywe, słowem nie piśniesz o tym swojej matce, jasne?
Kapłan: Dołącz do nas!
Abigale: Pomocy!
Nie możemy wracać, Laro. Ten kapłan używa Berła do stworzenia rasy potworów.
Lara: Używał Berła. Nie udawaj zaskoczonej. Po to tu przybyłam, nie po to by ratować ciebie, młoda damo.
Abigale: Laro, użyjmy Berła by im pomóc.
Lara: Nie, Abigale, musimy się ratować.
Kapłan: Nie, nie moje Berło!
To moje Berło!
Lara: To sporna kwestia.
Żegnaj, szkarado.
Mnich: Nie jesteśmy w stanie ci się odwdzięczyć.
Lara: To była słuszna opcja, tym bardziej, że w przeciwnym wypadku rozerwałbyś mnie na strzępy. Gdzie się podziała Abigale?
Abigale: Podrzucić cię?
Lara: Wszystkie te lata nauki jazdy konno nie poszły na marne. Szukam asystentki do badań.
Abigale: Moja matka się na to nie zgodzi. Mówi, że masz zły wpływ.
Lara: Słuszna uwaga.


  » PRE-TEEN RAIDER (NASTOLETNI RABUŚ)


• Odcinek 8

AKADEMIA CROFTÓW
LARA CROFT JAKO NASTOLETNI RABUŚ
Koleżanka 1: Laro, to przecież okropne.
Koleżanka 2: Wiesz przecież, że to kradzież.
Lara: Poważnie? Ja tak tego nie widzę.
Koleżanka 1: Prawo z pewnością tak to widzi. Odwiedzę cię w więzieniu i będę się dzielnie starała powstrzymać łzy.
Lara: Cóż, z pewnością prawo będzie po stronie niewinnych i czarujących młodych panien, które jedynie pożyczyły przedmiot mający wiele walorów edukacyjnych. Poza tym, cóż mogę powiedzieć. Lubię takie błyskotki. Zatem kto chce to zobaczyć?
Koleżanka 1: Cóż, skoro już to masz...
Lara: Drogie panie, przedstawiam wam Sztylet Xiteranu. Armie walczyły, a królestwa upadały, aby zdobyć to ostrze. Plotki mówią, że... sztylet pochłania ludzkie dusze!
Pani Dickinson: Panno Croft! Jak śmiałaś zabrać ten bezcenny artefakt z mojego gabinetu? Jak śmiałaś?
Lara: Jest mój!
Pani Dickinson: Należy do twego ojca. I jest zbyt niebezpieczny. Idźcie.
Koleżanki: Tak, proszę pani.
Pani Dickinson: A teraz jeśli hrabina Abbingdonów byłaby łaskaw pójść za mną do gabinetu.
Lara: Pani Dickinson, jestem pewna, że ojciec zgodziłby się--
Pani Dickinson: Twój ojciec jest w dalekiej Mongolii, panno Croft. Niemniej przekonałam go, że twoje częste wyprawy do nieodpowiednich miejsc nie przeszkodziły ci w sukcesach w szkole. Jednak już czas byś nauczyła się dobrych manier, które przystały na angielską damę, panno Croft. I przestań sobie zawracać głowę tymi bredniami o zapomnianych skarbach.
Lara: Nic nie widzę w tych cholernych okularach. W porządku, pani dyrektor Dickinson. Pokażę pani jak właściwie powinna się zachowywać angielska dama.
Dobry piesek...? Ostrzegam, że nie jestem zbyt smakowita. Jednak przyniosłam ci mięsko.
A mogłam wybrać inną drogę.
Pan Locksley: Stój!
GRATULUJEMY ZWYCIĘSTWA NASZYM MATEMATYKOM
GABINET HIGIENISTKI
Pan Locksley: Gdzie są te cholerne bandaże? Dzięki. Chwileczkę... Wracaj tu dziewucho!
Zostaniesz wyrzucona! Zapamiętaj moje słowa! Teraz cię mam. Wyłaź dziewczyno. Zaraz cię dorwę. Kici, kici, kici... Chodź wziąć swoje lekarstwa. Zapłacisz mi za to.
Pani Dickinson: Nie mamy pewności, że to mogła być panna Croft.
Pan Locksley: Ale jestem prawie pewny, że--
Pani Dickinson: Panie Locksley.
Pan Locksley: Tak?
Pani Dickinson: List. Ktoś go zostawił na biurku. "Szanowna pani Dickinson, z całym szacunkiem, już czas by zmieniła pani swoje pewne poglądy na temat świata. Jestem pani winna jeden piękny, złoty sztylet, który zwrócę w bliżej nieokreślonym terminie. Serdecznie pozdrawiam: Anonim. P.S. Cóż mogę powiedzieć. Lubię takie błyskotki."
Pan Locksley: Proszę pani, jeśli mogę, nie wygląda pani zbyt dobrze. Może lepiej niech pani usiądzie?
Pani Dickinson: O tak, tak...


  » RAISING THAUMOPOLIS (CHWAŁA THAUMOPOLIS)


• Odcinek 9

Lara: Poszukiwania Atlantydy były znacznie prostsze. Nie mogę odnaleźć Thaumopolis.
Cooper: Mieszkańcy Thaumopolis nie chcą by ktoś znalazł ich miasto.
Lara: Mów co wiesz! Zanim znajdziesz się w tej wodzie.
Cooper: Anton Cooper, miło mi. Poznajesz to?
Lara: To fragment klucza do zbrojowni Thaumopolis.
Cooper: Podobny do tego, który ty masz.
Lara: Tylko z ciekawości, nic więcej. Przecież Thaumopolis jest ukryte.
Cooper: Było ukryte. W zamian za twój fragment, zabiorę cię tam.
Lara: A więc znowu sobie popływam. Mów dalej.
Cooper: Przymierze Wolności ma pozostałe cztery fragmenty. Chcą wskrzesić zabójczy Legion z Thaumopolis.
Lara: Zniszczmy ich fragmenty, to przegrają.
Cooper: Stworzyli kopie.
Lara: Sprytne z ich strony, ale to i tak nic nie da.
Cooper: Zastanów się chwilkę. Wiedziałaś, że jeden z fragmentów był w Ministerstwie Zabytków w Bagdadzie? Rozpoczęli wojnę, by to zdobyć. Są żądni krwi, kiedy ktoś stanie im na drodze. Nawet twojej krwi.
Lara: Umiem o siebie zadbać.
Cooper: Aby na pewno?
Lara: Podaj powód czemu nie miałabym cię zabić.
Cooper: Ponieważ, panno Croft... jestem twoim ratunkiem.
Lara: Nie sądziłam, że zobaczę coś tak pięknego.
Cooper: Witam w Thaumopolis. To nasza droga do zbrojowni.
Lara: Przymierze Wolności już tu jest!
Cooper: Chyba zapomniałem o tym wspomnieć.
Lara: Nie lubię pana, panie Cooper. Musi być inny sposób.
Cooper: Jak sobie życzysz, panno Croft.
Jeśli użyje pan tych podróbek, panie Madison, nastąpi wybuch uszkadzający płytę tektoniczną. Powstałe tsunami zaleje miasta wokół Morza Śródziemnego, woda wedrze się 50 mil wgłąb lądu.
Lara: Naprawdę pana nie lubię, panie Cooper.
Madison: Wspaniały pan Cooper i panna Lara Croft. Zaufać wam czy to blef?
Lara: To nie blef.
Madison: Może was zastrzelić i zabrać wasze fragmenty?
Lara: Kiepski pomysł. Cooper zaopatrzy nas w transport. Jeśli zginie, transport przepadnie. Na jak długo potrafisz wstrzymać oddech?
Cooper: Przybyłaś, by zapobiec katastrofie. Weź to. Otwórz zbrojownię.
Kapłan: Kto rości sobie prawo do nagrody?
Cooper: Panna Croft.
Lara: Zmieniłam zdanie, panie Cooper, nienawidzę pana.
Madison: To ja żądam nagrody.
Kapłan: Zatem zadecydujemy w tradycyjny sposób... w Komnacie Snów. Zmierzycie się z trzema zadaniami. Ten kto zwycięży, zabiera nagrodę. Jednak ostrzegam. Śmierć w Komnacie Snów oznacza prawdziwą śmierć.
Lara: Uroczo.
Kapłan: Wybierz żywioł, który jest najbardziej niszczycielski.
Madison: Banalne. Dla mieszkańców Thaumopolis jest to woda.
Lara: Mieszkańcy Thaumopolis najbardziej boją się kombinacji czterech żywiołów. Zatopili miasto, ponieważ to człowiek jest największym zagrożeniem.
Kapłan: Gratulacje, panno Croft. A teraz pokonajcie przeciwników za pomocą pierwszego światła.
Lara: Pierwsze światło?
Madison: Pierwszym światłem nazwał pierwsze kolory z widma, które należało dotknąć. Czerwony, pomarańczowy, żółty.
Lara: Genialne. A mogłam częściej zaglądać do kolorowanek gdy byłam mała.
Kapłan: Gratulacje, panie Madison. Wasze ostatnie zadanie: "lato was ocali".
Lara: Lato zaczyna się w czerwcu. Rak to odpowiedni zodiak.
Racja, nie chodzi o raka. Oczywiście. Obieg Ziemi powoduje pory roku. Dla mieszkańców Thaumopolis lato zaczyna się gdy słońce weszło w konstelację ryb. Mam nadzieję.
Kapłan: Proszę, panno Croft, wybierz swoją nagrodę.
Lara: Mam coś, do czego to doskonale pasuje.
Cooper: Nadal mnie nienawidzisz?
Lara: Kocham, aż po grób.
Był do ciebie podobny. To twój brat?
Cooper: Właściwie to mój syn.
Jest tam coś co trzeba za wszelką cenę chronić, każda ofiara jest uzasadniona.


  » A COMPLICATED WOMAN (SKOMPLIKOWANA KOBIETA)


• Odcinek 10

GDZIEŚ U WYBRZEŻY IRLANDII
Bran: Czyli wygląda na to, że Lara Croft wreszcie nie żyje?
Scarlet: Już wcześniej była uznawana za zmarłą. Najczęściej przez tych, którzy kopali dla niej grób.
Atcherson: Przestańcie o niej gadać jakby była jakimś wybrykiem natury. Przecież mieliśmy już ją w garści. Prawie się udało podczas jej ostatniej przygody. Może zacznę od początku.
KASYNO OLIMP, MIESIĄC TEMU...
Lara: Mogę dołączyć?
Atcherson: To gra o wysoką stawkę, panno Croft.
Lara: Gdyby tak nie było, panie Atcherson, nie byłabym zainteresowana. Aha, gratulacje związane z pana ostatnią zdobyczą. Czerwony Rubin, jeśli się nie mylę.
Atcherson: Co? Ten mały kamyk?
Lara: Pan tak uważa, może jednak też pana czymś zainteresuję?
Atcherson: Ma pani coś równie cennego?
Lara: Coś cenniejszego. Znam lokalizację skarbu Perseusza.
Atcherson: Ale to są współrzędne--
Lara: No właśnie.
Atcherson: To ma sens. Dziękuję. Nie zaryzykuję jednak byś była moim przewodnikiem.
Rubin! Złapcie ją, idioci!
Nikt by tego nie przeżył.
Najemnik: Mamy wysłać nurków po Rubin, panie Atcherson?
Atcherson: Tak, ale aż tak mi na tym nie zależy. Skarb Perseusza jest niczym zaginiona płyta Elvisa.
OBECNIE...
Atcherson: Bran, ty idioto. Mówiłeś, że otwierasz sejfy. Spróbuj nieco ostrożniej.
Bran: Niczego nie znalazłeś, prawda? Ani Rubinu ani ciała Croft? Nie doceniłeś jej. To nie żadna rozpieszczona milionerka. Jest niesamowita. Sam się o tym przekonałem.
DWA DNI TEMU...
Bran: Kilka dni po tym jak odnalazłem zatopiony wrak.
Co to--?
Najemnik: Bran, jesteś tam?
Lara: Powiedz mu, żeby się nie zatrzymywał.
Bran: Wszystko w porządku, chłopaki.
Lara: Dobrze. Teraz czekamy.
Bran: Poznaję cię. Czy to ty nie biegasz po grobowcach?
Lara: Grobowiec. Rzeczownik. Miejsce, gdzie zostają zagrzebani zmarli. Sądzę, że ta definicja pasuje do Lusitanii.
Bran: Nie pozwólcie jej uciec!
Strzelajcie! Nie może przeżyć!
Najemnik: Zastrzelona czy utopiona. Tak czy inaczej, nie żyje.
LUSITANIA, OBECNIE...
Bran: Chodzi mi o to, że to miejsce jest chronioną, zabytkową strefą. Jeśli nie przekupiłbyś rządu, nie dokonalibyśmy tego. Nie rozumiesz, Atcherson? Ona chciała by do tego doszło. Croft jest mistrzynią dedukcji i manipulacji.
Scarlet: Panowie. Obaj się mylicie. Nie jest ani hazardzistką ani Sherlock'iem Holmes'em. Jest łowczynią. Zimna jak lód i twarda niczym kamień. Wczoraj się o tym przekonaliśmy.
LUSITANIA, WCZORAJ...
Najemnik: Znalazłem złoty obraz, szefie.
Atcherson: Wyrzuć go na stos. Szukamy skarbu Perseusza!
Bran: Jeśli jeszcze tu jest. Legenda mówi, że Lusitania nie została zatopiona przez niemieckiego U-Bota. Żeglarze mówią, że zrobił to Posejdon. Zabrał to, co należało do niego.
Atcherson: To jest tutaj. Czuję to. I wkrótce będzie moje.
Lara: Mała poprawka. To będzie moje.
Atcherson: Scarlet, zrób to, za co ci płacę.
Scarlet: Możemy walczyć przy pomocy pistoletów, ale wolę coś o krótszym zasięgu.
Lara: Jak sobie życzysz.
Sama wybrałaś. Więc trzymaj się zasad. Wygraj lub przegraj.
Bran: Kraken! Ratuj się kto może!
LUSITANIA, TERAZ...
Atcherson: Mów o niej co chcesz. Dzięki jej walce z Krakenem, zyskaliśmy czas by zdobyć skarb. Poświęciła życie.
Nareszcie jest mój!
Lara: Naprawdę niczego się nie nauczyłeś?
Atcherson: Nie przestraszysz mnie, Croft. Wiem czym jest skarb Perseusza. Zabytkowa, magiczna Tarcza. Wykonana z głowy Meduzy.
A ty nie? Ale dlaczego?
Lara: Przygotowałam się. Umieściłam w okularach specjalną soczewkę, na którą to światło nie działa. Jednak na ciebie z pewnością podziała.
Nigdy nie miałeś twarzy pokerzysty. Zakończymy to grzecznie czy--? Cholera.
Bran: Niektórzy się co do niej mylą, niektórzy nie. Wiele cech można przypisać pannie Croft, ale jedna się spośród nich wyróżnia. Nie sposób jej powstrzymać.
Lara: Ten artefakt ciężko będzie wystawić na pokaz.
KONIEC... PRZYNAJMNIEJ NA JAKIŚ CZAS!


Tłumaczenie: Cez
Thx for Lidka
© WoTR 2007