RECENZJA WOTR


Trzy lata minęły odkąd mogliśmy cieszyć się ostatnią częścią Tomb Raider’a – The Angel of Darkness, przez wielu uznawaną za niewypał. TAOD brakowało bowiem starego klimatu, grobowców i wielu innych istotnych elementów serii. Wszystko to przyniosło klęskę Aniołowi Ciemności, który wraz z niskimi ocenami w recenzjach, poszedł na dno. Crystal Dynamics, ekipa mająca na swoim koncie gry takie jak Legacy of Kain: Defiance, miała za zadanie przejąć pałeczkę po Core Design i przywrócić Larę Croft tam, gdzie być powinna – w starożytnych grobach i różnorodnych zakątkach świata. W Tomb Raider Legend wyruszamy w wyprawę pełną przygód, w poszukiwaniu jednego z najznamienitszych artefaktów historii.

Wszystko zaczyna się w Boliwii, uroczym miejscu, w którym Lara poszukuje pewnych artefaktów. Rzeczy zaczynają się jednak komplikować, gdy nasza bohaterka zdaje sobie sprawę, że nie jest jedyną, która interesuje się tajemniczym podium. W pogoni za jej przeciwnikami, udaje się do rozmaitych zakątków świata, takich jak Japonia, Afryka, czy Kazachstan. Przed jej oczyma powoli odsłania się cała prawda o legendzie Króla Artura i jego sławnym mieczu – Excaliburze. Fabuła Tomb Raider Legend nie kończy się jednak na zdobywaniu starożytnych relikwii. Podczas gry dowiemy się także więcej samej bohaterce i jej przeszłości. Powrócimy między innymi do Himalajów, gdzie niegdyś wydarzyła się wielka tragedia. Lara nie będzie jednak sama – pomagają jej przyjaciele, którzy czekają na nią w jej posiadłości.

Mówiąc „Tomb Raider” każdy jednoczesnie myśli o zagadkach. Twórcy nowych przygód Lary odrzucili w niepamięć bieganie od dźwigni do dźwigni i dalej do otwartych drzwi. Tym razem łamigłówki są bardziej pomysłowe i oryginalne. Nie spędzimy jednak wiele czasu nad głowieniem się, „o co tutaj chodzi”, bo są one zbyt proste. Mało tego, zabawę psuje nam Zip, który cały czas podpowiada Larze, co robić w danej sytuacji. Nie pozostawia to nam wiele do myślenia, bowiem znamy już całe rozwiązanie. Gdyby tego było mało, Lara może używać specjalnego trybu w swojej lornetce, który podświetla dane przedmioty i informuje nas o ich opcji. Grając na najniższym poziomie trudności nawet tego nie potrzebujemy – wszystko, czego możemy użyć, daje nam o sobie znać migając. Aby jeszcze bardziej uprościć nam grę, Crystal Dynamics zatroszczyli się o to, aby każda zagadka umiejscowiona była w jednym pomieszczeniu. Nie będziemy więc już zbierać kluczy, które posłużą nam do otworzenia wrót parę poziomów dalej, czy kolekcjonować różnych przedmiotów, aby potem złożyć je w jedną całość. Nie pozwala nam na to także system ekwipunku, bowiem nie możemy już otworzyć słynnego „plecaczka bez dna”. Tutaj jednak, można to uznać za duży plus, ponieważ zatroszczono się o realizm. Lara nosi teraz cały sprzęt na sobie, a maksymalna ilość apteczek w plecaczku nie przekracza trzech. Do dyspozycji mamy bronie takie jak Shotgun, czy dwa klasyczne pistolety, a także granaty i linkę magnetyczną. Ta ostatnia przydatna jest w wielu sytuacjach. Można przyciągać nią do siebie wrogów, jak i inne przedmioty, a także wykonywać dłuższe skoki, zaczepiając ją o dany obiekt. Oprócz tego, Lara posiada także wspomnianą wcześniej lornetkę z trybem R.A.D, latarkę, przymocowaną do jej ramienia (PLS), a także PDA, z którego możemy między innymi dowiedzieć się o celach misji, czasie, a także ilości zebranych przez nas w danym levelu sekretów. Grając młodą Larą możemy używać także flar, które przydają się w ciemnych korytarzach.

System sterowania został bardzo dobrze dopracowany. Lara rusza się zwinnie i posiada wiele nowych ruchów, które często okazują się bardzo pomocne. Crystal Dynamics pozostawili graczom na PC pełną swobodę do skonfigurowania klawiszy, więc każdy może dobrać ustawienia, według własnych upodobań. Sterowanie sprawia, że w nowego Tomb Raider’a gra się przyjemnie i bez problemów. Zarzutów nie można mieć także, co do kamery. Jej ustawienie nie przysparza żadnych problemów. W całej grze natknęłam się na tylko jeden mankament kamery. Gdy w Japonii wsiadamy na motor, cały czas widzimy go z boku, co uniemożliwia swobodny dojazd do celu. Możemy to oczywiście zmienić za pomocą myszki, ale podczas zmiany kierunku, ustawienia znów wracają do normalnego stanu rzeczy. Nie jest to jednak wielki pryszcz, można przymrużyć oko. Co do samej jazdy, to w Legend przyjdzie nam używać kilku motorów. Tutaj sterowanie także nie grzeszy łatwością. Bez problemu kierujemy pojazdami, a nawet jednocześnie strzelamy do wrogów. Przejażdżki na takich cackach są jednymi z najlepszych elementów gry, jednak mają też swój mały minus – są trochę monotonne. Przez cała drogę jedziemy bowiem przed siebie, omijając skały, strzelając do wrogów i co jakiś czas wyskakując w górę. Brakuje tutaj urozmaicenia. Jednak pomimo tego, nie można mieć zastrzeżeń. Motory to jednak nie jedyny pojazd w grze, Podczas wizyty w Anglii zetkniemy się z jeszcze jednym, trochę niecodziennym środkiem transportu, który przyjdzie nam wykorzystać do równie niecodziennych celów. Jeszcze jednym nowym elementem, jest możliwość dokładniejszego celowania z widokiem zza głowy bohaterki. Tym sposobem możemy sami obrać pożądany cel. Chwilami przydatna sprawa.

Następną zupełnie nową, jednak zapożyczoną rzeczą są interaktywne cut-scenki. Czasami mamy możliwość sterowania Larą podczas filmiku. Musimy wtedy w danym momencie przycisnąć strzałki, które pokazują się na ekranie. Tym sposobem Lara unika drastycznej śmierci i wychodzi z całego zamieszania cało. Pomysł ten pojawił się wcześniej w grze „Shenmue” na Dreamcast'a, lecz nie ma się co czepiać, bo do nowego Tomb Raider’a pasuje po prostu świetnie.

Pomimo tego, że gra jest bardzo krótka, rekompensują nam to liczne dodatki, o które zatroszczyli się Crystal Dynamics. Zbierając brązowe, srebrne i złote sekrety podczas każdego z poziomów, kolejno odblokowujemy nowe dodatki, takie jak stroje, obiekty leveli, filmiki, arty, czy kody. Jest to bardzo miłe urozmaicenie. W swojej nowej przygodzie Lara posiada szafę pełną ciuchów, w których możemy potem grać według własnych upodobań. Zaskakująca niespodzianką jest także możliwość grania Amandą – starą przyjaciółką Lary i kluczową postacią w grze. Chwilami jednak wygląda to śmiesznie, bowiem jest to tylko model, a Amanda nadal pozostaje… Larą! Masa bonusów, to jednak nie wszystko – do eksploaracji pozostaje nam bowiem posiadłość Lary. Croft Manor zostało kompletnie przerobione na filmową wersję, więc możemy teraz podziwiać uroki dworu znanego nam z obu części filmów. Sama posiadłość kryje w sobie liczne sekrety i zagadki do rozwiązania. Spotykamy tam także naszych pomocników – Zip’a, Alister’a i służącego – Winston’a. Do dyspozycji mamy główny hol, bibliotekę, centrum dowodzenia, basen, salę treningową i sypialnię, w której w każdym momencie możemy przebrać Larę w zdobyte przez nas stroje. Wszystko to pięknie komponuje się z relaksującą muzyką.

Same poziomy wyglądają przepięknie. Starożytne świątynie, piaszczyste drogi, przyprawiające o zawrót głowy wysokości, ponure jaskinie, wielkie wodospady i wiele innych magicznych miejsc, sprawiają, że można na chwile stracić oddech. Wszystko to, czego brakowało w poprzedniej części, zawarte jest w Legend. Nie raz zetkniemy się bowiem z elementami, które przypomną nam o klasycznych częściach gry. Cała ta magia sprawia, że nie da rady oderwać się od monitora. Czasami można przystać na 15 minut tylko po to, aby podziwiać widoki. Zatroszczono się także o detale, które dodają grze jeszcze większego uroku. Przy zapierających dech w piersi wodospadach w Ghanie, w powietrzu latają ptaki, słychać rechotanie żab, a trawa kołysze się na wietrze. W starej świątyni Peru ze szczelin w suficie spadają listki, unosi się kurz, a w wokół nas latają robaczki świętojańskie. To tylko kilka z licznych smaczków w grze. Wszystko to sprawia, że Tomb Raider Legend oczarowuje nas swoim klimatem.

Do pięknych widoków i mistrzowsko wykonanych poziomów dochodzi jeszcze klimatyczna muzyka, skomponowana przez Troels’a Folmann’a. Ta jest dobrana idealnie i razem z resztą elementów tworzy jedną, zgrabną całość. Muzyka w grze automatycznie dostosowuje się do klimatu i zmienia wraz z przejściem do innej lokacji. Sprawia to, że klimat nowego Tomb Raider’a da się odczuć w stu procentach. Nie zapomniano także o głównym motywie, który zawsze towarzyszył serii. Jednym z kawałków, który najbardziej mnie zauroczył (a jest ich wiele) był tajemniczy utwór z Anglii. Sprawiał on, że klimat tego levelu dało się odczuć jeszcze bardziej. A trzeba zaznaczyć, że poziom ten ma najlepszy klimat w całej grze. Tego jeszcze w Tomb Raiderze poprzednio nie było – stare, opuszczone muzeum, mechaniczne lalki i… nie będę zdradzała niespodzianki, jeśli ktoś jeszcze nie zagrał! Jedno jest pewne – trudno to opisać słowami. W muzyce skomponowanej do tego poziomu da się też usłyszeć motyw z pierwszego filmu TR. Wszystko idealnie pasuje i tworzy jedną, spójną całość. Muzyka w Legend, to jeden z największych plusów. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń, jest bosko.

Następna i jedna z najistotniejszych rzeczy, to grafika. Tutaj wszystko zależy od możliwości naszego komputera. W zależności od tego, możemy dowolnie ustawiać sobie grafikę. Ta stoi na bardzo wysokim poziomie – tak jak i same wymagania sprzętowe. Jednak Ci, którzy posiadają komputery o procesorze ponad 1.0Ghz, co najmniej 256 RAM-u, kartę graficzną 64 MB i 10GB wolnego miejsca na dysku, nie mają się o co martwić. Są to bowiem minimalne wymagania gry. Jednak, aby zobaczyć nowe dzieło Crystal Dynamics w jak najlepszej odsłonie, należy zaopatrzyć się w procesor co najmniej 2.0Ghz, 512 RAM-u oraz kartę graficzną 512 MB. Dodatkowo mamy możliwość zobaczenia gry w technice następnej generacji. Gra posiada “filtr zmiękczający”, dynamiczne oświetlenie, efekty prawdziwej wody i ognia, a także inne smaczki, które sprawiają, że grę da się jeszcze bardziej „odczuć”.

Ale dość już o elementach gry, bo należy zainteresować się samą Larą Croft. Jej model został wykonany z wielką dokładnością, a sama Lara przypomina tą z poprzednich części. Kitka i przedziałek na bok pasują jej o wiele bardziej, niż staromodny warkocz. Nawet, jeśli był jej cechą rozpoznawczą. Zresztą na pocieszenie zostaje nam młoda Lara, która w grze posiada warkocz (i klasyczny strój). Mimika twarzy Lary sprawia nie małe wrażenie. Nasza bohaterka uśmiecha się, złości, zastanawia się, smuci – te wszystkie uczucia malują się na jej twarzy podczas gry. Na jej ciele widoczne są teraz mięsnie, także skóra twarzy wygląda bardziej realnie. Lara nie zapomniała także o makijażu. Jej duże oczy obracają się we wszystkie strony, spoglądając na otoczenie. Gdy zostawimy ją w bezruchu na jakiś czas, będzie otrzepywać się z wody, poprawiać włosy, pasek, buty, rozciągać, a także robić inne rzeczy. Cieszy także fakt, że będziemy mogli ją zobaczyć w wielu strojach, od gotyckich bluzek, kamizelek kuloodpornych, sukienek aż po stroje kąpielowe.

Należy jeszcze wspomnieć o samej fizyce gry, która utrzymana jest na dobrym poziomie. Nigdy wcześniej w żadnej części serii nie było tak dobrej fizyki, jak w Legend. Czasem mamy nawet możliwość kopania małych obiektów, takich jak stojące nam na drodze kamienie, beczki, czy puszki z farbą. Zaskakującym faktem jest, że mały kamyczek, który kopiemy po wejściu do świątyni w Boliwii, daje nam znać, że podłoga przed nami, to w rzeczywistości pułapka, która po wejściu na nią, rozstąpi się.

Wrogowie to kolejny aspekt, który trzeba wziąć pod uwagę. Ich inteligencja nie jest zbyt wysoka, ale nie można narzekać. W porównaniu do poprzednich części serii, wrogowie w Legend powiadamiają kolegów krzykami, unikają ataków i rzucają w Larę granatami. Ludzie, to większość przeciwników, których możemy spotkać podczas gry. Jednak natkniemy się także na kilka dzikich kociaków i wielkie potwory. Jednak bardzo brakuje różnorodności wrogów, która była w poprzednich częściach. W Legend bowiem nie spadną nam już na głowę pająki, nie zaatakują węże i ptaki.

Podsumowując, Tomb Raider Legend, to wciągająca i niepozwalająca oderwać się od komputera przygoda, która nie raz zaskakuje fabułą i zabiera nas w wiele magicznych miejsc, porozrzucanych po całym świecie. Lara Croft powróciła odnowiona i „świeża”, aby ponownie zabrać nas w zaskakującą pogoń za artefaktami i tym razem także za własną przeszłością. Fabuła, lokacje, muzyka i sama Pani Archeolog – wszystkie te i inne elementy składają się na wspaniałą grę z iście Tomb Raiderowym klimatem. Zmiana team’u z Core Design na Crystal Dynamics okazała się strzałem w dziesiątkę. Po prostu kolejny „must have”.


Recenzowała: Kasia Trent


© Copyright by World of Tomb Raider - www.laracroft.pl. All rights reserved!