strona główna // forum // chat // kontakt // dodaj do ulubionych // ustaw jako startową


Strona główna działu
-> Krótki opis
-> Levele
-> Dane techniczne
-> Gdzie kupić

Screeny
Rendery
Lokacje
Przeciwnicy
Bronie
Klawiszologia
Pojazdy
Solucja
Tłumaczenia
Cheaty
Okładki
Soundtrack
Level Editor


Tomb Raider Chronicles


Core Design zdążył przyzwyczaić fanów wielkookiej Lary do tego, że co roku, w okolicach gwiazdki, pojawia się kolejna pełna (nie licząc połówek, czyli wersji gold starych gier) część jej przygód. Tym razem pod choinką czekały na nich Kroniki, zdecydowanie, moim skromnym zdaniem, najgorsza z dotychczasowych tworzących serię Tomb Raider. Nie trzeba długich oględzin, by stwierdzić, że jest to klasyczna zapchajdziura, coś, co powstało zapewne jako efekt kompilacji czterech poziomów, które nie załapały się do poprzednich części...
Ale Lara pozostaje Larą...


STREETS OF ROME

...po nieprawdopodobnie szybkim przebraniu się z sukni balowej w swój sprawdzony już po wielokroć komplet: koszulka + szorty + wysokie buty, zobaczymy Larę stojącą w zaułku wiodącym - pod ostro zwieńczoną bramą - do rynku. Jednak tuż nieopodal, po lewej, widniał otwór wiodący na zaplecza opery. Lara wbiegła weń, by stanąć przed możliwością przypomnienia sobie wszystkich użytecznych ruchów i nauczenia się tych kilku nowych, w które Core, w swej łaskawości, zgodziło się wyposażyć naszą heroinę. Dodatkowo, pokonując tor przeszkód, mogła zaopatrzyć się w parę użytecznych później przedmiotów, więc warto zmusić się do przejścia tego nieobowiązkowego treningu.

Znalazła się w wysokiej sali z wózkiem widłowym, w samym jej centrum. Wspięła się po nim (bądź po skrzyni stojącej tuż obok), stąd zaś na znajdujący się obok wysoki kamienny podest. Po kilku poczynionych na nim krokach przeskoczyła ponad wyrwą i wbiegła do kolejnej sali. Nie pozostawała tu długo - szeroką wyrwę w drewnianym podeście pokonała długim skokiem i wbiegła do kolejnej sali. Tu czekało ją nieco trudniejsze zadanie. Musiała pokonać skokiem ogromną przestrzeń; w ostatniej zaś fazie złapać się występu po przeciwnej stronie. Nie przejęła się jednak, gdy ów niezwykły skok nie powiódł się - stojąca poniżej skrzynia pozwalała osiągnąć cel bez wysiłku. Pokonawszy biegiem kilka metrów, stanęła przed kolejnym wyzwaniem - miała przenieść się na chodniczek obok, wykonując salto w bok.

W kolejnej sali po raz pierwszy przyszło jej sprawdzić wytrzymałość przedramion. Właśnie tego bowiem wymagał kolejny sprawdzian - przedostanie się na drugą stronę sali, korzystając z zawieszonego u góry metalowego rusztowania. Znalazłszy się wreszcie po drugiej stronie, Lara wspięła się po stojącej tuż obok, po prawej stronie, ściance ze szczebelkami, by u góry, wciąż uczepiona występów, przedostać się na daszek żółtej kabiny dźwigu po prawej. Tu zatrzymała się na moment i odwróciwszy w kierunku sali, poczęła wypatrywać użytecznych przedmiotów. Leżały one na metalowym rusztowaniu, na które przedostała się, ustawiając się doń przodem i skacząc z rozbiegu. Podniosła leżące na rusztowaniu flares. Z zagłębienia w ścianie naprzeciw wyjęła large medipack i odwróciwszy się w stronę zbudowanej z metalowych rur wieży - przeskoczyła na nią. Zabrawszy leżący tu small medipack, ześliznęła się na drewniany chodniczek poniżej.

Po powtórzeniu z konieczności ostatniej części treningu, tej z bardzo długim skokiem i koniecznością przedostania na drugą stronę sali w zwisie, ponownie wspięła się po drabince i znalazła na daszku żółtej kabiny. Tym razem nie zamierzała skakać po metalowym rusztowaniu, zamiast tego odwróciła się i przyklęknąwszy, przedostała się przez ciasny korytarzyk wiodący do kolejnej lokacji toru sprawnościowego. Po skoku w dół (wymagało to odwrócenia się tyłem i przytrzymania klawisza akcji) znalazła się tuż przy drzwiach z dźwignią. Pociągnęła za nią i wbiegła do kolejnej, ogromnej sali. Przebiegła przez nią, omijając znajdujące się w głębi schodki i zbliżyła do stojących we wnęce naprzeciw schodków skrzyń. Podciągnęła się na nich i jednym skokiem (możesz spróbować przytrzymania się rękami krawędzi) znalazła na górze, na skraju basenu. Dostrzegłszy znajdujący się tuż poniżej lustra wody otwór tunelu w ścianie, wskoczyła do wody, pokonała kilkanaście metrów krętego podwodnego tunelu i znalazła się w kolejnej sali. Nie opuściła jednak basenu od razu. Zamiast tego zanurzyła się głębiej, by dotrzeć do drugiego tunelu, którego wejście znajdowało się na dnie basenu. Po wypłynięciu z niego, znalazła się w niewielkim pomieszczeniu. Tu spoczywały large medipack, pudełko shotgun normal ammo i revolver ammo.

Wróciła do sali z basenem (tej ostatniej) i wyszła z wody, wspinając się wąskim korytarzem. Biegła w nim do momentu, gdy ponownie znalazła się w sali z pierwszym basenem. Nie zeskoczyła jednak w dół - po lewej ręce otwierał się otwór drzwiowy, który wiódł do kolejnej, ogromnej i zastawionej skrzyniami sali. W tym miejscu miała przećwiczyć stąpanie po wąskiej linie rozpiętej w sali. Nie zrobiła tego. Widoczny w dole naprzeciw, ciemny tunel kusił zbyt mocno. Zeszła po skrzynkach w dół i przemierzywszy salę, zagłębiła się w nim. Korytarz wiódł do niewielkiego magazynku. W nim, na ustawionych we wnękach i pod ścianami metalowych segmentach, Lara znalazła kolejną paczkę flares. Nie zaniechała jednak poszukiwań i... opłaciło się - w pomieszczeniu znajdowały się dwa puste, metalowe regały, które można było przesuwać. Po jednym z nich, tym w głębi, po lewej od wejścia do sali, leżało kolejne pudełko z nabojami do rewolweru (revolver ammo). Przesunięcie drugiego regału otwierało tunel wiodący do maleńkiej salki z okrągłą płaskorzeźbą. W niej Lara znalazła uzi ammo oraz - na półce segmentu - pierwszą Złotą Różę.

Powróciwszy do sali z rozpiętą liną Lara, wspięła się po skrzyniach na górę. W kolejnym, ciemnym pomieszczeniu, z regału po prawej stronie zabrała kolejny small medipack. Wreszcie, w końcu korytarza, którym szła, w ciemnej wnęce po lewej stronie, znajdowała się dźwignia, której pociągnięcie otwierało drogę do sali z wózkiem widłowym, tej samej, w której rozpoczynał się trening. Z niej wybiegła na ulicę.

Przebiegła pod łukiem bramy, ignorując uliczki po prawej i naprzeciw, pobiegła w lewo - w stronę ryneczku z fontanną. Tu, po raz pierwszy, dane jej było skorzystać z broni. Tuż obok umieszczonej centralnie fontanny zaatakował ją doberman! Wykończywszy go (warto wskoczyć na obmurowanie fontanny), rozejrzała się wokół. Tuż obok znajdowała się bramka, otwierana kluczem. Uliczkę na prawo od niej blokowała metalowa krata, podobnie było z kolejną. Tylko ta za plecami, obok kawiarni (Antico Caffe Recco) z czerwoną markizą (leżą na niej flares, jednak z racji tego, że Lara i tak będzie musiała się tam znaleźć, pominiemy je na razie), mimo że kończyła się ślepo, pozwalała posunąć się dalej. Na końcu bowiem znajdowała się płaskorzeźba, w której ustach kryła się dźwignia otwierająca jedną z krat.

Lara wróciła na rynek i skręciła w lewo (w stronę opery). Biegła do momentu napotkania pierwszej uliczki w prawo. To właśnie tutaj, we wnęce po lewej od wejścia, w korytarzyku ze schodkami, znajdowała się uniesiona przed chwilą krata. Za nią kryła się druga płaskorzeźba. Podobnie jak chwilę wcześniej, Lara poruszyła umieszczoną w jej ustach dźwignię i... unikając nagle wylatujących nietoperzy, natychmiast przeturlała się po ziemi, tak by odwrócić się i uciec przed atakującymi maszkarami! W chwilę później, gdy nietoperze umknęły, wróciła do opuszczonego w pośpiechu zaułka i wspięła się po nowo powstałym występie. Znalazłszy się na górze, na balkoniku z kolumnadą, Lara ruszyła dalej, po pochylniach, by po kilku krokach i trzech skrętach znaleźć się w wyłożonym dywanem pokoju z czerwonymi sofami. Stąd wiodło wyjście na balkon z widokiem na rynek i fontannę. Jednak Lara nie podziwiała widoków. Przebiegła obok fotela w czerwono-białe pasy i po kamiennym pomoście, by znaleźć się na krawędzi korytarza. Zeskoczyła (bądź, jeśli wolisz, zsunęła się) w dół i stanęła przed oszklonym oknem, na którego parapecie widziała revolver ammo. Stłuczenie szyb za pomocą pistoletów było jedną chwilą, już w kolejnej biegła korytarzem, by, skręciwszy w prawo, stanąć u szczytu prowadzących w dół schodów. Nie zeszła nimi. Po obu stronach korytarza widziała okna. Jak się po chwili okazało, za tym po prawej leżał small medipack, wspięcie się zaś na parapet tego po lewej stawiało ją przed koniecznością przeskoczenia na okno po przeciwnej stronie.

Znalazła się w korytarzu wiodącym, jak się później okazało, na górę, na taras ponad rynkiem. Nie wbiegła tam jednak od razu - najpierw skręciła w korytarz po lewej. Ten zaprowadził ją do sali, gdzie na ogrodzonym metalową barierą podeście leżał złoty klucz, który otwierał bramkę obok fontanny. Dopiero po jego zabraniu skierowała się w górę - na taras. Tam też usłyszała szczekanie kolejnego psa.

Zeskoczyła w dół, wprost na czerwono-białą markizę kawiarni obok fontanny. Podniosła leżące tu flares i zbliżywszy się do krawędzi, z bezpiecznej wysokości, zastrzeliła biegającego poniżej psa. Zaraz po tym obsunęła się w dół, na bruk ryneczku i ominąwszy fontannę, zbliżyła do bramki po jego drugiej stronie. Po jej prawej stronie w drzwiach widniał zamek, który otwarła, wykorzystując znaleziony przed momentem klucz. W chwilę później biegła nowo otwartym, wyłożonym jasnymi płytami korytarzem, wiodącym na dziedziniec z kolumnadą i palmami. Tu czekała ją walka. Na balkonie po lewej stronie stał ubrany w czerwoną koszulę Larson. Biegając i skacząc, a nade wszystko strzelając weń, zmusiła go do odwrotu. Kiedy znikł, zabrała leżący w cieniu za kolumnadą, po prawej stronie dziedzińca, small medipack i ruszyła do drzwi budynku po przeciwnej stronie. Znalazłszy się w środku, skręciła w lewo i zbiegła do piwnic. Tu, z metalowego podestu po lewej od wejścia, podniosła symbol gwiazdy Dawida (garden key).

Wróciła do wejścia i po pochylni wbiegła na górę. Tu ponownie czyhał na nią Larson. Tym razem nie było potrzeby kluczyć - Lara stała w wejściu na balkon i dosłownie zasypywała go pociskami. Po chwili, gdy zmuszony do ucieczki Larson znikł z widoku, weszła na balkon. Stąd biegła tylko jedna droga - po linie spinającej balkony budynków. Po niej, balansując całym ciałem w chwilach, gdy niebezpiecznie przechylała się na boki, przedostała się na drugą stronę.

Znalazła się na balkoniku zawieszonym ponad zaułkiem z dźwignią. Zeskoczyła w dół i przesunąwszy ją, co otworzyło znajdującą się tuż obok kratę, wróciła na ryneczek z fontanną. Stąd, krocząc po swoich własnych śladach, biegła do miejsca, w którym zaatakowały ją nietoperze. Ponownie wspięła się po kamieniu i przebiegła przez wyłożony dywanem pokój z czerwonymi sofami, aż do chwili, gdy znalazła się w korytarzu z trzema oknami. Tym razem nie wspinała się na parapety, lecz zbiegła po schodach na sam dół, na dziedziniec. Tu zaatakował ją kolejny doberman. Wyeliminowawszy go, rozejrzała się i zbliżyła do znajdujących się tu podwójnych drzwi. Otworzyła je i natychmiast odskoczyła do tyłu: zza nich bowiem wypadła kolejna ostrozębna furia! Zabiła go również i weszła do mieszczącego się za drzwiami pomieszczenia. Stąd zabrała large medipack, a z górnej ścianki skrzyni stojącej tuż przy wejściu pudełko shotgun wideshot ammo. Uczyniwszy to, pobiegła przylegającym do dziedzińca zaułkiem w stronę widocznej w oddali dźwigni. Po jej uaktywnieniu krata po lewej ręce uchyliła się, pozwalając wrócić na ryneczek z fontanną. Stąd, już bez przeszkód, dotarła do przejścia naprzeciw kawiarni, otwartego kilka chwil wcześniej, po zeskoczeniu z balkonu.

Znalazłszy się na skrzyżowaniu, skręciła w lewo, w stronę widocznego wejścia do budynku. Tu skręciła w prawo - w korytarz. Nie biegła nim jednak długo, już po paru krokach wyszła na dziedziniec po lewej. Tu, prócz pudełka revolver ammo, znajdowała się zamknięta i w tej chwili niemożliwa do otwarcia furtka z desek. Widząc bezcelowość prób jej otwarcia, wróciła w korytarz i wbiegła po schodach na jego końcu. Tu, tuż pod murem, leżał rewolwer. Podniosła go. Odwróciła się i przeszła pod zamknięte drzwi. Te uchyliły się bez trudu, za nimi zaś, w piwnicy z beczkami, po lewej stronie od wejścia, Lara znalazła laser sight, który natychmiast dołączyła (combine) do rewolweru. Odtąd miała to być jej broń snajperska...

Miała, zresztą, przydać się już w chwilę później. Za beczkami po prawej stronie kryła się bowiem furtka z ogromną kłódką, blokująca drogę do piwniczki z kolejnym symbolem gwiazdy Dawida. Wykorzystując rewolwer z celownikiem laserowym, odstrzeliła kłódkę i wbiegła do pomieszczenia. W tym też momencie zza kraty po lewej wyroiły się szczury. Nie czekając, aż ich ataki uczynią jej poważniejszą krzywdę, zebrała drugi już garden key i wybiegła z pomieszczenia. Wróciła na skrzyżowanie, tuż obok kraty otwierającej uliczkę wiodącą na ryneczek. Biegnąc na wprost, minęła zawartą na głucho bramę i dotarła do niewielkiego otworu drzwiowego po lewej. Za nimi krył się kolejny dziedziniec z palmami, którego lewą ścianę stanowiła brama, za którą otwierał się ogród z zabytkowym budynkiem na wprost i otworem drzwiowym po prawej. Po obu stronach bramy, w murze na wysokości twarzy, kryły się wnęki z symbolem gwiazdy Dawida. Lara umieściła w nich obydwa garden key - w sekundę później - mijana po drodze brama otworzyła się.

Wbiegła do ogrodu i ostrożnie zbliżyła do wrót zabytkowego budynku. W chwilę później, po uaktywnieniu jednej z czterech płyt, ruszyła w stronę widzianego wcześniej otworu w murze. Znalazłszy się tam, cofnęła się zniechęcona - za nim kryło się wypełnione wodą pomieszczenie, z którego nie było żadnego wyjścia. Wracając do drzwi z głowami trzech smoków ponad nimi, zauważyła jednak otwór drzwiowy ukryty w głębi pomiędzy budynkami, na tej samej ścianie co pokój z wodą. Wbiegła w ciasny, kręty, pnący się w górę korytarz. Na jego szczycie znajdował się kolejny dziedziniec, stojący zaś tu budynek - z dzwonem zawieszonym nad głównym wejściem - dosłownie porażał swym majestatem. Lara nie długo podziwiała architektoniczny rozmach. Kierując się niejasnym przeczuciem, wyjęła swój zaopatrzony w celownik, laserowy rewolwer i wycelowała w dzwon. Pociągnęła za spust. Tak jak przypuszczała, rozległ się zgrzyt przesuwanych kamieni. Wbiegła na górę po widocznych tuż obok schodach.

UWAGA: jeśli chcesz, możesz wybrać się na niewielką wycieczkę w stronę widocznej w oddali wieży. Aby się tam dostać i zabrać znajdujące się tam pudełko revolver ammo oraz large medipack ze schodów, wejdź na mur okalający posiadłość. Następnie biegnij nim, aż do miejsca, z którego będziesz mógł przeskoczyć na dwuspadowy, czerwony dach - ten sam, na którym widziałeś przed chwilą Larsona i Pierre'a. Stąd jest już tylko kilka metrów...

U szczytu schodów rozejrzała się. Leżący po prawej laser sight nie mógł się już przydać, mimo to wzięła go. Obracając się, zauważyła niewielki otwór w murze - tuż przy schodach, którymi wbiegła. Wspięła się na występ i ustawiła na krawędzi. Spojrzawszy raz na ulicę rozciągającą się daleko w dole, skoczyła. Skoczyła bez rozbiegu, wyciągając ręce, by chwycić krawędzi otworu po przeciwnej stronie. Wewnątrz, w niewielkim pomieszczeniu, znajdowała się już znajoma, okrągła płaskorzeźba. Zbliżając się do niej, Lara po raz kolejny została zaatakowana przez nietoperze. Skacząc i biegając zmusiła je ostatecznie do odwrotu. Dopiero wtedy zbliżyła się do płaskorzeźby i przesunęła znajdującą się w jej ustach dźwignię. Zaraz po tym, ponownie wykonując skok bez rozbiegu i chwytając krawędzi, wróciła na szczyt schodów. Stąd zaś - zebrawszy uprzednio pudełko z amunicją do rewolweru - do drzwi pod dzwonem.

Te wiodły do głównej sali muzeum. Znajdujący się tu ołtarz z rzeźbami dwóch kruków i zawieszony u góry taran nie mogły się, na razie, przydać. Wbiegając do niej, zauważyła jednak, za kratą po lewej stronie, dźwignię. Dotarła do niej korytarzem po lewej stronie w głębi sali. Pociągnięcie dźwigni uczyniło coś, czego nigdy później nie mogła zrozumieć - jeden z kruków eksplodował, ujawniając znajdujący się wewnątrz figury posążek gołębia. Zdumiona podeszła doń i dokładnie przyjrzała się tak figurce, jak postumentowi, na którym była ustawiona. W chwilę później wiedziała. Poruszyła postumentem, obracając go. Skutkiem tego było otwarcie się przejścia po prawej stronie sali oraz rozkołysanie się zawieszonego powyżej tarana.

Uczyniwszy to, skierowała się do wejścia po prawej, stąd zaś, po rampach na górę, do miejsca, w które godził rozkołysany i śmiertelnie groźny taran. Był jednak nań sposób: przykucnięcie i poruszanie się na czworakach. Idąc w ten sposób, tyłem, Lara dotarła do krawędzi i wysunąwszy się, zawisła na rękach. Teraz wystarczyło już jedynie przesuwać się w prawo, w stronę widoczniej wcześniej wnęki, by przebyć niebezpieczny odcinek. Stanąwszy ponownie na nogach w niedostępnej wnęce, Lara podeszła do dźwigni i poruszyła nią - drugi kruk eksplodował, uwalniając znajdującego się wewnątrz gołębia!

Ześliznęła się na dół i zbliżywszy do gołębia, poruszyła go. W tej samej chwili usłyszała zgrzyt kamienia - dźwięk otwierających się drzwi umieszczonych u frontu budynku, poniżej drzwi pod dzwonem. Nie udała się tam jednak od razu. Zamiast tego ponownie przedostała się do sali z płaskorzeźbą, tej samej w której zaatakowały ją nietoperze, tam, w otwartej wnęce, znalazła drugą z trzech umieszczonych tu Złotych Róż (w alkowie naprzeciw leżał small medipack). Trzecia znajdowała się za zamkniętą uprzednio, drewnianą furtką blisko miejsca, w którym znalazła rewolwer. Lara zebrała ją w jednym z segmentów (w drugim krył się large medipack), pokonawszy uprzednio czającego się tam dobermana. Dopiero wtedy, mając wszystkie trzy, skierowała się ponownie w stronę muzeum (tj. domu z dzwonem). Tu, nieopodal wejścia na trawiasty dziedziniec, znajdował się krótki korytarzyk, w nim zaś niezbędny w bramce symbol Saturna. Wyszła na zewnątrz...


TRAJAN'S MARKETS

Lara stała na samym końcu szerokiej ulicy. Przed sobą widziała jasny mur ozdobnego budynku. W uliczce, prócz chodniczków spinających ją wysoko u góry, widniały dwie pary drzwi. Te bliżej - po prawej stronie - w żółtych skrzyniach z napisem Pericolo, które rozbiła, strzelając w nie, kryły bezużyteczny już laser sight oraz - po lewej - niezwykle, dla odmiany, przydatny crowbar. Powróciwszy na ulicę, ruszyła w stronę kolejnej pary drzwi. Tuż za drzwiami - tymi po lewej - kryło się pudełko revolver ammo. Były jednak zawarte na głucho. Te po prawej jednak dało się otworzyć, wykorzystując znaleziony przed momentem łom. Znalazłszy się wewnątrz rozbiła kolejną żółtą skrzynię i podniosła ukryty w niej smal medipack. Zaraz po tym, wykorzystując ustawione tu rusztowanie, wspięła się na górę, na podest z liną, który prowadził na kolejny fragment niezrujnowanej podłogi.

Jednak nie przeszła po niej od razu. Najpierw, odwróciwszy się w stronę pobliskiego okna i wykonawszy skok bez rozbiegu, z chwytaniem za jego parapet, podniosła kolejny small medipack. Dopiero wtedy, wróciwszy na podest z liną, weszła na nią. Znalazłszy się po drugiej stronie, jednym skokiem pokonała brakujący kawałek podłogi i wspięła się na parapet okna po prawej. Zobaczyła metalowy pomost, ten sam, który tak niedawno widziała z ulicy. Przebiegła po nim, jednak tylko po to, by stwierdzić, że dalszą drogę blokuje krata. Nie zastanawiała się długo - krótkim skokiem przedostała się na zniszczony daszek po prawej, kolejnym - na następny metalowy chodnik. Stąd, rozpędziwszy się, skoczyła w stronę widocznego po drugiej stronie ulicy okna - z leżącym na jego parapecie pudełkiem amunicji do shotguna. Krawędzi uchwyciła się w ostatniej chwili.

Zebrawszy shotgun normal ammo, kolejnym skokiem, wróciła na opuszczony przed momentem metalowy pomost, wiodący wprost do zamkniętego budynku z amunicją, która leżała tuż przy drzwiach. Znalazłszy się wewnątrz, ześliznęła się na sam dół i podniosła leżącą tu, wspomnianą już, amunicję do rewolweru oraz znajdujące się na szczycie gruzowiska Flares. Stąd też przedostała się na pomost, wiodący do innej części zrujnowanego domu.

Zeskoczyła ostrożnie w dół i wybiegła w korytarz z kolumnadą. Mijając otwory drzwiowe, wiodące do innych części domu z tajemniczą maszynerią, kierowała się w stronę trzeciej kolumny po lewej, na niej bowiem wybite były stopnie, dzięki którym mogła przedostać się do poziomu wyżej. Zawiodły ją one, zaraz po tym, jak przesunęła się na ich szczycie w lewo i ześliznąwszy po króciutkiej pochylni, na resztki zrujnowanej ściany. Stąd, po obróceniu się w prawo, wykonała wspaniały długi skok, z rozbiegu, w stronę widocznego nieopodal, kolejnego reliktu dawnej ściany. Stanąwszy bezpiecznie na nim, skoczyła raz jeszcze, tym razem niedaleko, na zachowany fragment mozaikowej podłogi tuż obok. W sali, do której wiódł, była lina. Szarpnąwszy ją trzykrotnie, Lara, nie bardzo wiedząc, co robić dalej, wróciła do jej wejścia i następnie, podwójnym skokiem w miejsce, w którym znalazła się po wspięciu się po szczeblach, na kolumnie.

Nie koniec był to niebezpiecznych skoków nad otchłanią. Tym razem, odwróciwszy się w lewo, rozpędziła się i skoczyła, w locie chwytając się fragmentu zrujnowanej ściany. Podciągnąwszy się, przeskoczyła na znajdujące się tuż nieopodal pozostałości mozaikowej posadzki, stąd zaś - już bez przeszkód - wbiegła do sali. Ta okazała się bliźniaczką tej - niedawno opuszczonej. Na niej również znajdowała się lina, napędzająca tajemniczy mechanizm. Szarpnęła ją jeden raz - to uruchomiło machinę i otworzyło zamknięte dotąd okrągłe wrota. Pozostało bezpiecznie powrócić na ziemię. Wróciwszy na ostatni fragment ściany, przeskoczyła na parapet widocznego po lewej stronie okna i podniosła leżące na nim magazynki do uzi. Stąd ostrożnie zsunęła się na dół.

Stała w korytarzu, który wiódł do otwartej już komory. W jej wnętrzu znajdował się posąg legionisty. Nie weszła do niej od razu. Najpierw udała się w lewo, w cień - w miejsce zablokowane wcześniej metalową płytą. Wspięła się na górę, by sekundę później znaleźć się w oświetlonej płomieniem, zawieszonej na ścianie pochodni. Tu, w kracie naprzeciw, zobaczyła golden coin, który łatwo dał się wydłubać za pomocą łomu. W chwili jednak, gdy wkładała go do plecaczka, zza kraty wyroiły się szczury! Nie próbowała uciekać - skakała tylko w boki, starając się jak najmniej dotykać podłoża. Dzięki temu, kiedy w kilka sekund później szczury znikły, nie było potrzeby wykorzystywania cennych medipacków.

Wróciła do korytarza, wiodącego do sali z posągiem. Weszła do niej i zebrała leżące obok niej revolver ammo i small medipack. Następnie, w podstawie posągu, umieściła znaleziony przed momentem golden coin - zgrzyt otwierającej się bramki upewnił ją, że postąpiła słusznie. Wybiegła do korytarza z kolumnami. Nie skierowała się jednak od razu w stronę drzwi wyjściowych, zamiast tego ruszyła w prawo, w miejsce, w którym znalazła się po znalezieniu się w tym domu. Biegnąc, zauważyła odkryte zejście do piwnic. W jej wnętrzu znalazła pudełko shotgun normal ammo, shotgun wideshot ammo oraz znalezisko najcenniejsze: Złotą Różę. Dopiero wtedy ruszyła ku wyjściu.

Znalazła się na ulicy, tuż obok jasnego budynku - tej samej, którą widziała, stojąc w zaułku na początku poziomu. Stąd ruszyła w lewo, otwartą już bramką. Biegnąc krętą uliczką, dotarła do, obudowanej płytą w kształcie groteskowej maski, groty wypełnionej wodą. Nie wskoczyła do niej od razu, najpierw, dotarłszy do końca zaułka, zaopatrzyła się w leżące w nim pudełko z amunicją do rewolweru. Miała się przydać już za moment...

Wróciła do groty z wodospadami i wskoczyła do wody. Tu, tuż przy kratce po lewej stronie, która dzieliła ją od widocznego w pomieszczeniu po jej drugiej stronie Venus Symbol, znajdował się small medipack - zebrała go. Wynurzyła się po jej przeciwnej stronie, w miejscu, w którym mogła wspiąć się na kamienny chodniczek. Nieopodal spoczywało kolejne pudełko z revolver ammo - zebrała je również.

W tym też miejscu czyhał na nią pierwszy z bossów - mechanizm, którego centralnym punktem była głowa przybrana w rzymski hełm z pióropuszem. Wystrzeliwała ona, z jarzących się zielonych oczu, błyskawice, natychmiast spopielające Larę. Na szczęście dla niej, widać i słychać było wyraźnie ładowanie się laserów. Jedynym newralgicznym punktem głowy były właśnie te świecące oczy. Aby w nie trafić, Lara musiała posłużyć się rewolwerem z celownikiem laserowym. Ku jej zdumieniu walka okazała się łatwiejsza, niż przypuszczała, nie wymagała nawet wykonywania uników! Wystarczyło, że Lara ostrożnie wysunęła się zza rogu, tyle tylko, ile było niezbędne, by widzieć całą głowę. Ta przy odrobinie szczęścia nie była w stanie jej dostrzec. Teraz, kiedy tylko przytrafiała się okazja, należało celnie trafiać.

UWAGA: jeśli się nie uda i głowa wymierzy w ciebie swój śmiertelny wzrok, od razu skacz w bok, w głąb korytarza! Lepiej kilkukrotnie spróbować znaleźć odpowiednią pozycję, niż zginąć...

Kiedy tylko głowa eksplodowała, Lara wskoczyła do dużej, teraz już pustej sali i z jej centrum wzięła Mars symbol. Zaraz po tym ruszyła w stronę znajdującego się na wprost, niewielkiego i zastawionego czerwoną maszynerią pomieszczenia. Tu, korzystając z metalowego dźwigara spinającego ściany, dostała się na dach machiny i podniosła z niej Złotą Różę. Zeskoczywszy na dół i zapamiętawszy metalowy bolec sterczący z frontowej ścianki maszynerii, wróciła do głównej sali. Tu, w przeciwnym jej krańcu, leżało pudełko revolver ammo, tuż nieopodal zaś zasłonięty okrągłą płytą właz, wiodący niżej - do kanałów. Lara, ustawiwszy się niemal dokładnie nad brązowym fragmentem włazu, uchyliła go i zeskoczyła w dół.

Kanały nie były miejscem niebezpiecznym. Roiło się wprawdzie od wodnych szczurów (które, jeśli już zaatakują, najlepiej przeczekać, kryjąc się głęboko pod wodą), jednak tylko wtedy, gdy zamiast pływać środkiem, biegała przy ścianach, w pobliżu krat ściekowych. Wskoczyła więc do wody i popłynęła ku środkowi krzyża utworzonego przez przecinające się korytarze. W tym, stanowiącym przedłużenie tego, którym płynęła, krył się small medipack. W przecięciu krzyża zaś, głęboko pod wodą, wiatrak, który nie pozwalał dotrzeć do znajdującego się tuż obok wejścia do ciasnego tunelu. W tym samym miejscu jednak, niedaleko powierzchni, po lewej stronie, jeśli zwrócić się w stronę korytarza ze small medipackiem, krył się inny, równie ciasny tunelik. Przemierzywszy go, Lara dotarła do niewielkiego, oświetlonego światłem pochodni pomieszczenia, którego przeznaczeniem było kryć niesprawny zawór. Jego koło, zdjęte przy pomocy łomu, zniknęło w chwilę później w jej plecaczku.

Wróciła tam, gdzie znajdował się zapamiętany, sterczący w czerwonej maszynie bolec - do niewielkiego pomieszczenia tuż obok sali, w której znajdowała się Głowa. Tu, posłużywszy się zdobytym przed momentem kołem zaworu, zablokowała pracę podwodnego wiatraka. Uczyniwszy to, powróciła do kanałów, by już bez przeszkód zanurzyć się w ciasnym tunelu, głęboko pod powierzchnią wody.

Tunel po kilku metrach rozdzielał się: po lewej widniał niewielki, kwadratowy otwór, wiodący do pomieszczenia z large medipackiem (to odwiedziła najpierw, korzystając również z okazji zaczerpnięcia tchu), po prawej otwierał się na sześciokątny tunel, który wiódł do miejsca z dwoma wiatrakami na ścianie po prawej. Wywoływany przez te ostatnie ruch wody, uniemożliwiał wpłynięcie do znajdującego się tuż przy nich prostokątnego otworu. Popłynęła więc w prawo, by zagłębiwszy się w ciasny, wiodący ostro w górę tunel, znaleźć się w pomieszczeniu z kolejnym, tym razem w pełni sprawnym zaworem. Zakręcenie go i zablokowanie przez to podwodnych wiatraków, pozwalało na swobodne wpłynięcie w tunel po ich prawej stronie. Wróciła więc do wody i po ostrym nurkowaniu w dół, znalazła się w nim. Ten szybko wyprowadził ją na powierzchnię.

Znalazła się w korytarzu, skręcającym w prawo i otwierającym się na dużą, bogato zdobioną salę. Postąpiła parę kroków w kierunku widocznego już shotguna i pudełka amunicji doń i... zamarła, słysząc ostry brzęk opuszczającej się kraty. Tym samym odebrano jej możliwość powrotu - mogła już tylko iść naprzód.

W sali znajduje się drugi z trzech bossów - mechaniczny Legionista. Dysponuje on dwoma atakami: dystansowym, stanowionym przez zielone błyskawice, wystrzeliwane z miecza oraz bezpośrednim, czyli cięciem na odlew. Pokonanie go nie stanowi znaczącego problemu - wykorzystując znalezionego właśnie shotguna (staraj się trafiać z bliska) i przez cały czas skacząc, by uniknąć błyskawic, bardzo szybko zmusisz go do uznania się za pokonanego.

Pokonanie Legionisty w niewyjaśniony sposób spowodowało rozbicie szyby w oknie powyżej podestu, na którym spoczywał oraz - jak się w chwilę później okazało - otwarcie się dwóch bram: jednej pod wodą, co pozwalało na zebranie Venus symbol i drugiej, zamykającej dziedziniec z trzecią, ostatnią Złotą Różą. Dotarcie doń wymagało opuszczenia tego budynku i skierowanie się w lewo, na główną ulicę. Następnie, mijając zaułek, w którym rozpoczęła ten poziom, dobiegnięcie do jego końca i wejście w otwartą już bramkę po lewej. Nim jednak podążyła w kierunku Złotej Róży, podniosła leżące na podeście small medipack i uzi ammo, i zaraz po tym, spoczywający na zewnętrznej galerii budynku, po lewej stronie od rozbitego okna, kolejny small medipack.

Zdobywszy trzecią - ostatnią Różę, Lara powróciła do groty pod wodospadami. Wskoczyła do wody i płynąc w lewo, przedostała się do pomieszczenia z Venus symbol. Zebrawszy go, przepłynęła do kolejnego pomieszczenia i wynurzyła się. Ku jej zdumieniu znalazła się tuż przy budynku z trzema smokami, tym samym, którego zamki - symbole planet - mogła już teraz otworzyć.

Nie dane jej to było od razu. W chwilę po postawieniu stopy na trawniku ogrodu przed budynkiem, została zaatakowana przez Larsona! Walka z nim nie trwała długo, nie wymagała też uników. Wystarczyło celnie strzelać do momentu, gdy najwyraźniej ranny, przykląkł na jedno kolano. Wtedy jednak zdarzyło się coś, czego żadne z nich przewidywało - smoki, strażnicy bramy, przebudziły się! W chwilę później Larson już nie żył, Lara zaś panicznymi skokami usiłowała uniknąć posyłanych w nią, przez trzy paszcze, ognistych i co gorsze - nakierowujących się na nią kul!

Smoki dysponują dwoma rodzajami ataku: wspomnianymi już ognistymi kulami, wystrzeliwanymi przez nie, gdy Lara znajduje się poza zasięgiem ich pysków oraz kłapnięciem szczęk, gdy niebacznie zbliży się do nich. Problem stanowi fakt, że kule, jako się rzekło, naprowadzają się na Larę, co sprawia, że należy bez przerwy pozostawać w powietrzu oraz, że smoki można zranić jedynie wtedy, kiedy mają otwarta paszcze, czyli gdy przygotowują się do wystrzelenia kuli. Skuteczną taktyką walki z nimi jest ustawienie się frontem do nich, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy domem a latarniami w ogrodzie i nieprzerwane wykonywanie skoków w bok połączone z strzelaniem w nie z shotguna (kiedy istnieje pewność, że strzał poczyni szkody). Naboje do tego ostatniego leżą na podwórcu i na tyłach domu. Tam też znaleźć można large medipack. Warto pamiętać również, że tył domu to miejsce bezpieczne, w którym bez problemów można podleczyć ciągnącą ostatnimi siłami heroinę, zmienić broń czy amunicję, wreszcie, po wyeliminowaniu którejś z głów, zapisać stan gry.

Lara opadła na kolano - ostatnia głowa właśnie rozsypywała się na części, pozwalając jej dotrzeć do wrót. Zbliżyła się do nich i kolejno umieściła symbole Marsa i Venus w odpowiadających im miejscach. Drzwi uchyliły się, ukazując w oddali cel - kamień filozoficzny. Jednak droga doń była wciąż daleka: Lara pokonała długim skokiem rozpadlinę wyłożoną kolcami, następnie przeskoczyła na podest, który znajdował się tuż przy kamieniu... Nagle, zupełnie niespodziewanie, płyta złamała się, Lara zaś zsunęła w dół, w lochy pod budynkiem...


THE COLLOSEUM

Jej upadek zakończył się równie nagle, jak zaczął, w piwnicach Koloseum. Pobiegła prosto, starając nie zwracać uwagi na leżące pod ścianami resztki zakutych tu niegdyś nieszczęśników. Biegła do miejsca, gdzie, po prawej stronie, we wnęce, krył się ruchomy kamień oznaczony pierścieniem. Wsunęła go w głąb znajdującego się za nim pomieszczenia i podniosła ukrytą tu Złotą Różę. Zaraz po tym wróciła na główny korytarz i podjęła marsz w prawo wąskim korytarzem, wiodącym do dużej sali z kratą w podłodze.

Ten, już w chwilę później, okazał się być mniej trwałym, niż się to mogło zdawać na pierwszy rzut oka. Lara, walcząc z zarywającą się i wpadającą w lawę poniżej podłogą, przeskakując przez zdradliwy, bo niewidoczny od razu ustęp, biegła w kierunku bezpiecznej sali. Dotarłszy do niej, odwróciła się, by zobaczyć, jak ostatnia płyta podłogi chwieje się i po chwili spada wprost w lawę.

Z pomieszczenia tego nie było wyjścia. Takowe znajdowało się tuż nieopodal, w korytarzu z zerwaną podłogą - po prawej stronie, gdy odwrócić się do sali plecami. Nie pozostawało jej nic innego, jak opaść na czworaki i zsunąć się ostrożnie, przytrzymując rękami krawędzi, nad czerwonawą od lawy poniżej otchłań. Zwisając w ten sposób, przesuwała się w lewo, by w chwilę później wczołgiwać się w ciasny korytarzyk i następnie zeskoczyć na podłogę maleńkiej salki z przyciskiem w ścianie. Uruchomiwszy go, Lara, ponownie zawisając na kilka chwil nad lawą, powróciła do sali. Stąd, otwartym już wyjściem po prawej, ześliznęła się w dół, na niższy poziom lochów.

Tu niemal natychmiast zaatakował ją słyszany już wcześniej lew. Wyeliminowawszy go, rozejrzała się po sali i wcisnęła znajdujący się w ścianie przycisk. Dzięki temu otworzyła zamknięte dotąd drzwi i... uwolniła kolejnego lwa. Pozbywszy się go, weszła do sali, z której wybiegł i wspięła się po widocznych w ścianie naprzeciw szczeblach.

W sali, w której się znalazła, krył się pierwszy fragment gemstone. Zdjęła go z postumentu pomiędzy dwoma świecznikami i ukrywszy w plecaku ruszyła w kierunku kolejnego pomieszczenia. Tu, niemal natychmiast po przekroczeniu progu, zmuszona została do walki ze zmaterializowanym nagle gladiatorem - Trakiem. Najlepszym sposobem nań okazał się shotgun. Po zakończonej walce, kiedy anachroniczny Trak gryzł piach pokrywający podłogę, Lara podniosła leżący we wnęce, z której wybiegł, small medipack. Zaraz po tym ruszyła po pochylni w górę - na ogrodzoną drewnianym płotkiem platformę.

Tu również przyszło jej walczyć o życie z gladiatorem. Ten jednak okazał się znacznie łatwiejszy do pokonania. Zaraz po tym, jak zdradził swą obecność, Lara przesadziła skokiem ogrodzenie, lądując w sali poniżej. Gladiator nie podążył za nią, co pozwalało na wykończenie go z bezpiecznej odległości, nawet za pomocą pistoletów. Kiedy upadł, wróciła na górę i z wnęki, w której się krył, wyjęła uzi ammo. Wcisnęła również znajdujący się w ścianie przycisk.

Wbiegła po rampie i mijając szeroki, otwierający się na ogromną grotę korytarz po lewej, skierowała na platformę powyżej. Tu, niemal natychmiast, została zaatakowana przez nagle pogodzonych: lwa i gladiatora. Ubiwszy ich obu, weszła do pomieszczenia, które zajmowali i ku swej radości odkryła coś, co miało później bardzo się przydać - uzi oraz large medipack.

Zeszła na dół i skręciła w tunel, który otwierał się na ogromną grotę przeciętą chodniczkiem z rozetą pośrodku. Nie wiedziała jeszcze, że przyjdzie jej tu mierzyć się nie tylko z trudnymi skokami, ale i czasem.

Sala ta kryje w sobie drugi fragment klejnotu (gemstone). Widoczny jest on w otworze pośrodku rozety. Na twoje jednak nieszczęście kolumienka, na której go umieszczono i którą należy wysunąć, uruchamiana jest przy pomocy liny poniżej widocznej na platformie po lewej. Jej trzykrotne szarpnięcie ujawnia, na kilkadziesiąt sekund, podest. Po tym czasie jednak, klejnot z powrotem kryje się w podstawie rozety.

Sposób na pokonanie tej czasowej pułapki jest prosty, wymaga jednak precyzyjnego skakania z kamiennego podestu na podest. Szarpnąwszy linę trzykrotnie, zeskocz z platformy na fragment kamiennego chodniczka, przechodzącego dokładnie pod chodniczkiem wiodącym do rozety. Stamtąd, przez cały czas biegnąc, wykonaj dwa kolejne skoki (ten drugi z samej krawędzi stopni), by po pochwyceniu krawędzi chodniczka powyżej znaleźć się na nim. Znalazłszy się tu, biegnij do jego krawędzi na wprost rozety i skacz. Jeśli uda ci się przebyć tę ścieżkę zdrowia zanim kolumna ukryje się w podłodze, weź leżący na niej gemstone.

Zespoliwszy obydwa fragmenty klejnotu i ukrywszy kompletny już gemstone w plecaczku, Lara ruszyła ku kracie, do której wiódł chodniczek przecinający rozetę. Nie dotarła do niej jednak - ten bowiem zapadł się, sama Lara zaś, zsuwając się coraz niżej, zawisła na krawędzi otchłani. Wtedy też pojawił się Pierre...

Nim zdążył przebrzmieć jego krzyk, Lara wykonała ryzykowny skok na samym skraju przepaści, tak by minąć trójkątne usypisko na chodniczku i dotrzeć do widocznego po lewej stronie (jeśli ustawić się twarzą do przepaści i okien) otworu tunelu. Wspiąwszy się weń, ponownie znalazła w opuszczonej przed chwilą - w tak nagły sposób - grocie z galeryjką i rozetą. Tę ostatnią osiągnęła w identyczny, choć może nie tak pośpieszny, jak uprzednio, sposób - skacząc z platformy na platformę. Ponownie też podjęła próbę dotarcia do kraty.

Ta uchyliła się w chwili, gdy Lara znalazła się nieopodal. Za nią, w pomieszczeniu, do którego dostała się, pokonując skokiem rozpadlinę, kryła się druga na tym poziomie Złota Róża. Podniósłszy ją, Lara podeszła do skraju pułapki, w którą tak niedawno wpadła i zeskoczyła w dół.

Znalazłszy się ponownie na dole, na skraju otchłani, ruszyła w prawo, w stronę widocznego korytarza. Ten, wznosząc się, wprowadził ją do niewielkiego prostokątnego pomieszczenia - z miejscem na złożony już naprzeciw wejścia klejnot. Podeszła do niego i umieściła gemstone w należnym miejscu. I wtedy wydarzyło się coś, czego się nie spodziewała - podłoga poczęła rozpadać się, jej części spadać wprost, w znajdujące się poniżej, jezioro lawy. Lara, wiedząc, że upadek tej, na której stoi, to kwestia zaledwie chwili, odwróciła się i zrobiwszy jeden krok rozpędu, skoczyła na zdobioną płytę po przeciwnej stronie. Znalazłszy się na niej, obserwowała, jak ostatnie fragmenty płyt i skał, w których były umieszczone, spadają w lawę...

Nie mając już odwrotu - wejście zatrzasnęło się wkrótce po tym niezwykłym trzęsieniu ziemi - skoczyła z rozbiegu w nieckę w skale po przeciwnej stronie. Odwróciła się i spojrzała przez salę na otwór, który miał wyprowadzić ją z tej pułapki - znajdował się poniżej płyty, z której zeskoczyła zdecydowanie za daleko, by próbować skakać... Było jednak wyjście z sytuacji. Po prawej stronie (stojąc przodem do sali) widniało wcięcie w skale, ciągnące się przez całą jej długość. Wystarczyło więc zsunąć się ostrożnie za krawędź niecki, tak by uchwycić krawędź i przesuwać się w lewo, aż do miejsca, w którym można zeskoczyć na skalny podest przy wyjściu.

Salę, w której się znalazła, opuściła przez otwór w suficie, korzystając z kamiennego bloku, stojącego tuż pod nim. Na górze, w sali stanowiącej jedną z wnęk Koloseum, została zaatakowana przez śmiercionośny duet: gladiatora i lwa! Pokonawszy ich, podniosła pozostawiony w miejscu śmierci gladiatora klucz (Colosseum key 1). Przydał się już w sali obok, sali, w której miała stoczyć walkę z ostatnim, trzecim bossem...

Trzecim bossem jest Legionista z młotem. Jest silniejszy i bardziej wytrzymały niż poprzedni, nie dysponuje jednak atakiem stricte dystansowym, co sprawia, że dość łatwo jest go pokonać. Tym łatwiej, że walka z nim jest ostatnią w tym epizodzie kronik, więc nie ma potrzeby oszczędzania amunicji (ach, jak piękny jest odgłos dziurawienia napierśnika pociskami z uzi...).

Legionista padł, na jednej ze ścian zaś otworzyło się przejście do sąsiedniej komnaty. W niej, na postumencie, spoczywał Colosseum key 2, pasujący do wrót w poprzedniej sali. Pozostało więc już tylko otworzyć je, by móc nasycić oczy pięknem philosopher stone...

Nie wzięła go jednak od razu. Najpierw przeskoczyła ponad najeżoną ostrzami otchłanią, raz i zaraz po tym drugi raz. Stanąwszy po drugiej stronie sali, przykucnęła, by móc prześliznąć się ciasnym tunelem - za załomem korytarza czekała na nią ostatnia już, trzecia Złota Róża.

Wróciła na podest z kamieniem filozoficznym i posłużywszy się łomem, wydłubała go ze ściany...


THE BASE

Stała w korytarzu bazy okrętów podwodnych Floty Rosyjskiej. Nie rozglądając się po popadającym w ruinę, topornym wnętrzu bazy, zbiegła po pochylniach na sam dół, do miejsca w którym korytarz otwierał się na ogromny, wypełniony skrzyniami magazyn. Przebiegła na jego drugą stronę, nie przejmując się wcale człowiekiem, który usiłował zabić ją za pomocą dźwigu magazynowego. Stanąwszy pod drzwiami z czytnikiem kart dostępu, obróciła się w lewo i ze znajdującej tuż obok szafki, wyjęła silver key. Zdobywszy go, obróciła się w stronę centrum magazynu i pobiegła, ponownie ignorując próby jej sprasowania, w miejsce, gdzie za pryzmą skrzyń kryły się drzwi z zamkiem.

Drzwi otworzyły się, ukazując pnące się w górę schody. Wbiegła na górę i niemal natychmiast wydobyła broń. W pomieszczeniu wartowniczym, widocznym zza szyb, kryło się dwóch strażników. Wyeliminowała ich obu i dopiero wtedy weszła do pomieszczenia. Tu, z miejsca w którym skonał jeden z wartowników, zabrała kartę magnetyczną (access card), z szafki zaś w narożniku sali - uzi.

Wróciła do magazynu i przemknęła przezeń na drugą jego stronę - do jednej z dwu par drzwi - tych po lewej stronie. Otworzyła je, korzystając ze zdobytej karty, po czym, zmuszona do walki, wyeliminowała, strzegącego korytarza psa. Korytarz okazał się być zupełnie pusty. Na prawej jego ścianie, jednak, widniała źle przykręcona kratka wywietrznika. Rozbiła ją, strzelając do niej z wyskoku, po czym wpełzła do szybu wentylacyjnego i podniosła ukrytą tu Złotą Różę.

Ponownie powróciła do magazynu, po to, by minąwszy szafkę z której uprzednio wyjęła srebrny klucz, dotrzeć do kolejnych drzwi z czytnikiem magnetycznym. Ponownie skorzystała z karty i - gdy tylko drzwi stanęły otworem - wbiegła korytarzem na galeryjkę na górze. Przed sobą miała skrzynie. Po nich miała dotrzeć do widocznej po prawej stronie w głębi galeryjki z zerwaną poręczą...

Nie jest to łatwe, gdyż nie tylko musisz wykonać to precyzyjnie, ale i bardzo szybko, na tyle, by sterujący dźwigiem nie zdążył nakierować go na ciebie. Pamiętaj też, że jeśli zobaczysz na sobie cień dźwigu, przesuń się choćby o parę kroków - lepiej dwukrotnie próbować wspiąć się na którąś ze skrzyń, niż zginąć...

Pierwszy skok, jaki wykonała, wiódł, z galeryjki z zerwaną poręczą, na skrzynie naprzeciw. Stąd, wspiąwszy się uprzednio na najwyższą skrzynię, przeskoczyła na te metalowe, znajdujące się w linii prostej, pomiędzy nią a oknem, zza którego sterował dźwigiem, zamachowiec. Stąd z kolei, starając się działać jak najszybciej, przeniosła się skokiem na skrzynie w centralnej części magazynu - tę z falistej blachy - po lewej od aktualnie zajmowanej pozycji. Następnym posunięciem było wspięcie się na drewnianą skrzynię i stąd przeskok na metalowe skrzynie pomiędzy Larą a celem - galeryjką z zerwaną poręczą. Znalazłszy się na niej, Lara wspięła się na drewnianą skrzynię i stąd, długim skokiem, przemierzyła ostatni odcinek i chwyciła za krawędź galeryjki.

W korytarzu - w którym się znalazła, opuściwszy galeryjkę - nie było nic prócz drzwi otwieranych za pomocą przycisku. Za nimi krył się znienawidzony kontroler dźwigu...

Zaraz po wyrwaniu rygla blokującego drzwi po przeciwnej stronie magazynu Lara przeszukała znajdujące się w pokoju szafki (uzi ammo, small medipack), po czym wcisnąwszy przycisk w ścianie przy drzwiach naprzeciw wejścia opuściła go. Znalazła się ponownie na galeryjce z zerwaną poręczą, tej samej, z której rozpoczęła pamiętną serię skoków. Stąd mogła bez przeszkód przedostać się pod wyrwane drzwi. Mogła, lecz nie chciała. Nie chciała zaś, gdyż na skrzyniach spoczywały przedmioty, które mogły się przydać: na jednej, pod ścianą po lewej (patrząc z galeryjki na salę), magazynki do uzi, na kolejnej - w głębi magazynu po prawej - small medipack. Dopiero po ich zdobyciu, ruszyła dalej.

Wyrwane przez dźwig drzwi kryły za sobą szeroki korytarz. Tu Lara została zaatakowana przez dwóch żołnierzy. Po ich wyeliminowaniu, zbliżyła się do końca korytarza. Miała dwa wyjścia: to po prawej, wiodące po schodach w górę, kończyło się zamkniętymi drzwiami. To po lewej, które ostatecznie wybrała, prowadziło na zaśnieżony, zastawiony skrzyniami dok radzieckiej łodzi podwodnej z napędem atomowym.

W centrum podwórca stał dźwig. Lara wspięła się na stojącą przy nim czerwoną skrzynię, stąd zaś na skrzynię zawieszoną. Cel tych działań był prozaiczny - tylko w ten sposób mogła osiągnąć pryzmę skrzyń ustawioną po prawej od wyjścia (widok ze skrzyni) z korytarza. Tylko zaś przez osiągnięcie skrzyń mogła sięgnąć po ułożoną na ich szczycie Złotą Różę.

Umieściwszy różę w plecaczku, zeskoczyła w dół i zbliżyła się do drzwi na lewej ścianie od wejścia. Te uchyliły się w chwilę po tym, jak niezastąpiona karta wstępu została umieszczona w czytniku. Wewnątrz znajdował się uszkodzony agregat i... strażnik, którego Lara zmuszona była wyeliminować. Ten ostatni pozostawił po sobie klucz, który przydać się miał już niebawem.

Lara wróciła do koryta prowadzącego do magazynu. Nie udała się tam jednak - wciąż pozostawały tajemnicze drzwi na szczycie schodów. Te otwarły się bez przeszkód, ukazując drugą część dziedzińca i musztrujących właśnie na okręt Admirała i Siergieja. Dopiero, gdy znikli w kiosku łodzi, Lara odważyła się poruszyć. Jej aktualnym celem był balkonik widoczny na ścianie po prawej, zawieszony niemal nad dokiem. Dostała się tam, wykonując dwa długie skoki. Wysiłek opłacił się jednak - leżały tam laser scope i amunicja do desert eagle'a. Zabrawszy je, Lara zeskoczyła na dziedziniec i zbliżyła się do drzwi.

Otworzywszy drzwi kartą i wyeliminowawszy stróżującego tu psa, Lara znalazła się w łaźni. W jej prawej części, w narożniku, pod powierzchnią zalewającej pomieszczenie wody, widziała kratę. Nie otworzyła jej jednak od razu, najpierw dokładnie przeszukała wszystkie szafki. Tu również została wynagrodzona: desert eagle, amunicja doń, small medipack, amunicja do uzi, wreszcie brakujący element agregatu - fuse - to wszystko zniknęło w jej przepastnym plecaczku. Uczyniwszy to, Lara weszła w wodę i otworzyła klapę - tym samym drogę do kanałów i kolejnej Złotej Róży.

Wskoczyła do wody i popłynęła krętym (na skrzyżowaniu - w lewo), to wznoszącym się, to opadającym tunelem, aż do jego końca, do wylotu kanału w ścianie doku. Tu, w tym nietypowym miejscu, krył się skarb, ostatnia Złota Róża. Zabrawszy ją, Lara wróciła tą samą drogą do łaźni.

Znalazłszy się na powrót w budynku łaźni, przyciskiem otworzyła drzwi na wprost wejścia, by znaleźć się przy schodach, po których kilka minut temu wbiegała. Tym razem jej celem był podwórzec z dźwigiem, ściślej zaś - sala z niesprawnym agregatem. Na podwórcu jednak przywitały ją niepokojąco celne strzały. Nie pobiegła od razu do sali z agregatem, zamiast tego skierowała się za czerwone skrzynie, dopiero wtedy, względnie bezpieczna, rozejrzała się po oknach. Tak, jak się spodziewała - w dwóch z nich, tych z wybitymi szybami, kryli się snajperzy. Wyeliminowała ich, korzystając z desert eagle'a z dołączonym celownikiem laserowym.

Pozbywszy się przeciwników, ruszyła do sali z agregatem. Znalazłszy się tu, zamontowała brakujący bezpiecznik (fuse), po czym, wyeliminowawszy nagle zmaterializowanego psa, ruszyła w stronę otwartych drzwi, zza których wybiegł. Tam wcisnęła sterczący ze ściany przycisk, co przesunęło dźwig. Pozostało jeszcze jedynie dostać się na zawieszoną na jego haku skrzynię, by z niej wykonać długi skok w kierunku stojącej w doku łodzi podwodnej...


THE SUBMARINE

Schwytano ją. Schwytano, pozbawiono broni oraz narzędzi i uwięziono w jednej z sypialni. Błędem ich było jednak to, że nie zwrócili uwagi na ruchomy uchwyt pomiędzy rzędami koi oraz na znajdujący się w sali wlot do kanałów wentylacyjnych...

Jedna z poręczy pomiędzy łóżkami, ta wyraźnie naruszona, dała się oderwać. Od tej pory służyć miała jako łom. Łom, który przydał się już po chwili - kratka wentylacji, w lewym narożniku w głębi pomieszczenia (patrząc od drzwi), nie mogła oprzeć się sile, z jaką na nią, za jego pośrednictwem, podziałano. W chwilę później Lara przemierzała już system wentylacji łodzi.

Dotarłszy do drabiny, wspięła się po niej. Tunel, w którym się znalazła, przecinał otwór powstały na skutek zerwania się kraty. Zbliżyła się doń na czworakach i zsunęła w dół, nogami natrafiając, ku swemu zdumieniu, na oparcie. Zeszła w dół kilka metrów, by odnaleźć znajdujący się w połowie szybu korytarz z pierwszą Złotą Różą.

Wróciła na górę i chwytając za krawędź przeszła na drugą stronę tunelu, stąd zaś, po drabince, na górę. Tu, w korytarzu, w jakim się znalazła, prócz otworu w podłodze, straszyły zerwane kable wysokiego napięcia. Zbliżywszy się jednak do otworu tyłem, zdołała zsunąć się w otchłań, przytrzymując się krawędzi rękami, po czym przesunąć wzdłuż krawędzi, aż na drugą stronę i tym samym przebyć niebezpieczny obszar bez ryzyka. Stąd miała już tylko kilka metrów do kraty otwierającej się na pokój poniżej.

Zeskoczyła na podłogę i rozpoczęła metodyczne przeszukiwanie szafek. Na jednej z półek znalazła battery (-). Niestety nie dane jej było, już teraz, wyjść na korytarze - drzwi były zamknięte. Nie pozostało jej nic innego, jak, po skrzyni, przedostać się na powrót do kanałów wentylacyjnych.

Wspięła się po znajdującej tuż obok drabince, by znaleźć się w ciasnym tunelu przebiegającym przy sali dowodzenia. Skulona wysłuchała rozmowy Admirała i Siergieja, po czym, gdy tylko głosy umilkły, ruszyła dalej tunelem, aż do szybu wiodącego w dół.

Ześliznąwszy się po umieszczonej tu drabince, stanęła przed kratą umieszczoną nad kuchnią. Otworzyła ją i zeskoczyła w dół. Zeskoczywszy na podłogę, wiedziała już, jak pozbyć się stojącego po lewej kucharza - zbliżywszy się doń, ostrożnie (idąc, nie biegnąc) wyjęła niezastąpiony łom i jednym uderzeniem pozbyła stanowionego przezeń zagrożenia (stań za jego plecami i wciśnij klawisz akcji, po czym potwierdź użycie łomu). Pozostawił on po sobie bronze key, pasujący, jak się w chwilę później okazało, do jednych z dwu par znajdujących się w kuchni drzwi. Wewnątrz, w niewielkim pomieszczeniu, Lara znalazła swoje pistolety oraz silver key.

Ten przydał się do otwarcia drugich drzwi. Przygotowawszy pistolety, weszła do mesy i... natychmiast została zaatakowana przez dwóch marynarzy (uwaga: jeden z nich wyposażony jest w pistolet maszynowy!). Nie zdążyła nawet odetchnąć po ich wyeliminowaniu, gdy, zza drzwi po prawej w głębi sali, wyłonił się kolejny! Usunąwszy go, zebrała pozostawione przezeń naboje do shotguna i rozejrzała się po sali. Wiodły do niej cztery wejścia: dwa - to z kuchni i to z łazienki, nie mogły być brane w rachubę. Pozostawały dwa: jedno po prawej od wejścia do kuchni, zamknięte kołem, i drugie - po lewej w głębi, naprzeciw drzwi do łazienki. Ruszyła ku tym dalszym, po lewej.

Znalazłszy się w korytarzu za nimi, ruszyła w lewo (drzwi po prawej są zamknięte). W chwilę później skręciła w prawo. Tu, na jej drodze, stanął kolejny strażnik. Wyeliminowawszy go, dotarła do końca korytarza i przekręciwszy koło w drzwiach, otworzyła je. Wspięła się po widocznej na wprost drabince, następnie przemierzyła korytarz, aż do miejsca, w którym otwierał się on na duże, mroczne pomieszczenie. Przygotowawszy broń, wśliznęła się do środka...

Wewnątrz czyhało na nią dwóch strażników - nie chcąc walczyć z obydwoma na raz, wycofała się w korytarz i tu, cofając się bez przerwy, podjęła nierówny bój. W chwilę później, gdy z wybiegających z sali strażników pozostało jedynie wspomnienie, podniosła pozostawiony przez jednego z nich shotgun i weszła do sali. Ta wypełniona była skrzyniami. Na nich kryły się użyteczne przedmioty: na tej na wprost - aqualung, wysoko zaś, pod sufitem po prawej, tej, na którą przedostać można się było jedynie wchodząc na te metalowe na wprost i opuściwszy się na rękach, z nich, przesunąć na tę stanowiącą cel - large medipack. Zebrawszy je wszystkie, zeskoczyła w dół i już sposobiła do wyjścia gdy... zauważyła, że jedna z drewnianych skrzyń, ta ustawiona dokładnie pod tą, na której spoczywał large medipack, jest bardzo mocno zniszczona. Otworzyła ją więc łomem, by znaleźć drugą Złotą Różę.

Wróciła do mesy (sali ze stolikami i telewizorem) i przemierzywszy ją, zbliżyła się do drzwi po drugiej stronie. Za nimi krył się korytarz, w połowie którego widniał otwór wiodący do pomieszczenia z mrugającym światłem i kończący innym, poprzecznie biegnącym holem. Skierowała się do drzwi po prawej - i natychmiast po tym, jak stanęła w jego drzwiach, zmuszona była walczyć o życie. Dwa strzały z shotguna wystarczyły ... Weszła do pomieszczenia. Na półkach i w szufladach nie znalazła niczego. W sali jednak znajdowało się coś, co sprawiło, że warto było podjąć walkę ze strażnikiem - klapa nad drewnianą skrzynią stojącą po prawej od wejścia. Wspiąwszy się na nią i ustawiwszy tak, by uchwyt klapy mieć dokładnie nad głową, Lara podskoczyła i momentalnie chwyciła zań. W chwilę później pełzła już ciasnymi tunelami wentylacyjnymi.

W trzecim zwężeniu, tym tuż przy klapie wiodącej do nieodwiedzonego dotąd pokoju, zwróciła jej uwagę delikatna złota poświata, widoczna wtedy, gdy wyprostowana stała w szybie (po prawej stronie). Podskoczyła i chwyciła się krawędzi, windując się w znajdujący tu ślepy korytarz. Wysiłek opłacił się - trzecia Złota Róża dołączyła do dwóch poprzednich.

Stanąwszy tuż przy klapie i otworzywszy ją Lara, zeskoczyła do pokoju poniżej. Niemal w tej samej chwili, drzwi pomieszczenia otworzyły się i wpadł przez nie uzbrojony strażnik - dwa strzały z shotguna pozwoliły o nim zapomnieć... Zaraz po tym, jak jego bezwładne ciało uderzyło o podłogę, przeszukała dokładnie półki - w szufladzie szafki obok wejścia znalazła battery (+), którą natychmiast połączyła z posiadaną już battery (-), otrzymując suit battery.

Uczyniwszy to, opuściła pokój otwartym ledwie co wyjściem. Od korytarza, którym biegła odchodził, po kilku zakrętach, hol prowadzący do mesy. Nie skręciła weń jednak - zamiast tego ześliznęła się po drabince w dół. Po kilku dalszych krokach korytarzem, w jakim się znalazła, została zmuszona do wyeliminowania kolejnego ze strażników. Podniosła pozostawioną przezeń shotgun wideshot ammo i leżący w pobliskiej kajucie Small Medipack, po czym wróciła pod minięte po drodze drzwi z kołem.

Otworzywszy je, zobaczyła pomieszczenie, w którym przechowywano torpedy. Pozbyła się wartującego tu strażnika i wspięła po widocznej na wprost drzwi drabince, by znaleźć się w pomieszczeniu przeznaczonym dla nurków głębinowych. Pomieszczeń, które mogła odwiedzić, było cztery, parami po obu stronach korytarza. Najbliższe po lewej, to otwarte, było puste. W tym, znajdującym się naprzeciw niego, stał strażnik, obok niego zaś leżała suit console. Podniósłszy ją i umieściwszy w niej Aqualung, wybiegła z pokoju kierując się w prawo. Tam została zaatakowana przez kolejnego strażnika. Wyeliminowawszy go, otworzyła drzwi po lewej stronie i weszła do sali z kombinezonem, w który miała się przebrać - tym na ścianie po lewej.

Zbliżywszy się doń umieściła w nim suit console, następnie battery. Dalej wydarzenia potoczyły się same...


DEEPSEA DIVE

Opuściła dzwon powietrzny łodzi i ruszyła na wprost, w szczelinę z rośliną i znajdujący się za nią podwodny kanion. Ten wiódł w prawo i lewo. Skręciła w prawo i płynąc krętym skalnym korytarzem dotarła do otwartego obszaru. Tu, oprócz zielonkawych od glonów szczątków zatopionego U-Boota, znajdował się pierwszy, z polujących na nią za pomocą mini-torped, napastnik. Nie mogąc podjąć z nim walki trzymała się blisko dna, wykonując uniki i pewnie zmierzając w stronę tuneliku w piasku, tuż obok szczątków łodzi. Tam znalazła jedyną na tym poziomie Złotą Różę.

Wróciła drogą, którą już raz przebyła do skrzyżowania, na którym skręciła w prawo i popłynęła prosto, mijając rozwidlenie wiodące na łódź. W kilka chwil później ponownie znalazła się w czymś w rodzaju podwodnej kotlinki. Tu również znajdowały się szczątki U-Boota i kolejny z napastników. Nie podejmując walki, bo i jak, skierowała się w lewo, w stronę widocznego wśród zielonkawych skał ciasnego tunelu. Wypłynęła z niego na wprost rozbitego kiosku łodzi. Nie zastanawiając się długo, bo w okolicy czaił się trzeci przeciwnik w mini łodzi podwodnej, skierowała sie wprost w otwór wiodący do jej wnętrza.

Droga poprzez labirynt nie była trudna. Wystarczyło wypatrywać najciemniejszych fragmentów. W końcu Lara natrafiła na pomieszczenie ze skrzynią kryjącą w swym wnętrzu to Coś - grot włóczni przeznaczenia. Na jej nieszczęśnic wstrząs, wywołany eksplozją mini-torpedy, sprawił, że posypały się na nią szczątki blach. Jedna z nich przebiła zbiornik tlenu...

Nie zwlekając, ruszyła w drogę powrotną do łodzi. Przepłynęła przez labirynt sal U-Boota i wynurzyła się przez rozbity kiosk. Natychmiast po tym ruszyła w prawo, w zielonkawy tunel. Stąd, poprzez kolejną kotlinkę, wprost w jar wiodący do łodzi. Kiedy wpłynęła w dzwon powietrzny łodzi, odetchnęła z ulgą - była bezpieczna...


SINKING SUBMARINE

Nie miała pojęcia jak bardzo się myli. Na miejscu czekał na nią Siergiej w towarzystwie dwóch uzbrojonych ochroniarzy. Odebrał jej grot włóczni i polecił swym siepaczom zabrać Larę do pomieszczenia wyrzutni torped i wystrzelić ją... Nie doszło jednak do tego - włócznia przeznaczenia nie życzyła sobie opuszczać oceanu...

Stała w zalewanym wodą, rozbrzmiewającym co chwilę dźwiekami alarmu, korytarzu. Wiedziała, że nie może zwlekać. Tuż za nią znajdowała się drabinka wiodąca do magazynu rakiet - ześliznęła się po niej, stanąwszy zaś na podłodze, wydobyła broń. Nie czekała długo, by ją użyć - w przeciwnym końcu korytarza pojawił się uzbrojony w pistolet maszynowy strażnik. Wyeliminowała go i podniosła pozostawione przezeń magazynki do uzi. W korytarzu na wprost drabinki, po prawej, krył się kolejny strażnik. Prezentem od niego były naboje do desert eagle'a. Pobiegła dalej jedynym dostępnym korytarzem i wspięła się po drabince na jego końcu.

Znalazła się w korytarzu oświetlanym refleksami ognia płonącego w odchodzącym od niego i wiodącym do mesy korytarzyku po lewej. Skręciła weń i ostrożnym skokiem tuż przy ścianie, tak by nie zająć się nagle płomieniem, przeskoczyła pomiędzy płonące obszary - pod drzwi niewielkiego, zastawionego meblami pomieszczenia. W nim, na półkach regału za skrzynią, znalazła uzi.

Wróciła w płonący korytarz i ostrożnym skokiem przedostała się do drzwi mesy. Zanim wbiegła do niej, ujrzała przewody elektryczne osuwające się wprost do wody - od tej chwili również i ona raziła prądem...

Skacząc bez rozbiegu, przenosiła się ze stołu na stół, unikając w ten sposób kontaktu z wodą. Miejsca, w których zwyczajny, wysoki skok mógłby sprawić, że po odbiciu się od rzędu świateł spadłaby do wody, pokonywała skokiem z miejsca, tak jednak, jak gdyby zamierzała złapać za jakąś krawędź. Dotarłszy wreszcie do drzwi po przeciwnej stronie sali i znalazłszy w bezpiecznym korytarzu, odetchnęła z ulgą.

Korytarz wiódł ją w prawo. Tam, w niewielkim pomieszczeniu, natknęła się na strażnika, który, padając, podarował jej access card. W tym samym miejscu, na regale na wprost wejścia, znalazła small medipack.

Wróciła przez mesę (ponownie skacząc po stołach) i płonący korytarz do miejsca, w którym się rozdzielał, wiodąc do mesy. Tu skręciła w prawo, by po paru metrach dotrzeć do drzwi z czytnikiem kart. Przeciągnęła przezeń tę ledwie co zdobytą i pobiegła rozciągającym się za drzwiami, mijając niebezpieczne, zelektryfikowane ponad miarę pomieszczenia, korytarzem, aż do znajdującej się u jego krańca drabinki. Wspięła się po niej, by stanąć na poziomie sal dowodzenia. Nie weszła jednak do pierwszej z nich - woda w niej była równie groźna, jak rozprzestrzeniający się ogień.

Jednak druga z sal dowodzenia była bezpieczna. Lara przebiegła przez nią, kierując się w stronę widocznych w jej drugim krańcu drzwi. Otworzyła je i weszła do niewielkiego, wypełniającego się wodą i ogarniętego pożarem pomieszczenia. Tu los zetknął ją z Admirałem...

Schowała otrzymany od niego silver key i wróciła do sali. Sposobiła się już do wyjścia, gdy jej wzrok padł na uszkodzoną w niedawnym wybuchu kratkę zamykającą tunel wentylacyjny. Podskakując i strzelając w nią, zdołała otworzyć sobie drogę do jego wnętrza. Dostała się tam skacząc ze stołu z mapą i chwytając za krawędź rękami. Znalazłszy się w środku, skręciła w prawo i pełzła nim, aż do miejsca, w którym, od pokoju poniżej, odgradzała go krata. Uniósłszy ją, Lara zeskoczyła w dół. Wiedziała, że trafiła, jak należy - na ścianie po prawej widniał ogromny, awaryjny wyłącznik prądu. Zbliżyła się doń i wyskakując w górę i chwytając w powietrzu za uchwyt, ściągnęła go w dół. Tym samym prąd przestał być groźny...

Wróciła na mostek, stąd zaś przedostała się do sąsiedniej sali. Tutaj, z pokrywającej się wodą podłogi, zebrała kolejno large medipack, naboje do desert eagle'a, zbiornik z azotem (nitrogen canister) i wreszcie samego desert eagle'a. Uczyniwszy to, wybiegła z sali, kierując się ku drabince wiodącej na poziom niżej. Ześliznąwszy się po niej, skierowała się we wcześniej niemożliwy do przejścia korytarz po lewej.

Znajdujące się u jego końca drzwi dały się otworzyć pozyskanym od Admirała srebrnym kluczem. Za nimi rozciągała się sala odpraw. W szafkach pod ścianami Lara znalazła, prócz small medikita, ostatni, niezbędny do bezpiecznego opuszczenia łodzi, przedmiot - zbiornik z tlenem - oxygen canister.

Nie ruszyła jednak od razu w kierunku znajdującego się w sali, w której leżał ranny Admirał, ratunkowego batyskafu. Wychodząc bowiem z sali odpraw, została zaatakowana przez dwóch marynarzy - jeden z nich zaś, padając, pozostawił bronze key, pasujący, jak się później okazało, do zamkniętych drzwi w pomieszczeniu z wyłącznikiem prądu.

Nie udała się tam jednak od razu. Najpierw cofnęła się przez płonący korytarz do mesy, stąd zaś do kuchni (drzwi po lewej od wejścia). Tu, w narożniku pomiędzy zlewozmywakami, leżała Złota Róża.

Schowawszy ją w plecaczku, wróciła na górę i z sali dowodzenia przedostała się w tunel wentylacyjny, stąd zaś do sali z przełącznikiem. W sąsiednim pomieszczeniu, otwartym znalezionym przy ciele jednego z marynarzy kluczem, w szufladzie szafki spoczywała ostatnia na tym poziomie Złota Róża. Zabrawszy ją, ruszyła ostatecznie ku wyjściu.

W sąsiadującym z mostkiem, niewielkim pomieszczeniu z rannym Admirałem była drabinka wiodąca do batyskafu. Znalazłszy się w nim, Lara umieściła we wnęce po lewej nitrogen canister, w chwilę później zaś - w otwartej już wnęce po prawej - oxygen canister. Dalsze wypadki potoczyły się niezależnie od niej...


GALLOWS TREE

Lara stała na ścieżce wiodącej do szerokiego kanionu. Tuż obok niej, po prawej stronie, widziała otwór skalnego komina wiodącego na jego dno - skorzystała z niego, zeskakując po kolejnych jego stopniach na samo dno. Wreszcie, już w wąwozie, stanąwszy na niemal prostokątnym, jasnym kamieniu, obróciła się w prawo i skacząc wzdłuż ściany dotarła do jasnego kamienia w samym narożniku. Na kamieniu tym leżał small medipack.

Z kamienia tego zeskoczyła wprost na dno wąwozu i obróciwszy się w lewo, biegła w kierunku ogromnej kamiennej kolumny. Po jej prawej stronie widniał otwór jaskini. Na skałę pod nią przedostała się, obiegając kamienną kolumnę dookoła (poczynając od lewej jej strony) i skacząc tak, by ustawić się dokładnie pod wejściem do jaskini (na łączeniu tekstur). Stąd, wybijając się mocno w górę i chwytając rękami krawędzi skały, podciągnęła się tak, by znaleźć się w grocie. Tu, natychmiast, zaatakowały ją nietoperze. Wystarczyło jednak kilka chwil i kilku zaledwie skoków, by pozostawiły ją w spokoju. Gdy odleciały, Lara podniosła leżące w jaskini small medipack i w samym jej końcu - Złotą Różę.

Wróciła na dno kanionu, stąd zaś na jasny prostokątny kamień, na dole skalnego komina. Kominem dostała się na szczyt, w miejsce, w którym rozpoczęła. Stąd pobiegła na skraj przepaści i bacznie rozejrzała się wokół. Na wprost (odrobinkę po prawej), nieco poniżej, znajdował się jasny, gładki kawałek skały. Przeskoczyła nań, nabierając uprzednio rozpędu. Stanąwszy na nim bezpiecznie, zauważyła szczelinę w skale, na wprost jej oczu. Zbliżyła się do niej i uchwyciwszy się jej przesunęła, zawisając na rękach nad przepaścią, w lewo, do miejsca, w którym zmuszona była się puścić. Nie zsunęła się, jak można by oczekiwać, na dół - stanęła stabilnie na niewielkiej jasnej skałce. Stąd, rozejrzawszy się dookoła - przeskoczyła na jasną skałę po prawej stronie (stojąc twarzą do kanionu). Ta jednak okazała się być bardziej stroma niż poprzednie - Lara poczęła zsuwać się w przepaść! Nie spadła, w ostatniej chwili chwytając się krawędzi skały. Z tego miejsca jednak mogła jedynie przesuwać się w prawo, za załom, do miejsca, w którym przy jej nogach otworzył się prostokątny, ciasny otwór w skale. Wtedy zwolniła chwyt, tylko po to jednak, by natychmiast złapać się krawędzi poniżej. Wpełzła w ciasny otwór, by po kilku metrach wreszcie wyprostować się.

Po jej prawej stronie (tyłem do otworu) była niewielka skalna półeczka - przeskoczyła na nią. Dzięki temu, bez problemu mogła pochwycić za pnącza zwisające z kamiennego pomostu przerzuconego przez jar. Czepiając się nich, przebyła całą drogę do jaskini po drugiej stronie wąwozu.

Znalazłszy się w niej, ruszyła, podnosząc large medipack spoczywający w niszy naprzeciw stromego chodnika wiodącego w dół, w lewo, wspomnianym chodnikiem, na sam dół, na dziedziniec z ogniskiem, drzewem i studnią. Tu spotkało ją coś nadzwyczajnego...

Kiedy ponownie mogła działać, zbliżyła się do kamiennej kolumny ustawionej po lewej stronie otworu, którym weszła. Była zbyt wysoka, by na nią wskoczyć, to zaś było niezbędne, gdyż na jej szczycie kryła się druga Złota Róża. Udało się jej sięgnąć po nią, gdy zbliżywszy się do ściany bramy naprzeciw kolumny, podskoczyła i podciągnęła się tak, by stanąć na moment na pochyłej ścianie, po czym, natychmiast, zanim jej stopy straciły oparcie, wykonała salto w tył. Podniósłszy Złotą Różę z kolumny, zeskoczyła w dół i ruszyła w stronę groty widocznej po prawej naprzeciw ogniska. Biegnąc ku niej, zauważyła kątem oka, jak beczka obok studni, przewraca się, zupełnie tak, jak gdyby ktoś ją potrącił, zza cembrowiny zaś wyłania się nikczemnego wzrostu stwór o krótkich nóżkach i łapkach, lecz z ogromną paszczą. Stwór ten, zaśmiewając się nieustannie, runął na naszą bohaterkę. Ta jednak, najwyraźniej nieciekawa konfrontacji, wbiegła do groty, po czym, z miejsca, skoczyła w górę i uchwyciła się belek umacniających chodnik. Z ich pomocą przedostała się do korytarza wysoko po lewej stronie.

Korytarz kończył się po kilku krokach, otwierając się na podwórzec z ogniskiem i studnią. Ta ostatnia, wcześniej niedostępna, znajdowała się teraz niemal pod stopami Lary. Nie zastanawiając się, zeskoczyła wprost w wodę...

Wynurzyła się w chwilę później, tylko po to jednak, by zaczerpnąć tchu przed długim nurkowaniem. Zanurzywszy się, płynęła ciasnym tunelem, skręcając w prawo na pierwszym skrzyżowaniu i ponownie w prawo - na drugim. Nie traciła czasu na próby sprawdzenia, czy w obiecująco prezentującym się szybie wiodącym w górę na trzecim ze skrzyżowań jest powietrze - nie było go tam. Zamiast tego skręciła w lewo, po czym, gdy drogę przegrodziła jej skalna skała, ostro wytrysnęła w górę. W chwilę później pływała już na powierzchni, widząc ruiny domu i przystani.

Popłynęła w prawo, do samego końca, tam gdzie strome skały i ponownie wykonała sztuczkę, która pomogła jej sięgnąć po drugą ze Złotych Róż. Podciągnęła się na tę najdalszą tylko po to, by, natychmiast po wyprostowaniu się, odskoczyć w tył - w ciasny chodniczek wiodący do otworu w ścianie domu. Przez otwór ten wpełzła do środka i ze stojącej przy ścianie, nadzwyczaj dobrze zachowanej szafki, wyjęła rubber tube. Zaraz po tym ponownie wskoczyła do wody. Wtedy też zaatakowały ją wodne szczury. Znała na nie sposób: trzymała się pod wodą, z rzadka jedynie wynurzając, by zaczerpnąć powietrza, do chwili, gdy znudziły się i znikły w , im tylko znanych, dziurach. Wtedy wynurzyła się po przeciwnej stronie niż ścieżka i otwór w domku i przeskoczyła przez groblę w poprzek stawu, ponownie lądując w wodzie. Stąd mogła wyjść, nie uciekając się do akrobatycznych sztuczek - na skałę na wprost wejścia do groty. Tyle tylko, że już po chwili, znów uciekając przed wyrojonymi nagle szczurami, ponownie znalazła się w wodzie. Odczekawszy, wynurzyła się raz jeszcze, by wspiąwszy do groty i przecisnąwszy przez ciasny korytarzyk, znaleźć się na podwórcu z ogniskiem i drzewem.

Stąd ruszyła biegiem, unikając w razie potrzeby krwiożerczego karła, w stronę widocznej po lewej stronie wieży. Za nią krył się ciasny wąwóz, nad którym przerzucono mostek. Pod nim kłębiła się mgła. We mgle tej Lara znalazła pitchfork, który miał się przydać już za moment.

Wynurzyła się z mgły spod mostu tylko po to, by podskoczyć przy nim, zawiesić się na nim i wwindować się nań. Tu, bezpieczna od ataków karła, połączyła pitchfork i rubber tube tworząc procę. Procę, którą wykorzystała w moment później, przy zabitych dechami drzwiach dzwonnicy.

Gdy ponownie stanęła na nogi, wbiegła do wnętrza dzwonnicy i podniosła leżące serce dzwonu (iron clapper). Zaraz po tym zeskoczyła w otwór i pobiegła rozciągającym się za nim ziemnym korytarzem. Ten zawiódł ją na skrzyżowanie - po lewej miała dom, na wprost drogę wiodącą do innych domów. W domu po lewej kryła się unlit torch, przedmiot szczególny, przedmiot, który można było jedynie nieść w ręku, nie chowając do plecaczka. Przedmiot, który nie pozwalał ani pełzać, ani wspinać się. Na szczęście, w każdej chwili, można było pochodnię tę odrzucić, by, w stosownej chwili, podnieść ponownie.

Trzymając w ręku niezapaloną pochodnię, pobiegła ścieżką w górę, w stronę pustych, ciemnych domów. W tej po lewej znalazła small medipack. W kolejnej, po prawej, płonęła pochodnia - tutaj też zapaliła swoją własną. Z rozświetlającym mroki łuczywem w dłoni Lara opuściło domostwo i skręciwszy w lewo, ruszyło na wprost, w kierunku pionowego szybu wiodącego do podziemi. Nie trudząc się odrzucaniem pochodni, schodzeniem po drabince i ponownym ekwipowaniem się, zeskoczyła w dół i ruszyła korytarzem. Ten po paru krokach rozdzielał się - w prawo i w górę, gdzie było bezpiecznie oraz na wprost, po zdobionych płytach, zawieszonych niepewnie, jak się okazało, gdy Lara stanęła na pierwszej z nich, nad jamą z kolcami. Pobiegła w górę, na skrzyżowaniu zaś skręciła w prawo, w stronę pochodni płonącej na ścianie.

Nie zdążyła jednak zagłębić się w znajdujący sie tuż obok tunel - niemal natychmiast, po przekroczeniu progu bowiem, zaatakowały ją nietoperze. Po chwili, jakiej potrzebowała, by pozbyć się napastników, chwili wypełnionej bieganiem, skokami i turlaniem się po ziemi, ruszyła nim w dół. Droga wiodła ciasnym, krętym korytarzem, aż do miejsca, gdzie podłogę zastawiono złotymi kolcami (o które, siłą rzeczy musisz się pokaleczyć, o ile nie idziesz na czworakach - warto więc wyrzucić chwilę wcześniej niesioną pochodnię; podniesiesz ją wracając) i gdzie, u krańca korytarza, kryły się large medipack i kolejna Złota Róża. Zabrała je obie.

Wróciła, ponownie pełznąc przy włóczniach i zbierając po drodze porzuconą chwilę wcześniej pochodnię, aż do zakrętu z płonącą pochodnią. Stąd, mijając odnogi wiodące w prawo, pobiegła prosto, wznoszącym się chodnikiem, aż do ogromnej sali z korzeniami drzewa, na którym wisiał żywy trup. Zbliżyła się do nich, wspinając na górkę i podpaliła je, uwalniając serce. Kiedy płomienie przygasły, odrzuciła pochodnię i podniosła je. Wtedy usłyszała głosy...

Ruszyła w ślad za ojcem Patrickiem, przystając po to jedynie, by podnieść leżącą na zakręcie korytarza small medipack. Po chwili ryzykownego zjazdu po pochylni, ponownie znalazła się przy ognisku z drzewem. Stąd, postępując po swoich śladach, ruszyła ścieżką przy wieży, na mostek i przez otwór w dzwonnicy do miejsca, w którym zeskoczyła do lochów. Tym razem udała się w lewo, po pochyłości, w stronę bramy. Tu, widząc wnękę w murze, kierując się nieuzasadnionym przeczuciem, umieściła w nim serce.

W chwilę później, widząc zbliżające się karły, wbiegła w otwarte drzwi. Jeszcze moment później zeskoczyła w dół, unikając ocalałych z pogromu karłów.

Podążając ciasnym, krętym i wymuszającym wspinanie się korytarzem, dotarła do przerzuconego przez przepaść mostu. Tu ponownie zaatakowały ją nietoperze. Po chwili, gdy ucichły już ich piski, Lara podniosła leżący na nim large medipack i przekroczywszy most, wspięła się w otwór w skale po lewej...


LABYRINTH

UWAGA: Labirynt, tak jak wskazuje jego nazwa, jest poziomem rozbudowanym i wymagającym niezłej orientacji w przestrzeni. Podany poniżej sposób jego pokonania nie jest być może sposobem najbardziej efektownym, nie zdobędziesz dzięki niemu wszystkich przedmiotów i nie odwiedzisz wszystkich sal, jest jednak sposobem efektywnym, tzn. pozwalającym szybko i bezpiecznie przemierzyć go w drodze do finału irlandzkiej przygody.

Stała w czymś rodzaju romańskiej, nieużywanej jednak od lat kaplicy. Po lewej stronie, za ustawioną skosem ławką, widziała niewielką bramkę wiodącą do nawy bocznej. Ruszyła w jej kierunku. Dochodząc do niej, zobaczyła coś, co kazało jej przytulić się do ściany - upiora rodem z najgorszych koszmarów! Ten przemierzył salę, kierując się w kierunku nawy bocznej, zaś znalazłszy się tam, dotknął złotego przedmiotu umieszczonego w samym końcu oparcia ogromnej drewnianej ławki. Nie mogąc udać się w ślad za nim, Lara ruszyła na wprost, w kierunku widocznych w ścianie naprzeciw trzech kwadratowych kamieni. Wcisnęła je kolejno: środkowy, następnie lewy i wreszcie prawy, otwierając tym samym drzwi wiodące do nawy, w której zniknął mnich. Na jej nieszczęście jednak otwarcie się drzwi nie było jedynym skutkiem manipulacji z kamieniami - drugim, znacznie mniej pożądanym, było pojawienie się pięciu widmowych, uzbrojonych w ogromne miecze szkieletów. Te, niemal zupełnie niewidoczne, rozstawione zostały po całej świątyni, gotowe do śmiertelnego ataku wymierzonego w przechodzącą bohaterkę!

Posuwając się ostrożnie, starając na podstawie natężenia wydawanych przez nie dźwięków i łowiąc niewyraźne zarysy przeciwników, Lara przedzierała się w stronę nawy z ławką i złotym przedmiotem. Pierwszy ze szkieletów stał tuż naprzeciw środkowego przycisku. Kolejny blokował przejście na wprost przycisku po prawej. Lara minęła obydwa, idąc, tuż przy ścianie, w lewo, w stronę wnęki z paleniskiem. Znalazłszy się przy nim, skręciła w lewo, by ponownie, idąc tuż przy ścianie, dotrzeć do ławek. Przeszła między nimi, wychodząc zaś z, tworzonego przez nie, korytarza, kątem oka zauważyła kolejny ze szkieletów - po prawej. Szła więc dalej, tak by wejść w ciasny przesmyk między kolumną a ścianą. Następnie, minąwszy bezpiecznie przeciwnika, ruszyła wzdłuż ławki po lewej. Wreszcie, trzymając się blisko ławki po prawej, tej dostawionej do otwartego już wejścia do nawy, dotarła do niej. Znalazłszy się w środku, zbliżyła się do ławki ze złotym uchwytem i zdjęła go, zdobywając bone dust. Zaraz po tym, zbliżywszy się do wnęki ze szkieletem, z podłogi tuż obok niej, podniosła small medipack.

Wróciła do sali z przyciskami, postępując po swoich śladach, tak by uniknąć wciąż obecnych w niej szkieletów. Tu, zbliżywszy się do paleniska, wykorzystała zdobyty przed chwilą bone dust. Ten, płonąc, zniszczył szkielety - sala znów była pusta. Wróciła do niej, by przekonać się, że drzwi naprzeciw, te obok jasnej ambony, stanęły otworem. Wbiegła w korytarzyk za nimi, ten, już po paru metrach, skręcał w lewo, stromo w dół. Nie ześliznęła się po pochylni od razu. Najpierw, zbliżywszy się do ściany naprzeciw drzwi, wskoczyła w ukrytą wnękę powyżej, znalazłszy się tam zaś, przesunęła widoczną naprzeciw dźwignię. Uaktywnienie jej otwierało drzwi w sali ze złotym uchwytem i szkieletem. W ślepym korytarzyku za nimi znajdowały się large medipack i - w otworze w ścianie naprzeciw wejścia - Złota Róża.

Zebrawszy przedmioty Lara, wróciła w korytarz z pochylnią i ześliznęła się po niej. Po krótkiej jeździe znalazła się w niewielkim pomieszczeniu ze sporym otworem w środku. Tu, natychmiast po wejściu do sali, zaatakowały ją nietoperze. Zważając na to, by nie wpaść w otwór w centrum sali, wyczekała do momentu, gdy spłoszone umknęły gdzieś w sobie tylko znane kryjówki, po czym, zbliżywszy się ostrożnie tyłem i na czworakach do otworu, opuściła się weń zawisając nad długim szybem. Nie musiała jednak obawiać się wysokości - na samym dnie widziała lustro wody. Puściła się więc krawędzi, by po długim spadaniu znaleźć się w wodzie.

W chwilę później ruszyła po drewnianych chodniczkach, w górę, już po kilku metrach jednak zagłębiając się w mroczny korytarz. W nim znalazła Small Medipack. Sam korytarz zawiódł ją do ogromnej sali, z przedziwnym mechanizmem pośrodku, zaopatrzonym w podnoszone pomosty łączące go z otworami w ścianach sali. Nie przebiegła jednak pomostem od razu. Spoglądając bowiem od wejścia w lewo zauważyła korytarz, z którego wcześniej wychynął upiór. Nie wiodła doń żadna droga, jednak w bloku po lewej od niego widniała długa szczelina, zapraszająca by skorzystać z niej w drodze doń. Lara ustawiła się więc w miejscu, gdzie zerwana poręcz mostu umożliwiała zeskok i rozpędziwszy sie skoczyła w kierunku platformy w rogu sali, w ostatniej fazie lotu chwytając krawędzi rękami. Wisząc ponad otchłanią, ostrożnie przesunęła się w prawo, za narożnik, w miejsce, w którym mogła podciągnąć się na podest. Stąd, obróciwszy w kierunku pomostu, przeskoczyła nań. W stanowiącym jego przedłużenie korytarzu podniosła kolejną Złotą Różę.

Wróciła na pomost wiodący do wnętrza mechanizmu, postępując tak jak w drodze zeń - skacząc z zerwanego mostu i chwytając krawędzi, następnie zaś, po wwindowaniu się na platformę - zeskakując nań. Znalazłszy się na nim skręciła w lewo i pobiegła wprost w ciemne wnętrze mechanizmu. Tu, na ścianie naprzeciw, widniała dźwignia - przesunęła ją, co sprawiło, że cała wieża obróciła się, opuszczając pomosty tworzące nowe przejścia. Przeszła nowo utworzonym pomostem prowadzącym do otworu w ścianie i wkroczyła w kolejny, bliźniaczo podobny do poprzedniego szyb. Wspinała się po drewnianych rampach do miejsca, w którym mogła skręcić w korytarz wiodący do centralnej wieży. Tym razem, znalazłszy się w jej wnętrzu, nie pociągnęła za dźwignię, przebiegła obok, by po drugim pomoście dostać się w jeszcze inny szyb wiodący w górę. Na samym jego szczycie, w miejscu, w które można było dostać się jedynie idąc na czworakach, Lara znalazła small medipack.

Cofnąwszy się do pierwszego wejścia w korytarz wiodący do wieży, wróciła do niej. Tu znalazła widzianą już wcześniej księgę - Bestiary book. Podniosła ją, po czym, wykorzystując fakt, że drzwi naprzeciw uchyliły się, przeskoczyła nad otchłanią i wspięła się do nich. Po ich drugiej stronie znajdował się szyb wiodący w górę. Nie była w stanie jednak wbiec na górę - łatwa do pokonania, jak zawsze dotąd, droga z pomostów skończyła się zastąpiona przez sterczące ze ścian niczym zęby czaszki - fragmenty. Na szczęście dla niej zyskała niezwykłego sprzymierzeńca, magiczne światełko, które odtąd miało wskazywać jej drogę przez labirynt... Podniosła large medipack leżący na podłodze i przygotowała do serii skoków, które miały zawieść ją na szczyt.

Na pierwszy kamienny stopień nad podłogą przedostała się, skacząc nań z podestu umieszczonego na podłodze (bądź, z samej podłogi, podskakując i chwytając się najniższego fragmentu stopnia). Stąd powinna była skoczyć w bok, w stronę widocznego na ścianie naprzeciw drewnianego balkoniku. Nie zrobiła tego jednak teraz. Spoglądając w stronę, zauważyła bowiem niewielki, ciasny otwór wiodący wprost do kolejnej Złotej Róży. Dostać się do niej nie było jednak łatwo - musiała skoczyć z samej krawędzi stopni, tak by uchwycić się belek chodniczka ponad otworem. Chwyciwszy się, przedostała się pod samą ścianę tuż ponad otwór. Wtedy puściła się, by niemal natychmiast złapać się krawędzi korytarza z różą. Wewnątrz, prócz róży, krył się jednak otwór, którego dno jeżyło się od kolców. Przeszkodę tę Lara pokonała, zsuwając się weń tyłem, chwytając jego krawędzi i przesuwając bokiem, aż do miejsca, w którym mogła podciągnąć się na górę. Zdobywszy różę, wróciła do szybu.

Tym razem nic już nie przeszkodziło jej w osiągnięciu drewnianego balkoniku (skok z samej krawędzi z chwytem bez rozbiegu). Stąd, ustawiwszy się twarzą do kolejnego drewnianego stopnia, przeskoczyła nań z rozbiegu. Stąd, już bez przeszkód, dotarła na samą górę i zagłębiła w znajdujący tam korytarz. Ten początkowo wiódł ostro w dół, po pochylni, w chwilę później jednak, po rampie, poprowadził na górę, na zewnątrz. Tu Lara stanęła przed koniecznością wykonania kilku skoków, w ślad za prowadzącymi ją światłami, tak by ustrzec się szponów postępującego za nią potwora! Czując na sobie jego oddech, skakała ponad otworami szybów (nie przejmuj się jeśli spadniesz, z dolnego labiryntu można wydostać się w miejscu, gdzie zaczynał się ten labirynt), gdzie światełko zatrzymało się, oświetlając długą rampę prowadzącą w dół. Zawiodła ją ona do niewielkiej sali z żelazną dziewicą na wprost i large medipackiem na podłodze. Podniósłszy ten ostatni, podeszła do wyjścia...


OLD MILL

Stała na wąskiej ścieżce wiodącej do budynku widocznego w oddali. Nie ruszyła tam jednak od razu - próba przekroczenia ciemnego kwadratu była z góry skazana na niepowodzenie. Obróciła się więc w lewo i wbiegła w skalny korytarz. Ten poprowadził ją, ponad niewielką rozpadliną, którą dawało się pokonać długim skokiem i chwytając się krawędzi korytarza po jej drugiej stronie, do skrzyżowania w kształcie litery T. Korytarz w lewo prowadził w dół do płonącej pochodni, w prawo zaś, ten którym ruszyła, na zewnątrz do ogromnej kotliny z liną zawieszoną ponad przepaścią. Tu miała po raz pierwszy w życiu rozkołysać się i skakać z liny.

Nie dane jej było uczyć się tego w spokoju. W chwilę po jej pojawieniu się, na skalnej półce ponad przepaścią, z otworu po lewej stronie wybiegły dwa krwiożercze stworki, które... zaczęły miotać w nią kamieniami! Nie czekając na to, aż któryś zbłąkany uczyni jej krzywdę, rozpędziła się i przeskoczyła na linę (utrzymasz się na niej przytrzymując klawisz akcji). Wisząc na niej bez ruchu, stanowiła idealny cel dla miotaczy, więc, obróciwszy się w prawo, tak by przed sobą mieć platformę powyżej wejścia, którym dostała się na tę planszę (po lewej od nich) i upewniwszy, że zwisa na samym dole liny, rozkołysała się (klawisz sprintu - domyślnie "?") i kiedy znalazła się w najwyższym punkcie łuku, przeskoczyła nad nią. Słysząc bezustanny świst kamieni, podniosła unlit torch i natychmiast obróciła się w prawo, by bezpiecznie ześliznąć na podest przy wejściu. W chwilę później zniknęła w głębi korytarza.

Tym razem na skrzyżowaniu pobiegła prosto. Korytarz wiódł w dół (w zagłębieniu po prawej spoczywa small medipack), by zakończyć się ścianą z płonącą pochodnią. Zbliżając się do niej, Lara została zaatakowana przez nietoperze! Już po chwili jednak była w stanie bez przeszkód zbliżyć się do pochodni i od niej odpalić tę niesioną w dłoni. Dysponując oczyszczającym ogniem, wróciła na górę, na skalny nawis nad kotliną, i nie bacząc na wciąż miotane w nią kamienie, zbliżyła się ostrożnie do jego krawędzi, po czym, ustawiwszy się twarzą w kierunku przeciwników, rzuciła w nich pochodnią. Ta, wciąż płonąc, spadła pomiędzy nich, zmuszając ich do panicznej ucieczki... Teraz już bez utrudnień z ich strony mogła przystąpić do dalszej eksploracji planszy. Ta - niestety - wymagała dalszych niebezpiecznych skoków.

Pierwszy z nich miał na celu dotarcie na skalną półkę po lewej stronie od wejścia, tę ze szczątkami metalowej barierki. Skok nie był trudny, o ile pamiętało się o tym, że należy znajdować się na samym dole liny i skakać w najwyższym punkcie łuku. Znalazłszy się na podeście, Lara odłamała wyróżniający się metalowy pręt, pozyskując crowbar. Zdobywszy go, zeskoczyła na dół, na szeroką skalną półkę z leżącą pochodnią, tę samą, po której biegały w panice niegroźne już stwory. Znalazłszy się tu, wpełzła w otwór, z którego wybiegły - ciasny korytarz pod nawisem. Tam, w końcu korytarza, znalazła kolejną Złotą Różę.

Powróciła na skalną półkę i krótkim skokiem przedostała się na kolejną, tę znajdującą się pod podestem przy wejściu. Wystarczyło jedynie zbliżyć się do jej krawędzi i podskoczyć, chwytając za nią, by znaleźć się w punkcie wyjścia. Stąd ponownie przeskoczyła na linę. I tu sytuacja skomplikowała się. Jej aktualnym celem bowiem był otwór korytarza na lewo od niej, ten po prawej, poniżej półki z metalową barierką. Aby się doń dostać, nasza heroina powinna była skakać jednak w kierunku jasnych kamieni w głębi kotliny, i skacząc po nich, dostać w ciasny korytarz ciągnący się wzdłuż skalnej ściany. Na skutek jednak niewielkiego błędu twórców gry kamienie te stanowią przeszkodę niemal nie do pokonania! Łatwiej jest, choć i to nie należy do rzeczy, które wykonuje się z marszu, próbować dostać się do celu bezpośrednio, skacząc wprost z liny. Aby zwiększyć swe szanse, należy obrócić się twarzą w stronę tunelu, tak by celować dokładnie w miejsce pomiędzy dwoma trójkątnymi nawisami ponad nim, poczekać, aż lina znieruchomieje zupełnie (można wspiąć się na samą jej górę i następnie ześliznąć na sam dół) i dopiero wtedy rozkołysać się i skoczyć w ostatniej fazie lotu, wciskając klawisz akcji. Przy odrobinie szczęścia Lara powinna zdołać pochwycić za krawędź tunelu i wśliznąć weń...

Podciągnęła się, by znaleźć w ciasnym tunelu wiodącym w głąb skały. U jego krańca znajdował się inny, prowadzący w dół, w ciasne pomieszczenie o ścianach pokrytych mchem. Opuściwszy się nadół zdobytym przed momentem łomem (crowbar), odłamała kawałek kredy (chalk). Schowawszy go w plecaczku, wspięła ponownie w tunel i przemierzywszy go, opuściła na skalną półkę z pochodnią i stworami. Stąd, zupełnie tak jak poprzednio, przeskoczyła na półkę pod platformą z wejściem. Podciągnąwszy się na nią, zniknęła w znajomych tunelach.

Wróciła w miejsce startu, przemierzając ponownie tunel i znajdującą się w nim rozpadlinę. Stąd ruszyła w kierunku ciemnego kwadratu. Znalazłszy się na nim, użyła chalk...

Demon zniknął, uwożąc ze sobą nieprzytomnego ojca Particka. Nie namyślając się ani chwili, Lara ruszyła ich śladem. Ścieżka wiodła wprost do ruin budynku, by, już wewnątrz, zmienić się w pochylnię, po której zjechała na sam dół. Znalazła się w otoczonej skałami i poprzecinanej bystrymi potokami kotlince, której centralnym punktem były pozostałości ogromnego młyna wodnego. Tu ponownie los zetknął ją z demonem...

Wiedząc już, że uratować ojca Patricka może tylko unieruchomienie młynów, tak by, płynąca w tej chwili wartko, woda przestała płynąć, a tym samym więzić demona (hmm, a w chwilę wcześniej mógł ją przekroczyć...) ruszyła w kierunku szczeliny pomiędzy budynkiem a wieżą. Droga wiodła przez rwący strumień - przeskoczywszy go, przebiegła przez skalny korytarz, by opuścić go w pobliżu drugiego z młynów - wiatraka. Ten stał na postumencie - zanurzony w wodzie. Nim jednak wskoczyła w nią, by próbować znaleźć jakieś wejście doń, skierowała się w stronę widocznych po lewej stronie od wejścia otworów jaskiń. Pierwszy z nich prowadził donikąd - z wody znajdującej się w nim nie sposób było się wydostać dalej. Drugi jednak, jakkolwiek zmuszał do przyklęknięcia i prowadził wprost w płomienie, miał cel - Złotą Różę. Lara ustawiwszy się w korytarzu na wprost płomieni, podniosła spoczywający tu large medipack, po czym ruszyła biegiem wprost w płomienie, znalazłszy się zaś po ich drugiej stronie, wskoczyła w wodę. W chwilę później wwindowała się w opuszczony przed chwilą, w tak gwałtowny sposób, korytarz i podniosła to, dla czego ryzykowała życiem - Złotą Różę. Na jej szczęście nie było już potrzeby przechodzić przez płomienie: z jeziorka można było przedostać się w korytarz wiodący do wody w pierwszym - tym pozornie ślepym korytarzu.

Znalazłszy się na otwartej przestrzeni, Lara odwróciła się w stronę wiatraka i wskoczyła do otaczającej go wody. W wodzie tuż poniżej znajdowała się metalowa klatka, ta jednak miała odegrać swą rolę dopiero później. Teraz, zanurkowawszy głęboko, skierowała się w kanał po lewej stronie wiatraka. Tam, głęboko pod powierzchnią, za zakrętem w prawo, zobaczyła leżący na złotej skałce silver coin. Nie mogła jednak pochwycić go od razu, strzegł go czerwony potwór. W chwilę później jednak nadarzyła się okazja, by go pochwycić, gdy potwór odpłynął w prawo, ginąc z oczu, podpłynęła doń i podniosła, po czym błyskawicznie skierowała w górę, w stronę widocznej stąd powierzchni wody. Nie dane jej jednak było odpocząć - stwór, widząc, że jego skarb zniknął, rzucił się w ślad za złodziejem! Nie czekając aż ją pochwyci, Lara zanurkowała i ile sił w ramionach płynęła w kierunku klatki. Znalazłszy się tuż przy, niej użyła na niej silver coin...

Potwór był jedynie niemiłym wspomnieniem. Wynurzyła się, by nabrać powietrza i zaraz po tym zanurkowała ponownie, kierując się w stronę podwodnego korytarza zajmowanego uprzednio przez stwora. Ten zawiódł ją wprost do wnętrza wiatraka. Tu, po wwindowaniu się na drewniane chodniczki, przedostała się w pobliże centrum mechanizmu - do znajdującego się tu drewnianego koła. Koło to otwierało metalowe drzwi widoczne po przeciwnej stronie sali, za jeziorkiem wody. Uchylały się one jednak jedynie na moment, więc przedostanie się do nich i, co ważniejsze, prześliźnięcie się pod nimi wymagało szybkości...

Pociągnęła za koło trzykrotnie. Zaraz po tym ruszyła chodniczkiem po przeciwnej stronie tego, po którym weszła, i z samej jego krawędzi wykonała skok, starając się pochwycić za sterczącą ze ściany tyczkę. Z niej, natychmiast po jej pochwyceniu, przeskoczyła dalej, na drewniany podest po drugiej stronie wody. Nie zwlekając, odwróciła się i przeskoczyła na drewniany podest pod drzwiami. Miała szczęście - zdążyła dopaść drzwi i przykucnąwszy, przedostać się pod nimi...

Znalazła się w mrocznym korytarzu, który po kilku metrach zmieniał się w pochylnię. Nie ześliznęła się po niej od razu - to oznaczałoby zmarnotrawienie uprzednich wysiłków. Zamiast tego zbliżyła się - idąc! - do krawędzi pochylni, po czym, wyskakując w górę, chwyciła krawędzi ukrytej powyżej wnęki. Stąd, odwróciwszy się, skoczyła w przód, chwytając za dźwignię. Ta opadła pod jej ciężarem zatrzymując wiatrak. Połowa zadania była wykonana, wody płynęły wolniej, jednak nadal płynęły.

Ześliznęła się po pochylni, by wylądować w wodzie. Stąd, ciasnym tunelem, wydostała się na zewnątrz, by wreszcie opuścić na zawsze ten obszar, powracając na planszę z młynem wodnym. Jej aktualnym celem był czerwony potok, opływający budynek dookoła. Wskoczyła doń w miejscu, w którym się rozpoczynał, po lewej stronie głównego wejścia budynku, by, zanurkowawszy, dać się ponieść słabemu jej prądowi. Mniej więcej w połowie drogi po lewej stronie tunelu zauważyła otwór wiodący w bok. Wpłynęła weń - poprowadził ją do miejsca, gdzie nie tylko zaczerpnęła tchu, ale, w którym ukryta była ostatnia na tym poziomie Złota Róża! Zebrawszy ją, wróciła do wody i płynęła z prądem do miejsca, w którym mogła się wynurzyć. Stąd cofnęła się w miejsce, w którym rozpoczynał się strumień i ustawiwszy przy nim, spojrzała wzdłuż jego koryta. W głębi, po lewej stronie zobaczyła niewielką wnękę. Ponownie wskoczyła do wody i przedostała się na nią. Stąd, obróciwszy się w stronę przeciwną do biegu strumienia, wspięła się na skałę górującą pod nim. Z niej przeskoczyła na jasną kolumnę tuż obok, stąd, z kolei, na płaski parapet pod lewym oknem budynku. Kolejne dwa skoki były równie proste - pierwszy na płaski daszek ganku budynku, kolejny na następne okno.

Ostatni skok należał do najtrudniejszych jakie kiedykolwiek wykonywała (zalecam save). Największe szanse powodzenia miało ustawienie się niemal na przekątnej, której przedłużenie wyznaczało wieżę i skok ze skrętem w prawo w powietrzu, tak by łapiąc się, znajdować możliwie frontalnie do ścianki tarasu wieży. Uchwyciwszy się krawędzi, wwindowała na górę, po czym tyłem i na czworakch unieruchomiła koło młyńskie...


13TH FLOOR

Stała w pustym, cichym, pozornie ślepym korytarzu. Pozornie, gdyż na samym jego końcu po lewej wiódł on w górę, po prawej zaś łączył się z nim szyb wentylacyjny ukryty za metalową kratką. Ruszyła w prawo, pozwalając jej broni pozbyć się tej ostatniej i samemu wślizgując w tunel. Tu znalazła pierwszy przedmiot, large medipack. Nie miała pojęcia, jak bardzo okażą się one potrzebne... Tymczasem jednak pełzła korytarzem do chwili, gdy do sali po lewej stronie, tej ze Złotą Różą, leżącą na podłodze, wszedł zakuty w pancerz bojowy żołnierz. W chwilę później, gdy przestał stanowić problem, ruszyła dalej, do końca szybu, w miejsce, w którym łączył się on z poprzecznym, omiatanym promieniem lasera korytarzem. Poruszając się przez cały czas na czworakach, tak by nie ryzykować kontaktu z laserem, skręciła w prawo, by z samego końca szybu podnieść kolejny large medipack. Uczyniwszy to i ponownie przyklęknąwszy, ruszyła z powrotem drogą wiodącą w lewo. Nie dane jej było jednak dotrzeć do celu bez przygód. W połowie korytarza ział najeżony laserowymi promieniami otwór. Lara, wyczekawszy momentu, w którym laser przemknął jej nad głową w kierunku przeciwnym do jej zamierzonego, zerwała się na nogi i przeskoczyła ponad pułapką, po czym, gdy tylko dotknęła stopami podłogi, pobiegła do samego końca - do miejsca, w którym rozdzielał się on, prowadząc w prawo - do mrocznego pomieszczenia zastawionego segmentami oraz w lewo, pustym jeszcze tunelem.

Skręciła w prawo, by po chwili opuścić się do ciemnego pomieszczenia. Tu, z kolejnych półek zdjęła amunicję do SMG (hm, w intrze poziomu miała zwyczajny pistolet, teraz już spory pistolet maszynowy z celownikiem laserowym... - ?), small medipack i hammer. Wróciła w szyb wentylacyjny i wreszcie na skrzyżowanie z tunelem strzeżonym przez czerwony laser. Tu, wyprostowawszy się, ponownie skorzystała ze swego pistoletu maszynowego, otwierając sobie drogę w korytarz kryjący się za kratką. Znalazłszy się w nim, pełzła do momentu, gdy połączył się z kolejnym, wyższym. Na jej nieszczęście przemierzany był on cyklicznie przez kolejny, czerwony laser. Dopiero więc, gdy ten odsunął się, zmierzając w przeciwny kraniec tunelu, zsunęła się weń i natychmiast przykucnęła. Przesuwała się w kierunku jego krańca do chwili, gdy, wznosząca się podłoga, wystawiała ją na niebezpieczeństwo. Wtedy, ponownie odczekawszy, aż laser przemknie nad nią, ruszyła biegiem do końca korytarza. Tam, za załomem, kryła się kratka, która uchyliła się, otwierając drogę do widzianej wcześniej sali i znajdującej się w jej centrum róży.

Wróciła, ponownie umykając przed laserami i przeskakując nad pułapką w miejsce, w którym rozpoczęła ten poziom. Tym razem korytarz nie był już pusty i cichy. Otwarcie kratki w sali z różą spowodowało uaktywnienie się dwóch laserów. Te przeczesywały cały korytarz na poziomie kolan i twarzy. Był jednak sposób na to, by przedostać się bezpiecznie do drabinki u końca korytarza. Kiedy wyższy z laserów zaczynał się oddalać, należało pobiec za nim, i gdy tylko niższy zbliżył się, przeskoczyć nad nim, po czym natychmiast przypaść do ziemi, tak by nie zetknąć się z powracającym wyższym z laserów. Przykucnąwszy, Lara popełzła dalej, do drabinki po prawej stronie, i możliwie szybko wskoczyła na nią. Po kilku chwilach wspinaczki znalazła się w kolejnym, pustym tym razem, korytarzu wentylacyjnym.

Szła (tak jest: walk mode, czyli ruch z wciśniętym shiftem będzie odtąd bardzo wskazany - to swoiste bezszelestne przemykanie się) nim, podnosząc po drodze amunicję do SMG. Skręciła w prawo, by zobaczyć zamykającą go kratkę. Podeszła do niej, starając się stąpać bezszelestnie, i wykorzystała na kłódce znaleziony nie tak dawno temu młotek. Drzwi uchyliły się, wpuszczając Larę do wysokiej sali z przedziwną drabinką pośrodku. Mniej więcej w połowie drabinki przebiegał tor ruchu kolejnego z ruchomych czerwonych laserów. We wnęce za drabinką, dostępnej tylko z drugiej jej strony, leżała amunicja do SMG. Ostatecznym celem jednak był podest u góry. Lara wspięła się na drabinkę po jej prawej stronie, do momentu, w którym jej głowę od drogi lasera dzieliły jedynie centymetry. Kiedy ten przemknął nad nią po raz kolejny, kierując się w lewo, ruszyła w górę, by ostatecznie znaleźć się na podeście. Tu po raz kolejny przemówiła jej broń, usuwając blokującą drogę kratę.

W korytarzu rozciągającym się za nią, po którym poruszała się bardzo ostrożnie, po lewej stronie spoczywały magazynki z pociskami do SMG. Drugi koniec otwierał się na korytarz. Wyjęła broń i posuwając się krok po kroku, zbliżała doń (zalecam save). Była przygotowana, gdy usłyszała kroki strażnika, jednym ruchem podrzuciła broń do ramienia i wymierzywszy idealnie w głowę przechodzącego, ściągnęła spust. Padł martwy (nawiasem mówiąc, nieprecyzyjne trafienie oznacza włączenie automatycznego działka ochronnego, zdolnego w kilka sekund dosłownie poszatkować naszą heroinę, więc w razie niepowodzenia lepiej zrobić load...). Wciąż trzymając broń przy ramieniu, przeniosła lufę na widoczną w korytarzu kratkę systemu wentylacji i ponownie wystrzeliła, rozbijając ją doszczętnie. Dopiero wtedy opuściła się w pusty już korytarz.

Jego obydwa krańce były zablokowane - z jednej strony przez zamknięte na głucho wrota, z drugiej - śmiertelnie groźne promienie. Było jednak bezpieczne wyjście, to przez otwarty już tunel wentylacyjny. Wśliznęła się weń, by - po odstrzeleniu kratki blokującej wyjście z drugiej strony - wyjść na korytarz. Po jego prawej stronie, w boksie z przezroczystymi ścianami, spał rozparty w fotelu strażnik. Na stoliku przed nim zobaczyła jednak przedmiot, którego posiadanie było niezbędne: kartę dostępu. Idąc powoli, tak by nie powodować - zdaniem ludzi z Core - hałasu, weszła w obszar zamknięty szklanymi ścianami i minąwszy strażnika, zbliżyła się do szafki, by podnieść leżącą tu high level access card. Ponownie, przemykając pod ścianą, zbliżyła do czytnika kart umieszczonego w ścianie naprzeciw i użyła jej. Drzwi stanęły otworem. Za nimi krył się niewielki magazyn. Z półek regałów rozstawionych pod ścianami zabrała amunicję do SMG i small medipack. Uczyniwszy to, wróciła przez szklany pokój na korytarz i mijając otwór kanału wentylacyjnego, którym dostała się w to miejsce, dotarła do drzwi windy.

Wcisnęła znajdujący się tuż przy drzwiach do windy przycisk i kiedy drzwi otworzyły się - weszła do jej wnętrza. Tu, wykorzystując konsolkę na jednej ze ścian windy, wjechała nią na piętro 16. Kiedy drzwi otworzyły się, zauważyła dwóch strażników stojących w przylegającym do windy korytarzu po prawej. Nie wyszła więc normalnie z wagonika. Zamiast tego przygotowała broń i przestawiwszy ją w tryb snajperski, wymierzyła w pierwszego z nich tak, by pośrodku celownika zobaczyć jego głowę, i pociągnęła za spust. Drugi ze strażników w chwilę później dołączył do swego kolegi. Nie dosyć było jednak na tym - z korytarza po prawej w głębi wyłonił się kolejny żołnierz. Nie zdążył jednak nawet przymierzyć się do strzału - kolejny pocisk dosłownie go zmiótł.

Wyeliminowawszy ich ruszyła ponownie, powoli, w lewo, w stronę widocznych w głębi korytarza za skrzynkami trójkątnych drzwi. Po ich lewej stronie, na ścianie, widniał znajomy już czytnik kart dostępu. Wykorzystała tę znalezioną przy śpiącym strażniku. Drzwi uchyliły się, dając dostęp do sali z dwoma pracującymi naukowcami i celem całej eskapady: przyciskiem na projektorze w centrum sali. Tym razem nie wyciągnęła broni - naukowcy, tak długo jak nie próbowała w nich mierzyć, nie byli groźni. Idąc powoli, dotarła do przycisku i uaktywniła hologram Izis. Zaraz po tym opuściła salę, kierując się korytarzem, w którym winny były spoczywać ciała zastrzelonych strażników. Minęła wejście do windy i ruszyła dalej, rampą w dół. Po kilku metrach weszła w korytarz wiodący w prawo, do dużej sali z metalowym rusztowaniem. Jedno spojrzenie w dół wystarczyło, by zorientować się, gdzie jest - stała w górnej części sali z Izis. Jej samej jednak wciąż nie mogła sięgnąć...

Po drugiej stronie sali znajdował się magazyn kombinezonów. W sali tej, prócz zupełnie nieszkodliwego naukowca, w szafce tuż obok niego, przy kombinezonie znajdował się access code disc. Aby dosięgnąć go, wcisnęła przycisk znajdujący się przy drzwiach szafki, wysuwający się kombinezon zrzucił go na podłogę. Podniosła go i opuściła tę salę.

Wróciła do windy i windą zjechała na poziom 13. Spod niej ruszyła korytarzem, kierując się do śpiącego strażnika i mijając kanał wentylacyjny, skręciła w korytarz w prawo (czerwone promienie wcześniej, przegradzające korytarz, znikły w międzyczasie bez śladu). Dotarła do samego końca i na stojącej przy ścianie po lewej czytniku maszynie, użyła access code disc. Ku jej zdumieniu to nie drzwi były tym, co się otworzyło, była nim kratka po lewej stronie korytarza. Wpełzła w ciasny szyb wentylacyjny, by stanąć przed rozrywanymi cyklicznie, powtarzającymi się wybuchami. Wyczekawszy chwili, gdy przebrzmiały te na wprost jej, przeskoczyła na centralnie umieszczoną w szybie rurę, w locie chwytając się jej. Zaraz po tym rozpoczęła błyskawiczny zjazd w dół. Nie dane jej jednak było dotknąć stopami ziemi od razu - mniej więcej w połowie długości szybu, za jej plecami otworzyła się wnęka, w której kryła się kolejna Złota Róża. Podniósłszy ją z ziemi, wróciła do wlotu szybu z rurą i odczekawszy, aż przebrzmią wybuchy na dole, zeskoczyła w dół, nie starając zjeżdżać po rurze. Zaraz po dotknięciu ziemi wczołgała się w ciasny korytarzyk.

Ten zaprowadził ją do dużej ciemnej sali, z dwoma metalowymi chodniczkami pod sufitem. W sali tej, na dole przy wyjściu z stał zakuty w pancerz strażnik... Nie próbowała doń strzelać - zamiast tego szła powoli chodniczkiem - by zniknąć w otworze korytarza naprzeciw wejścia. Tam, w sali po prawej od korytarzyka, znalazła small medipack i - co w tej chwili ważniejsze - cloth. Zabrawszy je, wróciła w korytarzyk i podjęła marsz w kierunku sali. W chwilę później, przemierzywszy cały chodniczek po drugiej stronie sali i zszedłszy po schodach, ruszyła tuż przy ścianie w kierunku drzwi po lewej stronie strażnika. Były zamknięte, jednak tuż obok nich znajdował się czytnik, wykorzystanie na nim high level access card umożliwiło wejście do niej. Tu, w niewielkim laboratorium, prócz terrariów z jakimś pełzającym robactwem, znajdowały się dwie szafki. Z pierwszej, tej bliższej drzwi, wyjęła chloroform i kolejny small medipack. Nie otworzyła drugiej - to spowodowałoby otwarcie terrarium i atak kłębiącego się w nim robactwa...

Nasyciwszy znaleziony uprzednio cloth chloroformem (combine w menu przedmiotów), wróciła do sali i idąc, zbliżyła się do stojącego przy drzwiach strażnika. Znalazłszy się tuż przy nim, za jego plecami, użyła chloroform-soaked cloth. Zaraz po tym, jak nieprzytomny padł na ziemię, ponownie wykorzystała kartę, by otworzyć pobliskie drzwi i weszła w korytarz kryjący się za nimi. Tu, kierowana dziwnym przeczuciem, przygotowała broń i przestawiła tryb strzału w rapid. Przydało się to już w chwilę później - zza drzwi, w kierunku których zmierzała, wyłonił się kolejny pancerny strażnik. Wykorzystując celownik laserowy i starając się mierzyć precyzyjnie w głowę, wyeliminowała go. Pozostawił po sobie Izis lab access disc. Podniosła go, następnie cofnęła się do drzwi i zabrała leżącą przy nich SMG ammo. Później, już bez przeszkód, ruszyła dalej. Po kilku zaledwie krokach korytarzem dotarła do terminalu.

Tu przydał się zdobyty przed momentem Izis lab access disc. Za otwartymi drzwiami kryła się sala testowania nowych technologii. Na szczęście nie musiała stawić czoła, testowanemu właśnie, akceleratorowi cząstek. Na nieszczęście znajdujący się w sali strażnik i automatyczne działko obronne wystarczało, by poszatkować ją w strzępy. Nie miała jednak innego wyboru, jak próbować się prześliznąć. Idąc na czworakach, dotarła jednak tylko do pierwszej z wnęk w ścianie po lewej. Tu, wiedząc, że powracający strażnik zauważy ją, przygotowała broń. W chwilę później strażnik przestał być groźny. Na nieszczęście Lary śmierć strażnika uaktywniła jednak automatyczne działko obronne, wiszące pod sufitem. Wierząc w swą szczęśliwą gwiazdę, a, przede wszystkim, zdając się na opóźnienie działka, wybiegła z kryjówki i ruszyła korytarzykiem pod nim, w lewo i następnie za narożnik.

Chroniona przez szklane pancerne szyby zatrzymała się. Przed nią otwierała się kolejna sala, w niej pracował kolejny z naukowców. Nie weszła jednak do niej - zbliżenie się do naukowca oznaczałoby pominięcie ostatniej na tym poziomie Złotej Róży. Zamiast tego, wbrew wytycznym jej czarnoskórego przyjaciela, zastrzeliła go z zimną krwią. W chwilę później rozległy się kroki żołnierzy biegnących, aby rozprawić się z napastnikiem. Wbiegła do sali w której jeszcze przed momentem pracował naukowiec i stąd, ukryta za narożnikiem, kolejno eliminowała napastników. Odważnych było dwóch. Dwóch kolejnych kryło się gdzieś w głębi... Aby do nich dotrzeć, musiała wrócić do drzwi sali testów, co oznaczało przebiegnięcie pod działkiem i, niestety, przyjęciu kilkunastu pocisków na pierś...

Dotarłszy do drzwi, ujrzała nowo otwarte przejście po lewej. Wbiegła w nie i natychmiast po ujrzeniu dwóch kolejnych żołnierzy, zaczęła strzelać. W chwilę później, gdy łuski z wystrzelonych pocisków zdążyły znieruchomieć na ziemi, ruszyła w stronę pobliskiego, strzeżonego przez kolejny laser strażniczy - skrzyżowania. Znalazłszy się na jego środku, przykucnęła i, gdy laser oddalił się, ruszyła w prawo. Potem pobiegła w lewo, chwytając ostatnią na tym poziomie Złotą Różę. Stąd, gdy tylko laser ponownie oddalił się, wróciła na środek skrzyżowania i ponownie, przykucnąwszy, czekała na sposobność dobiegnięcia na schody widoczne w głębi.

Po schodach tych wbiegła na górę - do pomieszczenia wypełnionego komputerami, oferującego wspaniały widok na umieszczoną wewnątrz pola siłowego Izis. W sali tej, po prawej od wejścia, znajdował się wyłącznik pola. Wyłączywszy je, świadoma, że to jedynie chwilowe, ruszyła po przemierzonych przed momentem schodach na sam dół - do drzwi prowadzących do sali z Isis. Znalazłszy się w niej, podbiegła do postumentu i zdjęła artefakt. Z nim w dłoni pobiegła do wyjścia po przeciwnej stronie...


ESCAPE WITH THE IZIS

Tym razem rozpoczęła w iście bankowym otoczeniu: w korytarzu wyłożonym marmurem i ozdobionym sztucznymi kwiatami. Nie miała jeszcze pojęcia, że cały najbliższy poziom przyjdzie jej pokonać bez pomocy sprawdzonego już wielokrotnie, wiernego SMG... Już w moment po starcie, po wejściu do ośmiokątnej sali dowiedziała się, że musi, jeśli chce pozostać przy życiu, swą broń zostawić na szklanej półce po lewej stronie wejścia do korytarza. Ten ostatni bowiem, zastawiony skrzyniami, był najeżony laserami uaktywniającymi się, gdy znalazła się w jego obszarze jakakolwiek broń. Nie miała wyjścia, odłożyła broń i dopiero wtedy weszła w korytarz.
Idąc nim, minęła pierwszą ze skrzyń - skan ujawniał jej wybuchową zawartość, z drugiej zaś wyjęła small medipack. Dotarłszy do jego końca i minąwszy niewielki okrągły pokój ze skórzanymi sofami, znalazła się w szerokim poprzecznym holu. Droga w prawo była zablokowana przez niewidoczne w normalnym ujęciu czerwone lasery. Podniosła więc jedynie leżące tam magazynki do SMG i mijając wejście w "zielony" korytarz po lewej, a zamknięte drzwi i ekran ukazujący widok z kamer strażniczych po prawej, weszła do ciasnego korytarza wiodącego w lewo. Drzwi naprzeciw korytarza, którym szła, prowadziły do niewielkiego, bogato wyposażonego biura. Tu, w szafce po prawej stronie, tej oszklonej, z nieprawdopodobnie wielką czaszką, znalazła chloroform. W kolejnym z biur, przylegającym do korytarza po prawej od wejścia, do tego ostatniego - Cloth, w jeszcze następnym wreszcie - small medipack.

Tu po raz pierwszy napotkała żywego przeciwnika. Za zakrętem korytarza stał strażnik. Nie była już uzbrojona, miała jednak chloroform i cloth - te, połączone, stały się wspaniale sprawdzającym się sposobem na stanowiony przez wartownika problem. Zbliżyła się do niego idąc i gdy znalazła odpowiednio blisko, wykorzystała na nim chloroform-soaked cloth. Zaraz po tym odwiedziła kolejno wszystkie trzy przeszklona biura po lewej stronie korytarza. W drugim z nich, w szufladzie, kryła się druga butelka chloroformu. W ostatnim wreszcie, ponownie w szafce, znalazła restroom access card z wypisanym na nim kodem 8526.

Ten przydał się w chwilę później - tuż obok pierwszego z odwiedzonych dotąd gabinetów, tego z ogromną czaszką w oszklonej szafce, znajdowały się drzwi do łazienki. Były zamknięte, jednak wpisanie kodu 8526 w konsoli tuż obok otwierało dalszą drogę. Wewnątrz, w ubikacjach po lewej, w środkowej z kabin krył się large medipack. Podniosła go i przeszła do drzwi naprzeciw wejścia - do ubikacji dla panów. Tu, na suficie pierwszej kabiny silnie zarysowana siatka spękań ukazywała dalszą drogę. Podskoczyła i chwytając w locie, otworzyła klapę. W chwilę później pełzła już ciasnym kanałem wentylacyjnym. Ten kończył się głębokim szybem. Zbliżyła się doń tyłem i opuściła na rękach za krawędź. Stąd skoczyła w tył, chwytając się kolejnej krawędzi. Stąd już bez przeszkód i ryzyka mogła zeskoczyć na sam dół.

Znalazłszy się bezpiecznie na dnie szybu, wpełzła w kolejny ciasny tunel. Ten prowadził do szybu windy. Ponownie obróciła się, tak by móc zawisnąć na rękach nad otchłanią. Miała szczęście - ściana pod jej stopami nadawała się do chodzenia. Zeszła po niej na sam dół, do miejsca, w którym pod jej stopami otworzyła się wnęka. Wisząc na rękach, delikatnie kołysała się w przód i tył. W chwili gdy wychylona była w przód, puściła się krawędzi i dosłownie na samych palcach stóp stanęła na dnie kanału. Tuż przed nią spoczywał powód tego niebezpiecznego zachowania - Złota Róża.

Zabrawszy ją, wróciła na skraj szybu i skoczyła do przodu, wprost na linę mocującą windy. Uchwyciwszy się jej, wspięła się na górę i stąd, znalazłszy się niemal na szczycie łańcucha, skoczyła w tył, lądując bezpiecznie na platformie. Stąd wykonała skok w kierunku sterczącej ze ściany tyczki i znajdującej się za nią płytkiej wnęki w ścianie, z niej zaś, po pełnym obrocie, wprost we wnękę. Kolejnym skokiem, wykonanym skośnie, tak by uchwycić się daszku windy, i podciągając się, dostała się na dach pierwszej z dwu wind. Otworzyła klapę wyjścia bezpieczeństwa w jej dachu i zeskoczyła do wewnątrz. Pozostało jedynie wcisnąć przycisk znajdujący się na jej ścianie...

Drzwi otworzyły się, ukazując kolejny jasny marmurowy korytarz. W korytarzu tym stał strażnik. Nie próbowała go atakować, zamiast tego, idąc ostrożnie, ruszyła w kierunku drugiej z wind. Przedostawszy się do niej bezpiecznie, wcisnęła przycisk otwierający jej drzwi, w środku zaś - przycisk na konsolce. Winda, po krótkiej jeździe w górę, zatrzymała się. Drzwi otworzyły się jednak na trzech strażników, którzy, natychmiast po ujrzeniu Lary, zaczęli w nią strzelać! Jedynym, co mogła zrobić, było natychmiast po usłyszeniu pierwszych strzałów podbiec do konsolki widny i wcisnąć jakikolwiek inny przycisk! Efekt przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Uszkodzona w strzelaninie winda runęła w dół! Stosując się ni to do okrzyków Zipa, ni do instynktu samozachowawczego, podbiegła raz jeszcze do konsoli windy i wcisnęła wyzwalacz hamulców awaryjnych. W samą porę - wagonikiem targnęło straszliwie, Lara osunęła się na podłogę...

Wciąż na miękkich nogach podeszła do otwartej klapy dachu i po kratce wspięła się na daszek windy. Stąd, obróciwszy się i zbliżywszy do krawędzi rozbitego wagonika, skoczyła, mierząc w sterczącą ze ściany poprzeczkę. Z niej zeskoczyła na platformę po drugiej stronie szybu. Korzystając z tego, że ściany po prawej można było się uczepić, ruszyła po niej w górę. Nie dotarła jednak do samej góry, zeskoczyła z niej, saltem w tył, w miejscu, gdzie na ścianie po lewej ręce zaczęły się wywietrzniki. Znalazła się na kolejnej platformie. Z niej prowadziła tylko jedna droga - w kierunku widocznego po przeciwnej stronie szybu balkoniku z wlotem szybu ponad nim. Przeskoczenie nań nie było jednak rzeczą prostą - najpierw należało chwycić się tyczki sterczącej ze ściany i dopiero z niej próbować wybić się na tyle daleko, by sięgnąć docelowej platformy.

Znalazłszy się na niej, wpełzła w ciasny otwór szybu wentylacyjnego. Wkrótce po tym stanęła przed wiodącą w lewo pochylnią (sugeruję save). Wskoczyła na nią i zaczęła zsuwać w dół. Zsuwając się, dostrzegła jednak płomienie na samym dnie pochylni, w moment więc po znalezieniu się w dużej sali podskoczyła, chwytając za zawieszony powyżej drążek, z niego zaś przeskoczyła na kolejny ponad płomieniem. Stąd nie dało się skakać od razu na znajdującą się w zasięgu platformę - jęzor ognia, który cyklicznie omiatał cel, był zbyt niebezpieczny, by próbować. Wirując wokół tyczki odczekała do chwili, gdy ten skrył się w ścianie, skoczyła i natychmiast po ustawieniu się na platformie cofnęła, tak by płomień nie mógł jej sięgnąć - w kierunku ściany po prawej. Z tego miejsca, obróciwszy się twarzą w lewo, w stronę widocznego otworu i wyczekawszy chwili, gdy ogień ponownie przestał być groźny, skoczyła w jego stronę, zawisając na jego krawędzi. Podciągnęła się, podniosła leżącą tu butelkę chloroformu i zbliżywszy się ostrożnie do liny spinającej ściany szybu, wkroczyła na nią.

Idąc ostrożnie, krok za krokiem zbliżała się do otworu po przeciwnej stronie szybu. Za nim kryła się kolejna, tym razem krótka i zupełnie bezpieczna pochylnia. Ześliznęła się po niej i wpełzła w widoczny tu korytarzyk. Ten zawiódł ją z powrotem w korytarze wykorzystywane przez ludzi - jeden z nich, na nieszczęście, wciąż się tu znajdował. Opuściwszy tunel wybiegła w prawo, i na tyle na ile to możliwe klucząc by unikać kul strażnika biegła w stronę widocznego w głębi korytarza akwarium. Znalazłszy się przy nim zatrzymała się na moment, na tyle długo, by któraś z niecelnych kul trafiła w szkło, kompletnie niszcząc akwarium. Celem tego manewru było otwarcie sobie drogi do Złotej Róży spoczywającej w obniżeniu, w głębi po prawej akwarium. Nie zapominając o strażniku, zaraz po jej podniesieniu, ruszyła biegiem którymkolwiek z wyjść obok akwarium.

Obydwa wiodły w to samo miejsce, do wysokiej, bogatej sali z rampą wiodącą do jej centrum. Wbiegając po niej, zorientowała się jednak, że jej przygody z uzbrojonymi i niebezpiecznymi wcale się jeszcze nie skończyły. Tym razem stała się celem ataków co najmniej trzech snajperów rozmieszczonych w różnych punktach sali. Dopóki biegła, była bezpieczna, jednak każda chwila bezruchu groziła kilkoma postrzałami. Nie mogąc biec w stronę widocznego wyjścia - było chronione czerwonymi laserami - ruszyła od ramy w prawo, robiąc zwrot o 160 stopni, tak by dotrzeć do żeber konstukcji ściennej. Po drabince tej, nie śpiesząc się, bo snajperzy nie byli w stanie trafić jej, gdy kryła się tuż pod ścianami, ruszyła w górę.

Znalazłszy się na rampie, ponownie stała się obiektem ataków snajperów. Nie zwlekając, pobiegła w lewo (w razie potrzeby przeskakując ponad luką w rampie) i biegnąc tuż przy ścianie, tak by przypadkiem nie spaść, dotarła do miejsca, w którym zawieszono gaśnicę. Tuż przy niej zatrzymała się na moment, tak by stać dokładnie pomiędzy gaśnicą a snajperem i po tym nie trwającym dłużej niż ułamek sekundy postoju, pobiegła dalej. Biegnąc, usłyszała jeszcze straszliwy wybuch z tylu. Pocisk wymierzony w nią trafił w gaśnicę, wybuch zaś otworzył drogę do ostatniej na tym poziomie Złotej Róży. Nie ta jednak była celem eskapady po rampach - to przycisk znajdujący się tuż nieopodal gaśnicy, jego wciśnięcie bowiem wyłączało zabezpieczenia drzwi poniżej i otwierało je same.

Znalazłszy się na dole, biegnąc tuż przy ścianie, dotarła do wlotu korytarza kryjącego się za otwartymi już drzwiami. Ten wiódł wprost do kolejnego akwarium, aby się jednak doń dostać, należało przeskoczyć obniżony i, jak się okazało, śmiertelnie groźny fragment posadzki. W korytarzu tym znajdował się również pojedynczy uzbrojony strażnik - to z jego właśnie pistoletu wystrzelony pocisk, przebiwszy szklaną ściankę akwarium, spowodował rozlanie się wody na całe pomieszczenie i zdezaktywowanie zabezpieczania (czymkolwiek by ono nie było). Korzystając z tego, Lara podbiegła - wciąż starając się być nieuchwytnym celem dla wystrzeliwanych przez przeciwnika pocisków - do przełącznika znajdującego się po lewej stronie drzwi po lewej i przełączywszy go, wbiegła w korytarz kryjący się za nimi.

Nie był to jednak jeszcze koniec kłopotów. Przycisk otworzył wprawdzie drzwi wiodące do dużej sali, jednak otworzył również drzwi za nią, zza tych zaś wyłonił się pancerny strażnik! Co więcej - w sali w której się znalazła nie mogła poruszać się szybciej niż idąc - detektory ruchu reagowały na bieg, włączając dwa automatyczne działka, które w kilka sekund zmieniały żywą legendę w podziurawiony durszlak. Na szczęście miała chwilę czasu, zanim goniący ją przebili się przez drzwi, na tyle by dojść do przycisków umieszczonych po obu stronach drzwi i wyjść przez nie. Krótki korytarzyk zawiódł ją do sali z przedziwną maszyną - jak się okazało chwilę później - teleporterem. Mijając wnękę z nieaktywnym kontrolerem, wbiegła do dużej sali i skręciwszy w lewo, skierowała się do sali ze skrzyniami. Nie próbowała ich otwierać - pamiętała co kryło się w jednej z nich w korytarzu na początku poziomu.

Stała przez chwilę, rozglądając się po pomieszczeniu do chwili, gdy jej wzrok padł na pociętą siateczką spękań płytę sufitową - tuż przy wejściu do sali. Podskoczyła i zawisła na nich, otwierając tym samym wejście w tunel wentylacyjny wiodący do pobliskiej sali z włącznikiem skanera zawartości skrzyń. Uaktywniwszy go, wróciła do sali ze skrzyniami i z jednej z nich, tej w której jedynym widocznym przedmiotem był niewielki okruch na jej dnie, wyjęła teleporter disc. Ten przydał się już w moment później. Użycie go na terminalu, przy wejściu do sali z teleporterem, włączyło go. Wystarczyło jedynie wbiec nań i na ramieniu wychylonym do centrum umieścić na moment Izis...

Znalazła się w zupełnie innej sali. Wiodła z niej tylko jedna droga - szybem wentylacyjnym, którego wlot znajdował się w podłodze przy jednej ze ścian. Mniej więcej w połowie jego długości zatrzymała się, przez szczeliny w kratce wentylacyjnej i dodatkowo, wspomagając wzrok powiększeniem headsetu i poświęcając chwilę czasu na dokładne przyglądnięcie się działaniom strażnika, który ilekroć miał zamiar przejść przez drzwi znajdujące się na wprost kratki, musiał wpisywać w konsoli po prawej stronie drzwi. Poznawszy kod - 1672, ruszyła w dalszą drogę korytarzem i ześliznąwszy się w dół, do wyjścia z korytarza, czekała, aż strażnik opuści ukryte za drzwiami pomieszczenie. Wtedy wybiegła z kryjówki i dopadłszy drzwi, wpisała w konsoli wszystkie cztery cyfry, po czym natychmiast, gdy tylko te otworzyły się, wpadła do środka i wbiegłszy po rampie do sali, wspięła się na skrzynię po prawej. Na podłodze za nią krył się prawdopodobnie bardzo przydatny teraz large medipack.

Podreperowawszy nadwątlone ostatnimi czasy siły witalne, rozejrzała się po sali powoli, orientując się, gdzie się znalazła. Była w pomieszczeniu tuż przy pierwszym "zielonym" korytarzu - tym z dwiema skrzyniami. Nie zastanawiając się długo, wyłączyła system wartowniczy - lasery. Następnym posunięciem było przejście przez czerwono oświetlony otwór, następnie po kracie i szybem do otwartych drzwi, przeniesienie się w miejsce, gdzie poziom się rozpoczął, tuż obok półki, na której pozostawiła swojego SMG. Tym razem nic nie mogło przeszkodzić w jego przeniesieniu przez korytarz. Przeszła nim i, tak jak poprzednio, minęła niewielką salkę ze skórzanymi sofami, by wreszcie w korytarzu skręcić w lewo (po prawej nadal znajdują się śmiertelnie groźne lasery).

Tu, ustawiwszy się na wprost drzwi przy ekranie ukazującym obraz z kamer przemysłowych, strzeliła w gaśnicę zawieszoną tuż przy drzwiach. Jej eksplozja wyrwała drzwi z zawiasów, pozwalając wejść w widoczną za nimi klatkę schodową...


RED ALERT

UWAGA: poziom 4, jako najprawdopodobniej jedyny robiony teraz, tj. nie będący odrzutem z poprzednich części, jest niewiarygodnie wręcz zabudowany. Nie znam nikogo, komu udałoby się przejść go od początku do końca bez konieczności wielokrotnego powracania do miejsc już znanych... Dlatego też zalecam najusilniej, zapisujcie się często i na różnych pozycjach - dzięki temu być może uda się wam powrócić do miejsca, w którym wszystko jeszcze było okay...

Zaraz po pierwszej eksplozji, gdy tylko ponownie stanęła pewnie na nogach, uniosła głowę, by ujrzeć czyhającego powyżej zakutego w pancerz żołnierza. Wyeliminowanie było rzeczą nader prostą - pojedynczy strzał wprost w głowę posłał go w otchłań najpierw klatki schodowej, zaraz po tym - niebytu. Wbiegła po schodach i z rozpędu przeskoczyła ponad pierwszą z luk, w miejsce, gdzie jeszcze przed momentem czyhał żołdak. Stąd, kolejnym skokiem pokonała następną lukę. Stąd tez mogła już biec po schodach. W pewnym momencie jednak, mniej więcej w połowie ich długości, zaczęły się rozpadać - skoczyła, starając się uchwycić resztek. Udało się to - zawisła uczepiona żałosnych resztek tego, co jeszcze przed chwilą nazywało się schodami. Wykorzystała zresztą ten wypadek i zeszła w dół tej nietypowej drabinki, by dosięgnąć otworu po lewej stronie. W nim kryła się Złota Róża. Zabrawszy ją, wskoczyła ponownie na schody (bez rozbiegu z samej krawędzi) i wspięła się na platformę ponad nimi.

Stąd kolejnym skokiem pokonała następną rozpadlinę, zaraz po tym zaś jeszcze inną. W przypadku tej ostatniej niezbędne było rozpędzenie się i złapanie krawędzi platformy. Z niej skierowała się na schody. Te, podobnie jak poprzednie, nie wytrzymały jej ciężaru, zapadając się. W ostatniej dosłownie chwili zdołała wybić się na tyle, by sięgnąć występu w ścianie. Rozbiła kopnięciem uszkodzoną ścianę i wpełzła w ciasny tunelik wiodący w głąb budynku.

Ten zawiódł ją do niewielkiego pomieszczenia tuż pod siatkową podłogą. W niej znajdowała się klapa - otworzyła ją, skacząc do rączki i zawieszając się na niej. Zaraz po tym, słysząc kroki zbliżającego się strażnika, przygotowała broń (warto przestawić ją w tym momencie na rapid fire). W chwilę później po strażniku pozostało już jedynie wspomnienie. Wspięła się na górę i z pobliskich skrzynek podniosła magazynki do SMG i nowego wynalazku ludzi z Core Design - grapling guna. Zaraz po tym ruszyła w stronę pobliskiego korytarza.

Ten okazał się być nieco mniej bezpieczny niż wydawało się na pierwszy rzut oka. Dopiero w podczerwieni widać było pięć podwójnych czerwonych promieni przecinających go w miejscach, gdzie w ścianach wyrysowano białe kreski. Na szczęście wyłączały się co chwila (sekwencja to: jest - krótka przerwa - jest - długa przerwa - właśnie wtedy należy robić krok naprzód). Na nieszczęście, kiedy wyłączała wizjer, przestawała je widzieć. W głębi korytarza zobaczyła rurę z zaworem. Jego odstrzelenie wypełniło część korytarza parą, co pozwalało na ujrzenie - niewyraźne ale wystarczające, zarysów śmiercionośnych promieni. Pokonywała korytarz krok po kroku, pamiętając, by zatrzymywać się pośrodku prostokątów wyznaczonych przez białe linie, by wreszcie wyjść po jego drugiej stronie. Hol, w którym się znalazła zastawiony był z jednej strony skrzyniami (na nich small medipack) - droga w lewo zaś wiodła do windy. Idąc w jej kierunku i czując nieokreślony niepokój, przygotowała broń. Ta przydała się już w chwilę później - wychodzący z windy strażnik nie zdążył nawet podnieść swej broni...

Winda zawiozła ją na poziom poniżej. Szykując się do wyjścia, ponownie przygotowała broń. Wychodząc z windy, ponownie została zaatakowana przez nadgorliwego strażnika. Pozbywszy się go, ruszyła w lewo, w stronę widocznych po przeciwnej stronie korytarza niebieskich drzwi. UWAGA: odwiedziny na strzelnicy z racji tego, że są... no, niełatwe do ukończenia, a ponadto łatwo tu o śmierć, zalecam jedynie tym, którzy mają chrapkę na kolejną Złotą Różę. W każdym zaś wypadku przed wejściem tu należy zapisać stan gry, na wypadek, gdyby się okazało, że jednak wcale nie chcieliśmy sprawdzać, co się tam kryje...

Znalazła się na strzelnicy. Zanim jednak podeszła do przycisku uaktywniającego cele, zabrała z lady ciągnącej się przez całą salę magazynki amunicji do SMG. Dopiero wtedy stanęła w punkcie, z którego miała strzelać i uaktywniła mechanizm. Celem gry było zniszczenie wszystkich obiektów, zanim przekroczyły białą linię (tę bliższą). Pamiętając o tym, że nie sprostanie temu warunkowi sprawi, że drzwi drugiej, znacznie trudniejszej strzelnicy pozostaną zamknięte, przystąpiła do oddawania mierzonych strzałów...

Ostatniemu trafieniu towarzyszył syk otwierających się drzwi do drugiej strzelnicy, tej sąsiadującej z tą aktualną, tej której drzwi wcześniej minęła. W niej, ponownie uprzednio zebrawszy pociski do SMG, uaktywniła maszynę... Tu było znacznie, znacznie trudniej. Żaden z wielu pojawiających się na raz celów nie mógł przekroczyć dalszej (!) białej linii. Co więcej, nie sprostanie temu zadaniu blokowało drzwi i uaktywniało mechanizm wpuszczający do pomieszczenia trujący gaz - porażka oznaczała więc najdokładniej śmierć.

UWAGA: prawdopodobnie po wielu, wielu próbach uda ci się sprostać temu zadaniu. Jeśli tak - gratuluję, Złota Róża będzie twoja, jeśli nie - cóż, wczytaj stan gry sprzed strzelnic...

Trafienie wszystkich trzech ostatnich celów otworzyło drzwi. Śpiesząc się, by zdążyć przed trującym gazem, wybiegła na korytarz. Stąd, już spokojnie, udała się nim do końca - do miejsca, gdzie po obu stronach otwierały się zbrojownie. Pierwszą odwiedzoną była ta po lewej. Z niej zabrała nagrodę za wysiłek: Złotą Różę i amunicję do SMG. Zaraz po tym odwiedziła zbrojownię po prawej. W niej prócz amunicji do grappling guna, leżącej na ladzie na wprost wejścia, znalazła jego samego - po prawej stronie od wejścia, w szafce rozświetlonej zielonymi promieniami. Zabranie tego ostatniego jednak uaktywniło najwyraźniej jakiś alarm - usłyszała kroki, a w chwilę później syk zamykających się drzwi. Wchodzący strażnik nie zdążył nawet jęknąć trafiony serią z pośpiesznie przygotowanego SMG. Drzwi pozostały zamknięte...

Nie musiała jednak się tym martwić - ze zbrojowni wiodło jeszcze inne wyjście wprost do zastawionego skrzyniami magazynu. Tu, usunąwszy wpierw przebranego na czarno strażnika, wspięła się na jedną ze skrzyń i z niej, przygotowawszy grappling guna, wymierzyła dokładnie w kratkę w suficie, w samym środku sali (czerwony punkt pośrodku celownika powinien zmienić kolor z czerwonego w zielony). Pocisk, uderzając w nią, rozwinął linę. Wskoczyła na nią i zsunąwszy się po niej na dół i obróciwszy w lewo, w stronę śladów uszkodzeń na ścianie przy drzwiach, rozkołysała się i przeskoczyła, chwytając się występu. Zawieszona w połowie ściany, przesuwała się w prawo, w stronę widocznego otwartego kanału wentylacyjnego. Znalazłszy się w nim, zsunęła po pochylni, by znaleźć dokładnie pomiędzy niedawno odwiedzonymi zbrojowniami. Nie był to jednak koniec problemów. Dokładnie w tym samym momencie zaatakowało ją dwóch opancerzonych żołnierzy! Przygotowanie broni zajęło jej czas niezbędny na uderzenie serca, dwa strzały zlały się w jeden - przeciwnicy przestali istnieć.

Nie wiedząc co dalej czynić, cofała się w kierunku klatki schodowej: windą, następnie korytarzem ze skrzyniami - tym wiodącym do holu z czerwonymi promieniami (tu czyhał na nią kolejny strażnik), wreszcie przemykając pomiędzy śmiercionośnymi laserami. W chwilę później ponownie pełzła ciasnym szybem w kierunku ostrzelanej wcześniej przez śmigłowiec klatki schodowej. Tym razem, dzięki znalezionemu grappling gunowi, dawało się przejść dalej. Ustawiła się na platformie, tak by twarz mieć zwróconą w kierunku środka szybu i wystrzeliła drugi, ostatni pocisk z liną w platformę powyżej (pamiętaj! punkt w środku celownika powinien być zielony). Zaraz po tym wskoczyła na linę, z niej zaś, rozkołysawszy się, przeskoczyła w otwór na ścianie naprzeciw. Niespodziewanie znalazła się na pochylni wiodącej wprost w ogień! Aby go uniknąć, skoczyła, chwytając krawędzi powyżej.

Podciągnęła się na nią i znalazła w ciasnym tunelu wiodącym w prawo. Przeszła nim do samego końca, do miejsca, gdzie otwierał się on na salę, a ściślej wysoki szyb, na którego dole znajdował się strażnik. Nie próbowała zeskakiwać w dół, strażnik wyglądał na czujnego i wiedziała, że zanim ona zdąży wydobyć broń, on będzie już biec w kierunku włącznika automatycznego działka obronnego... Zamiast tego ustawiła się skosem w prawo - w samym narożniku u wylotu tunelu - i wybijając się nogami, wykonała mostek, lądując bezpiecznie na skrzyni (kombinacja klawiszy: ruch do przodu i skok). Znalazłszy się na niej, bez pośpiechu przygotowała broń i ustawiwszy na samej krawędzi, pojedynczym strzałem w głowę usunęła przeciwnika. Zaraz po tym, zeskakując po kolejnych skrzyniach, podeszła do drzwi i zebrawszy spod nich large medipack, otworzyła je (korzystając z przycisku po prawej ich stronie).

Za nimi rozciągał się kolejny przeszklony korytarz z windą. Winda ta zabrała ją do przestronnego, przeszklonego holu. Tu została zaatakowana przez dwóch żołnierzy, którzy zsunęli się po linach! Natychmiast po usłyszeniu brzęku tłuczonych szyb cofnęła się w głąb wagonika, by stąd, z relatywnie bezpiecznej pozycji, móc odpowiedzieć ogniem. Wyeliminowawszy przeciwników, ponownie weszła do holu i rozejrzała się po nim uważnie. Już na pierwszy rzut oka widać było, że nie ma z niego żadnych naturalnych wyjść - jedyne drzwi, które widziała, były zamknięte, a zamek znajdujący się tuż obok, wymagał jakiegoś niezwykłego klucza... Stąd jednak - ze szczytu schodków, spod samego zamka, zwracając się w stronę sali, dawało się wskoczyć na linę, po której zsunął się jeden z żołnierzy. Z niej zaś, rozkołysawszy na ile było to możliwe, przeniosła się na metalową kolumnę tuż pod skośną klapą.

Podskoczyła i chwyciła za nią, powodując jej otwarcie. W chwili jednak, gdy zamek puszczał po raz kolejny, stała się obiektem ataku. Tym razem z dwóch stron - z dołu, spod drzwi oraz z góry, z tunelu, którym miała przejść. Przysunąwszy się maksymalnie do ściany, tak by chronić się przed atakami tego z góry, odwróciła się w stronę sali i przygotowawszy broń, pozbyła się pierwszego z napastników. Drugi w chwilę później poszedł jego śladem... Zawiesiwszy pistolet maszynowy na plecach, podciągnęła się i weszła w tunel. (UWAGA: może się zdarzyć, że Lara zdoła przeniknąć przez pancerną blachę.) Ten po kilku krokach skręcał w prawo, by kończyć się ścianą z przyciskiem. Nie zdołała jednak doń dotrzeć - stąpnięcie na ciemny fragment podłogi uaktywniło zapadnię - Lara znalazła się w korytarzu poniżej.

Korytarz ten zawiódł ją wprost na skrzyżowanie. Nie musiała jednak zastanawiać się, którą z dróg wybrać - czerwone promienie blokowały wyjścia w lewo i na wprost. Ruszyła więc w prawo. Na następnym skrzyżowaniu - ponownie w prawo. Zaraz po tym wpełzła w kolejny tunel wentylacyjny. Ten prowadził do sali, w której miała przeżyć kilka najtrudniejszych minut swego życia. Stojąc u wylotu tunelu (bramka otworzyła się automatycznie), widziała dużą salę, strzeżoną przez pojedynczego łysego strażnika. Pewna, że walka z nim będzie łatwa, prosta i przyjemna zeskoczyła na skrzynię po prawej stronie i wymierzywszy w głowę przeciwnika, pociągnęła za spust. Dopiero dźwięk rykoszetującej kuli dał jej powód, by zacząć się bać - przeciwnik nie był człowiekiem, był androidem. Przestawiwszy pośpiesznie broń w tryb rapid fire, poczęła regularny ostrzał (UWAGA: pociski leżące na skrzyni pojawiają się ponownie w chwili gdy jedynym efektem wciśnięcia spustu jest suchy trzask iglicy...). Jedynym jego skutkiem było to, że odpadło zeń parę części syntetycznego ciała, ukazując metalowy endoszkielet, w chwilę później zaś jedna z nóg zaczęła błyskać niebieskim światłem wyładowań elektrycznych. Widząc to, Lara przestała strzelać weń - zamiast tego posłała pocisk wprost w widoczny pod wlotem tunelu wentylacyjnego czerwony zawór. Wylewająca się woda zalała pomieszczenie, unicestwiając ostatecznie mechanicznego potwora. Niestety tym posunięciem Lara skazała się na wieczne pozostanie na skrzyni, na której stała - woda okazała się być całkiem niezłym przewodnikiem elektryczności...

Stąd miała do wyboru dwie drogi - albo skakać po skośno zakończonych kanałach widocznych po drugiej stronie sali, albo, i tę metodę jako znacznie prostszą zalecam, ustawić się na skrzyni, na jej krawędzi zwróconej do centrum, o jeden krok bokiem od prawej strony i stąd wykonać skok bez rozbiegu, celując nieco za otwór szybu, z którego wyszła, w locie zaś trzymając klawisz odpowiedzialny za skręt w lewo i NIE wciskając klawisza akcji. W ten sposób dostała się na ażurowy chodniczek po drugiej stronie szybu. Stąd podniosła pocisk do grappling guna, który w chwilę później wystrzelony został w kratkę w samym centrum sufitu. Teraz pozostało jedynie ustawić się na wprost liny, o krok od krawędzi szybu, i skokiem bez rozbiegu przenieść się na linę. Znalazłszy się na niej, rozkołysała się i skoczyła wprost w otwór po drugiej stronie, w tunelu. Bezpieczna, wcisnęła znajdujący się tu przycisk, powodując odpływ wody.

Odwróciwszy się i przeskoczywszy na linę, zsunęła się po niej na podłogę. Z niej podniosła large medipack oraz leżący przy szczątkach androida key bit. Zaraz po tym, widząc, że uaktywnienie przycisku spowodowało zamknięcie jedynych drzwi, wróciła w ledwie opuszczony tunel (choć można próbować skakać ze skrzyni) i raz jeszcze pstryknęła przycisk. Uczyniwszy to, przedostała się do tunelu wentylacyjnego, którym dostała się do tej sali i pełznąc nim, wróciła na skrzyżowania z czerwonymi promieniami. Korzystając z tego, że ten blokujący uprzednio drogę w kierunku żółtych pojemników zniknął, skierowała się w tamtą stronę. Wtedy usłyszała dźwięk, którego podświadomie oczekiwała od samego początku tego poziomu...

Biegła sprintem - modląc się, by jak najmniejsza ilość z posyłanych w jej kierunku rakiet i pocisków z karabinów maszynowych trafiała do celu - w stronę żółtych pojemników. Dotarłszy do nich, skoczyła, świadoma, że przypadkowe trafienie w pojemniki spowoduje ogromną eksplozję, wreszcie dostrzegając otwór po lewej, ostatkiem sił wpadła w bezpiecznie osłonięte pomieszczenie. Stąd przedostała się do sąsiedniego baru, w nim zaś, ponownie starając się stąpać pomiędzy pociskami, skryła się pod ladą. Tu, na samym jego końcu, znalazła przycisk, który miał otworzyć drzwi w barze. Jak się jednak okazało, były uszkodzone: bez przerwy otwierały się i zamykały, nie pozwalając przejść. Nie były to jednak jedyne drzwi aktywowane tym przyciskiem - drugie otworzyły się w miniętym przed momentem korytarzu. Wbiegając doń, zobaczyła, że koszmar wcale nie dobiegł końca, przeciwnie - stał się jeszcze bardziej przerażający - przed nią pojawił się kolejny android!

Minęła go biegiem i skierowała się w miejsce, gdzie wcześniej stały żółte pojemniki, stąd, skacząc ponad wyrwami (niektóre z nich kryją w sobie large medipacki, jednak podnoszenie ich w tej chwili nie wydaje się najlepszym pomysłem...) z powrotem w korytarz z laserami. Tu skręciła w korytarzyk, w którym dotąd jej nie było, i biegła, skręcając za każdym razem w lewo na każdym ze skrzyżowań. Znalazłszy się w niewielkim, wcześniej obserwowanym z góry pomieszczeniu z przełącznikiem i ustawiwszy się tuż przy nim, czekała do chwili, gdy ścigający ją android znalazł się ponad nią. Dopiero wtedy uaktywniła przełącznik, pozbywając się przeciwnika.

Zaraz po jego uwięzieniu opuściła tę niewielką salę i udała się korytarzem do samego końca. Tu skręciła w lewo, śmiało wchodząc do pomieszczenia wypełnionego zielonkawym gazem. Jak się okazało, nie musiała wcale wstrzymywać oddechu - gaz okazał się być lżejszy od powietrza, więc, poruszając się na czworakach, mogła oddychać zupełnie swobodnie. Kierując się do drzwi po przeciwnej stronie sali od wejścia, przedostała się do drugiego pomieszczenia, znalazłszy się w nim zaś, wskoczyła na skrzynię, by dostać się do umieszczonej na ścianie ponad nią dźwigni. Uczyniwszy to, wpełzła w ciasny tunelik, w którym kryla się ostatnia już Złota Róża!

Wchodząc do poprzednio miniętego pomieszczenia, tego z kłębiącym się w nim trującym gazem, została zaatakowana przez żołnierzy w maskach gazowych. Nie próbując nawet walczyć z nimi, skręciła w prawo i wbiegła w otwarte już drzwi. Znalazła się w pomieszczeniu z przezroczystą płytą, za którą krył się ktoś, kogo miała już okazję poznać - drugi z androidów, ten uwięziony! Błyskawicznie wspięła się na skrzynie i uaktywniając dźwignię, przepompowała gaz do tego pomieszczenia, kiedy zaś android padł, odwróciła ciąg pomp, by ponownie przywrócić w pokoju atmosferę zdatną do oddychania. Skończywszy z tym, wróciła do niewielkiej sali z dźwignią, której użycie uwięziło androida wcześniej, i przełączyła ją otwierając sobie dostęp do pozostawionego przezeń Key Bit. Zaraz po jego podniesieniu połączyła obydwa, otrzymując helipad access key.

Mając go, cofnęła się do skrzyżowania z laserami, stąd udała się w prawo, ostatecznie jednak na kolejnym ze skrzyżowań skręciła w lewo. Wspinała się do chwili, gdy zobaczyła pochylnię, po której wcześniej zjechała, by dostać się do sali z pierwszym z androidów. Nie była w stanie wbiec po niej, mogła jednak wspiąć się po ścianie tuż obok. Tym razem szyb był otwarty, wspięła się na samą górę. Stąd już tylko metry dzieliły ją od sali z linami i wyjściem. Zeskoczywszy na kolumnę, z kolumny zaś na ziemię, skierowała się wprost do drzwi. Zamek nie oparł się helipad access key, wystarczyło przebiec przez otwarte drzwi...

THE END


Gem.ini



(c) CD-Action. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Publikacja za wiedzą i zgodą redakcji
www.cdaction.com.pl