strona główna // forum // chat // kontakt // dodaj do ulubionych // ustaw jako startową



Powrót do spisu



Recenzja TRU: Beneath the Ashes



Tomb Raider: Underworld - Beneath the Ashes ukazał się z dwumiesięcznym opóźnieniem, ale nie tylko to zwraca na niego wyjątkową uwagę. Wiele emocji wśród fanów przygód z Larą Croft wywołuje fakt, że BtA jest exclusivem dla konsoli Xbox360 i prawdopodobnie nigdy nie zostanie udostępnione właścicielom innych platform.

Akcja dodatku Beneath the Ashes rozgrywa się już po wydarzeniach znanych nam z gry Tomb Raider: Underworld. Fabuła przedstawia się następująco: Przeglądając notatki swojego ojca, Lara Croft trafia na wzmiankę dotyczącą artefaktu o potężnej mocy. Posiada on nie tylko moc tworzenia thralli (mityczne stwory, które poznaliśmy w Underworld), ale zawiera również tajemniczą inskrypcję. A ta, kiedy zostaje wypowiedziana, umożliwia kontrolę nad wspomnianymi stworami. Okazuje się, że pod rodzinną posiadłością Croft Manor, znajduje się przepastna jaskinia z całym kompleksem średniowiecznych lochów, które zbudowali przodkowie Coftów. Właśnie we wspomnianych lochach ojciec głównej bohaterki, Richard Croft, ukrył tajemniczy przedmiot przed nieodpowiednimi rękoma. Naszym zadaniem jest spenetrowanie podziemi i odnalezienie schowanego artefaktu. Ponownie podczas rozgrywki pomoże nam w tym Zip. Ponownie, bo ostatni raz mogliśmy go słuchać w trakcie właściwej gry w TR: Legend.

Na pochwałę zasługuje zamysł kompozycyjny i architektura poziomu. Grafika stoi na bardzo wysokim poziomie (można odnieść wrażenie, że jest jeszcze lepsza niż w podstawowej wersji Underworld na Xboxa), a gra świateł i cieni w ponurych lochach robi naprawdę duże wrażenie. Gracz może poczuć się przeniesiony do tego odrealnionego świata najnowszych przygód miss Croft. To się nazywa pobudzenie wyobraźni. Ale przecież nie tylko o grafikę tu chodzi, choć zawsze ona cieszy oko.

Największą zaletą Beneath the Ashes są logiczne, zatrzymujące na pewien czas zagadki. W połączeniu z utrudniaczami życia, czyli zmyślnymi pułapkami, daje to efekt pożądany przez fanów serii. Ciekawie wykorzystano możliwości linki magnetycznej, która teraz stała się niezbędna przy rozwiązywaniu łamigłówek. Kilkukrotnie przyjdzie nam wykombinować w jaki sposób zaczepić linkę by rozwiązać zagadkę. Charakterystyczne dla serii powracanie do zwiedzonych już pomieszczeń występuje również w Beneath the Ashes, przez co gra wydaje się mniej liniowa. Dla niewprawnych graczy może to stanowić swoiste utrudnienie i powodować znużenie. Starym wyjadaczom TR przypominają się klasyczne części serii Tomb Raider, gdzie bardzo często musieliśmy powrócić na sam początek levelu po uprzednim spenetrowaniu wszystkich możliwych pomieszczeń.

Twórcy BtA oryginalnie ukryli relikt, przez co znalezienie go może zabrać nam trochę czasu. Czas rozgrywki całego dodatku wynosi około 2,5 godziny. Biorąc pod uwagę to, ile punktów musimy na jego kupno przeznaczyć, ten czas może się wydawać krótki. Trzeba jednak uwzględnić, że na tle całej gry nie jest to tak mało. W TR: Legend bywały levele o wiele krótsze, przez które można było przebiec w kilka minut.

Wraz z dodatkiem garderoba panny Croft ponownie się powiększyła. Niestety jedynym godnym zainteresowania strojem jest Casual Explorer. Pozostałych pięć zapowiadanych ubrań to wariacje kolorystyczne jednego i tego samego bikini. Może dorastających chłopców podziwianie bohaterki w skąpym stroju kąpielowym szczególnie zainteresowało, mnie natomiast nie. Spodziewałam się czegoś bardziej oryginalnego.

Mankamentem grafiki są nadal widoczne krawędzie, których możemy się chwycić. To powoduje, że gracz nie musi się szczególnie wysilać szukając dalszej drogi. Większość sekretów w grze ukryta jest sztampowo, leżą one praktycznie pod nogami naszej bohaterki. Może już czas znaleźć do ich ukrycia inne miejsca, niż rzucające się w oczy, wazy, które szybko znudziły się w TR: Underworld. Minusem jest także niczym niewyróżniająca się galeria przeciwników. Pojawiają się pająki, nietoperze i Tralle, czyli wszystko co już widzieliśmy w podstawowej ósmej części gry. Ci ostatni występują pod postacią średniowiecznych rycerzy. W lochach i w kanałach ściekowych miałam nadzieję spotkać chociażby szczura.

Podsumowując, Beneath the Ashes jest wart swej ceny. Moim zdaniem jest on ciekawszy i lepiej dopracowany niż poszczególne poziomy w Tomb Raider: Underworld. Bawiłam się przy nim wyśmienicie i co jakiś czas do niego wracam, by ponownie z Larą spenetrować nafaszerowane pułapkami lochy.


Luthien